Materiały prasowe / KRZYSZTOF KUROŃ / NMC GÓRNIK ZABRZE

NMC Górnik - Azoty. Jazda bez trzymanki w Zabrzu dla gospodarzy

Maciej Wojs

Co to był za mecz! NMC Górnik Zabrze pokonał Azoty Puławy 36:34 (19:21) w pierwszym niedzielnym spotkaniu 23. kolejki PGNiG Superligi. Zespół Ryszarda Skutnika awansował na trzecie miejsce w grupie pomarańczowej i czeka na występ Gwardii w Gdańsku.

Drużyna z Górnego Śląska ma teraz dwa punkty przewagi nad ekipą z Opola. To, że w niedzielę uda się jej wyprzedzić "Gwardzistów", nie było wcale pewne. Do Zabrza przyjechały wciąż walczące o pozycję lidera w grupie Azoty, które od jesieni nie zanotowały żadnej wpadki. Z Górnikiem miał jednak nie zagrać Bartosz Jurecki i jak się okazało, jego brak był jedną ze składowych porażki zespołu Marcina Kurowskiego.

Mimo tego, że Jurecki wspomagał kolegów jedynie z ławki, Azoty powinny były wygrać w Zabrzu. W 57. minucie drużyna z Puław prowadziła jeszcze 33:32, miała piłkę i dwóch zawodników więcej na boisku. To jednak nic nie dało. Górnik nie tylko wygrał grę w osłabieniu, ale i całą końcówkę, zwycięstwo pieczętując bramkami Marka Daćki po kontrach.

26-latek był zresztą po raz kolejny liderem zespołu Skutnika. W środę w meczu z Legionowem zdobył 14 goli, bijąc w ten sposób rekord sezonu. Azotom rzucił co prawda o trzy bramki mniej, ale do swego dorobku dołożył jeszcze trzy wywalczone rzuty karne. To blisko połowa trafień całej drużyny.

W pierwszej połowie Daćko ciągnął dorobek zespołu, choć miał też solidne wsparcie w Iso Sluijtersie. Holender z łatwością zdobywał bramki z drugiej linii, tak jak i Rafał Przybylski oraz Nikola Prce w ekipie z Puław. Mecz był prowadzony w szalonym tempie od samego startu i w 23 minuty obie drużyny zdobyły 30 goli, czyli tyle samo co Meble Wójcik i Piotrkowianin w cały środowym spotkaniu w Elblągu.

Jazdę bez trzymanki w pierwszej połowie lepiej wytrzymywały Azoty. Po 20 minutach zespół Kurowskiego miał trzy bramki przewagi (15:12), po tym jak w dwie minuty zdobył cztery gole z kontry. Potem sytuacja się odwracała - Górnik gonił wynik, ale gdy niwelował straty, to Azoty ponownie odskakiwały na dwa gole przewagi.

Tak było do 47. minuty, gdy bramce Macieja Ścigaja na 30:29 dała Górnikowi długo wyczekiwane prowadzenie. Z tym, że Azoty znowu zdołały przejąć inicjatywę - i to mimo urazu Leosa Petrovskego oraz coraz lepiej grającego w bramce rywali Martina Galii. Goście zwycięstwo mieli podane na tacy, ale zadławili się nim już przy pierwszy kęsie. 

NMC Górnik Zabrze - KS Azoty Puławy 36:34 (19:21)

NMC Górnik: Kicki, Kornecki, Galia - Adamuszek 3, Buszkow 1, Daćko 11 (2/3), Gliński 1, Niedośpiał 1, Piątek, Ścigaj 4 (3/3), Sluijters 7, Tatarincew 5, Tokaj, Tomczak 3
Karne: 5/6
Kary: 10 min. (Adamuszek - 6 min., Gliński, Sluijters - po 2 min.)
Czerwona kartka: Adamuszek w 60. minucie (gradacja kar)

Azoty: Koszowy, Bogdanow - Grzelak 1, Kowalczyk, Krajewski 4 (1/1), Kubisztal, Kuchczyński 2 (1/1), Łyżwa 6, Petrovsky 2, Prce 7 (0/1), Przybylski 8, Skrabania 2, Sobol 2
Karne: 2/3
Kary: 8 min. (Petrovsky - 4 min., Grzelak, Przybylski - po 2 min.)

ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana AC Milan z Genoą - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

< Przejdź na wp.pl