Materiały prasowe / Mirosław Wiśniewski / Na zdjęciu: Maciej Pilitowski walczy z zawodnikami Stali Mielec

PGNiG Superliga: oszukać przeznaczenie. MMTS nad przepaścią

Marcin Górczyński

Sen o kolejnym udanym sezonie stał się koszmarkiem. MMTS Kwidzyn jest o krok od odpadnięcia z PGNiG Superligi. W rewanżu z Wybrzeżem Gdańsk musi odrobić aż siedem bramek.

Zaczęli sezon poniżej oczekiwań, bo od razu na ziemię ściągnął ich Górnik Zabrze. To była tylko zapowiedź kolejnych miesięcy. Drużyna ze Śląska zajęła pozycję MMTS-u i stała się faworytem do półfinałów. A kwidzynianie długo utrzymywali przyzwoity poziom, choć w klubie się nie przelewało. Do czasu.

W listopadzie gruchnęła wieść, że to może być ostatni sezon MMTS-u w Superlidze. Pogłoski o śmierci tamtejszej piłki ręcznej okazały się przedwczesne, zespołowi raczej nie grozi upadek. Odeszli za to podstawowi zawodnicy, najpierw Ignacy Bąk, potem Paweł Genda i Marek Szpera. Od razu odbiło się to na jakości. Zresztą nie mogło skończyć się inaczej, w końcu pół sezonu zagrali bez leworęcznego rozgrywającego. Przytrafiały się wstydliwe porażki z Meblami Wójcik i Pogonią Szczecin, w tabeli gonił Chrobry Głogów, a trener Maciej Mroczkowski podał się do dymisji. Jak sam tłumaczył w magazynie ligowym "Kontratak", nie żałuje decyzji, bo przynajmniej coś ruszyło się w klubie i udało się powstrzymać zawodników przed ewakuacją.

Organizacyjnie próbują wyjść na prostą, weryfikacja przyjdzie w procesie licencyjnym. Pod względem sportowym skończyło się na czwartym miejscu w grupie i przebijaniu się do rundy finałowej przez baraże. Dla zespołu, który dwa razy z rzędu skończył Superligę na czwartej lokacie, to rozczarowanie, nawet biorąc pod uwagę perypetie z tego sezonu. Ale prawdziwy zawód sprawił mecz repasażowy w Gdańsku. 

Kwidzynianie po prostu polegli w Gdańsku. Przegrali 23:30 i ich szanse na pozostanie w play-off są raczej nikłe. - Zagraliśmy słabo. Siedem bramek będzie nam niezmiernie trudno odrobić, ale będziemy walczyć, póki nam starczy sił - komentował trener Mroczkowski. Michał Peret - najlepszy w MMTS-ie - dodał: - Martwi mnie nasza postawa, bo zupełnie nie zrealizowaliśmy tego, co zakładaliśmy sobie przed meczem. Poza tym, słabo zagraliśmy w obronie. Piłka ręczna opiera się teraz właśnie na obronie, ale jeżeli robimy takie babole…

Kolejne takie gafy nie przejdą. Albo inaczej - przejdą, ale oznaczają koniec sezonu. MMTS musi wznieść się na wyżyny. Stać ich na to, w końcu część zawodników zna się nie od dziś, dwa razy grali razem w ligowym półfinale. Wybrzeże nie będzie jednak tylko nadstawiać policzków. Praca Marcina Lijewskiego przynosi efekty i ich awans do ćwierćfinału będzie nagrodą za litry wylanego potu.

Baraże o dziką kartę (2. mecz):

MMTS Kwidzyn - Wybrzeże Gdańsk / 24.04.2018, godz. 18.30
Pierwszy mecz: 30:23 dla Wybrzeża

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"  

< Przejdź na wp.pl