Najwyższa możliwa stawka. Tego nie możemy przegrać

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / ZPRP / Paweł Bejnarowicz / Na zdjęciu: Kamil Syprzak
Materiały prasowe / ZPRP / Paweł Bejnarowicz / Na zdjęciu: Kamil Syprzak
zdjęcie autora artykułu

Ten mecz trzeba będzie zagrać inaczej niż w czwartek w Ergo Arenie. Reprezentacja Polski w słowackim mieście Topolczany zagra o awans na mistrzostwa świata. To spotkanie po prostu należy wygrać.

Polacy grali na niemal wszystkich mistrzostwach świata i Europy od czasu, gdy zdobyli srebrny medal na MŚ w 2007 roku. Od tej pory Biało-Czerwonych ominęły tylko ME w 2018 i MŚ w 2019 roku. Chociaż w ostatnim czasie Polacy nie są zespołem ścisłej czołówki, występy na wielkich turniejach pozwalają podtrzymać zainteresowanie piłką ręczną kibiców, którzy na co dzień nie śledzą rozgrywek tej dyscypliny.

Marcin Lijewski jest w trakcie przebudowy polskiej reprezentacji, która była absolutnym faworytem meczu ze Słowacją. Niestety, pierwszy mecz obu drużyn zakończył się sensacją. Biało-Czerwoni pomimo 11 bramek Kamila Syprzaka, przegrali z naszym południowym sąsiadem 28:29.

- Zawiodła przede wszystkim skuteczność. Zmarnowaliśmy 13 sytuacji sam na sam i to jest "kaplica" jeśli chodzi o mecze na poziomie reprezentacyjnym, tym bardziej mecze kwalifikacyjne w tak trudnej sytuacji, w jakiej jesteśmy - mówił Marcin Lijewski po meczu w Gdańsku. - Kibice liczyli na więcej, my również, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to spotkanie innego kalibru, w innych składach personalnych - dodał Bartłomiej Bis.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ przechytrzył rywali. Nikt się tego nie spodziewał!

W niedzielę ma dojść do jednej zmiany w składzie. Na zgrupowanie dojechał Jan Czuwara, którego zadaniem będzie pomoc na lewym skrzydle, gdzie w czwartek męczył się Marcel Sroczyk. Porażka ze Słowacją chluby nie przynosi, ale z drugiej strony tę stratę można odrobić już w ciągu kilkunastu sekund pierwszej akcji.

Słowacy na mistrzostwach świata grali ostatnio w 2011 roku, a na mistrzostwa Europy zakwalifikowali się rok później, a w 2022 roku grali jako gospodarz turnieju i zajęli 18. miejsce. Zawodnicy ze Słowacji nie po to jednak wygrywali w Gdańsku, by oddać za darmo mecz rewanżowy. - Będzie nam trudniej, bo Polska to bardzo mocny zespół. Wierzę jednak w to, że wygramy u nas i awansujemy na mistrzostwa świata - powiedział Lukas Urban, zawodnik słowackiej reprezentacji.

Słowacja - Polska / ndz 11.05.2024, godz. 17:30

Czytaj także:  Wyjazdowa trzynastka Miedziowych Gwardia i Unia zakończyły sezon

Źródło artykułu: WP SportoweFakty