Czerwono w Koszalinie. Miedziowie z awansem - relacja z meczu Energa AZS Koszalin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin
Bardzo dużo dwuminutowych upomnień pokazali w meczu w Koszalinie sędziowie z Tczewa. Odbiło się to na postawie ekipy Bożeny Karkut. Większe kontrowersje wzbudziła jednak ostatnia bramka dla Zagłębia.
Trzecie spotkanie w ciągu jednego tygodnia rozegrały szczypiornistki Energi AZS Koszalin i KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Dwa z nich odbyły się w hali przy ulicy Śniadeckich. Ostatnie, środowe, miało zdecydować o awansie jednej z ekip do Final Four Pucharu Polski.
- Rywalki zabrały nam dwa punkty w Lubinie, więc teraz tym bardziej będą nastawione tak, żeby nie dać nam wygrać. Po trzecie, tak naprawdę te ich wszystkie niby kłopoty paradoksalnie cementują zespół - stwierdziła trener Miedziowych Bożena Karkut.
Jej słowa znalazły odzwierciedlenie w wyniku końcowym rywalizacji o awans do półfinału Pucharu Polski. Po pierwszym kwadransie wszystko szło zgodnie z planem założonym przez ekipę z Dolnego Śląska. Zespół dobrze radził sobie w obronie i to pomimo faktu, że przez pewien czas grał bez jednej zawodniczki. Na ławkę kar musiała usiąść Aleksandra Paluch. Na nic zdał się również czas dla trenera Edwarda Jankowskiego. Wynik brzmiał 4:8.
Wydawało się, że Miedziowym wielka krzywda stać się nie może. Tak myśleć mógł jednak tylko ten, kto nie znałby drużyny z Koszalina. W 26. minucie miejscowe złapały kontakt z rywalem. Ioana Manoila popisała się efektownym podaniem do Pauliny Muchockiej i na tablicy świetlnej było już tylko 10:11. Taką też przewagą skończyła się pierwsza połowa. Trzeba zaznaczyć, że oba zespoły przez dwie minuty musiały sobie radzić bez jednej zawodniczki. Znacznie lepiej spisały się Miedziowe.
Jak się potem okazało, emocje w tym meczu miały dopiero nastąpić. W 48. minucie los Paluch podzieliła Anna Pałgan. Efekt? Ze stanu 18:20 zrobiło się 21:20. Było to pierwsze prowadzenie Energetycznych od początku zawodów (nie licząc oczywiście bramki otwarcia Sylwii Matuszczyk). Kibice zdecydowanie się ożywili. Nadzieja na awans odrodziła się niczym feniks z popiołów. Po bramce Doroty Błaszczyk na 24:22 do szczęścia wystarczyło już tylko jedno "oczko". Do końca pozostały jeszcze 3 minuty. Lubinianki do tego jednak nie dopuściły. Gol nr 23, który zdaniem niektórych zasługiwał na podyktowanie faulu ofensywnego, wprowadził Zagłębie do Final Four Pucharu Polski.
Energa AZS Koszalin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 24:23 (12:13)
Energa AZS: Prudzienica, Kowalczyk - Kalska 10, Kobyłecka 4, Fornalik, Muchocka 4, Chmiel, Błaszczyk 3, Manoila, Matuszczyk 3.
Karne: 9/10
Kary: 8 min.
KGHM Metraco Zagłębie: Tsvirko, Chojnacka, Maliczkiewicz - Załęczna 8, Pałgan 1, Obrusiewicz 6, Paluch, Lalewicz 1, Piechnik 5, Walczak, Jochymek 1, Milojević 1.
Karne: 4/5
Kary: 22 min.
Kary: Energa AZS - 8 min. (Kobyłecka, Fornalik - po 2 min., Manoila - 4 min.); KGHM Metraco Zagłębie - 22 min. (Milojević - 2 min., Załęczna, Piechnik - po 4 min., Pałgan, Paluch - po 6 min.).
Czerwone kartki: Aleksandra Paluch - 32 min. (z gradacji kar), Anna Pałgan - 48 min. (z gradacji kar).
Sędziowie: Godzina, Kamrowski (obaj z Tczewa).
Widzów: 1800.