Pogoń Baltica reklamuje się w Europie. "Marzymy o finale Challenge Cup"
- Po tym, co widziałem w Turcji marzę, abyśmy zagrali w finale. Zdaję sobie sprawę z tego, że daleka droga przed nami - powiedział po niespodziewanym awansie szczecińskiej Pogoni Baltica, Mańkowski.
Przed dwumeczem SPR Pogoni Baltica Szczecin w Turcji pojawiały się głosy, że to pierwsze ze spotkań będzie łatwiejsze. Wszystko przez karę nałożoną na jedną z liderek zespołu Asli Iskit. Lewej rozgrywającej zabrakło tym samym w sobotnim spotkaniu. Tymczasem przebieg boiskowych wydarzeń okazał się być zgoła odmienny. - Nasze nastawienie było zupełnie inne. Pierwszy mecz zawsze jest wielką niewiadomą. Obawialiśmy się głównie atmosfery i całej otoczki panującej wokół spotkania. Sportowo drużyna z Turcji była zdiagnozowana bardzo szczegółowo - zaznaczył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Przemysław Mańkowski.
Wydawało się, że Ardesen GSK po wygraniu pierwszego meczu (31:28) i prowadzeniu do przerwy 13:11 w drugim przypieczętuje awans do półfinału Challenge Cup. Prezes szczecinianek zapytany, czy taki stan rzeczy mógł jego zdaniem uśpić czujność rywalek i pomóc Pogoni w skutecznym odrobieniu strat, odpowiedział. - Nic podobnego. Nasz zespół wygrał tą rywalizację wyłącznie na boisku realizując wszystkie założenia sztabu szkoleniowego. Do tego doszła niesamowita koncentracja, poprawiliśmy skuteczność rzutową - ocenił sternik klubu.
- Na koniec chciałbym podkreślić kondycję fizyczną zespołu, która to odegrała jedną z ważniejszych ról. W drugiej połowie Turczynki kompletnie opadły z sił. Takie zwycięstwo smakuje podwójnie. To niesamowite uczucie i wielki sukces zespołu na arenie międzynarodowej - dodał.