Górnik Zabrze zdziesiątkowany. W Mielcu pomogą juniorzy

Kamil Kołsut

Szczypiorniści Górnika Zabrze kończą sezon w mocno okrojonym składzie. - Kompletnie się rozpadliśmy. W Mielcu czeka nas chyba mecz dziewięciu na dziewięciu - mówi bramkarz, Sebastian Kicki.

Problemy kadrowe Górnika nie mają tej wiosny końca. Już od kilku tygodni zespół musi sobie radzić bez Michała Kubisztala, Sebastiana Suchowicza, Adama Twardy i Marka Daćki. Po rewanżowym meczu z MMTS-em Kwidzyn do grona kontuzjowanych dołączyli kolejni zawodnicy.

W niedzielę urazu doznał Jurij Gromyko. Obrotowy udział w meczu zakończył przed czasem. - Dostałem mocno w kolano. Powiedziałem trenerowi, że z racji naszej trudnej sytuacji kadrowej nie chciałbym ryzykować pogłębienia się urazu - wyjaśniał sam zainteresowany po ostatnim gwizdku.

Podczas rozgrzewki łydkę nadciągnął z kolei Sebastian Kicki. - W najbliższym meczu raczej nie zagram. Powinienem być za to gotowy na spotkanie rewanżowe, do którego dojdzie w kolejny czwartek - wyjaśnia bramkarz Górnika w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Kontuzje sprawiły, że na treningach zabrzan pojawili się juniorzy. Kilka tygodni temu do zespołu dołączył Michał Niedźwiedzki, a teraz pierwszą drużynę wspomaga także Patryk Gluch. Jeżeli do zdrowia nie wróci Gromyko, Patrik Liljestrand w sobotę będzie miał do dyspozycji tylko dziewięciu ogranych w lidze zawodników.

< Przejdź na wp.pl