Materiały prasowe / SPR Wisła Płock / Na zdjęciu: Robert Czwartek, dotychczasowy prezes Orlenu Wisły Płock

Jaka przyszłość czeka Orlen Wisłę Płock? Robert Czwartek: nie jestem niepoprawnym optymistą [WYWIAD]

Bartek Choinkowski

- Dzisiaj realizujemy "projekt Xavi Sabate" - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Orlen Wisły Płock, Robert Czwartek. - Nasza strategia zakładała, że zostaniemy mistrzem Polski w sezonie 2022/2023. Dzisiaj te cele są trochę do zmiany - dodaje.

Bartek Choinkowski, WP SportoweFakty: jesteśmy prawie tydzień po meczu Orlen Wisły Płock z Łomżą Vive Kielce. Jak nastroje w klubie? Przetrawiliście już tę bolesną porażkę?

Robert Czwartek, prezes Orlen Wisły Płock: Porażki tego typu są bolesne, ale pozostają w pamięci. Tym bardziej, że na ten mecz czekało się od momentu rozpoczęcia sezonu. Z Kielcami mamy okazję spotkać się dwa razy w sezonie zasadniczym i zwykle w Pucharze Polski. Tym bardziej było to bolesne, że mecz odbył się u nas, w Płocku, w Orlen Arenie. Bolesne jest również to, że nie mogliśmy go rozegrać tak, jak powinno to mieć miejsce, czyli pełnym składem, tak, żeby trener Xavi Sabate miał dwie ławki zawodników, a miał praktycznie tylko jedną.

Nie chcę tutaj lać na siebie miodu, nie o to chodzi, ale w tych ciężkich czasach brakowało również kibiców, tego dopingu, z którego Orlen Arena słynie. Chciałbym zaznaczyć, że w tamtym sezonie mecz Orlen Wisły z Vive przyciągnął na Orlen Arenę 4 200 kibiców. To tym bardziej boli, że kibice nie mogli wesprzeć osłabionych Nafciarzy, bo być może mecz potoczyłby się zupełnie inaczej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk w formie. Na trasie i w dobrych ripostach 

W wywiadzie dla plock.fm wspominał pan, że będzie chciał przeprowadzić rozmowę z Xavierem Sabatem o tym meczu i - jak zrozumiałem - dalszych planów. Czy taka rozmowa faktycznie się odbyła i czy może pan zdradzić jej szczegóły?

Tak, do rozmowy doszło, uczestniczył w niej także dyrektor sportowy Adam Wiśniewski. Analizowaliśmy ten mecz pod kątem tego, co nie zagrało, co nie odpaliło tak naprawdę w drugiej połowie. Ta pierwsza połowa nie wyglądała tak źle; oglądałem ten mecz blisko komentatorów TVP, patrząc na różne powtórki. Można powiedzieć, że ta pierwsza połowa, przy dwubramkowej różnicy, jeszcze dawała jakąś nadzieję, że drugie 30 minut będzie inne.

Nie spodziewaliśmy się jednak kokosów. Chcę powiedzieć, że 6 niegrających zawodników, w tym 3 z pierwszego składu, nie nastrajało nas optymistycznie. I nie mówię tutaj w kontekście tego, że przeciwnik był "teoretycznie" słabszy, bo przechodził izolację, był na kwarantannie. My doświadczaliśmy tego trzykrotnie i wiemy, jak to funkcjonuje.

Tak naprawdę Xavi dysponował jednym składem. A poza tym, jeszcze jedna istotna rzecz, o czym ja też byłem informowany na bieżąco do ostatnich minut przed meczem, to dyspozycja naszych bramkarzy. Loczek (Adam Morawski - przyp. red.) jeszcze w sobotę miał testy na koronawirusa, bo jego stan był bardzo niepokojący. Wysoka temperatura, 39,2 kreski w piątek wieczorem, to znamionowało problemy. Na ból pleców narzekał również Ivan Stevanović. Nasza defensywa, bramka razem z obrońcami, nie mogła wyglądać w tej sytuacji tak, jak chcieliśmy.

W wywiadzie dla plock.fm mówił pan, że wierzy, że gdybyście byli w pełnym składzie, bylibyście w stanie walczyć jak równy z równym z zespołem z Kielc.

Tak, dokładnie.

Rozumiem zatem, że nie spełni się sen niektórych kibiców i Xavier Sabate ze sztabem szkoleniowym mogą spać spokojnie? Nie planujecie rewolucji?

Zdaję sobie sprawę, że osób, które dzisiaj nie sprzyjają klubowi, jest wiele. Nie mówię o konstruktywnej krytyce, bo tę ciągle przyjmujemy i analizujemy, przetwarzamy, tak aby od środowiska kibiców czerpać informacje i nie popełniać błędów z przeszłości. Żeby wyciągnąć pozytywne wnioski.

Natomiast proszę zauważyć jedną rzecz, sezon 2020/2021 jest sezonem bardzo dziwnym. Gramy z niewidzialnym wrogiem, którym jest COVID-19, są obostrzenia. My akurat jesteśmy pierwszym zespołem, który tego doświadczył. Co prawda bardzo wcześnie zaczęliśmy przygotowania, bo z początkiem lipca. Przygotowywaliśmy się do zaległych meczów półfinałowych i finałowych Pucharu Polski. Więc tak naprawdę byliśmy gotowi; ale każde złapanie COVID-19, odesłanie zespołu na izolację, a tym bardziej zawodników kontuzjowanych w tym czasie, którzy powinni być non stop w kontakcie z fizjoterapeutą, zawieszało nasze przygotowania. To był dodatkowy problem. Dzisiaj rozliczać trenera, że to nie tak miało być...Oczywiście, nie miało tak być.

Chcę powiedzieć jednak jasno - dzisiaj realizujemy "projekt Xaviego Sabatego". Realizujemy go i mam nadzieję, że druga połowa sezonu pozwoli nam zobaczyć Orlen Wisłę w tym prawdziwym jej wydaniu, do którego została przygotowana. Xavi jest trzeci sezon w klubie, dysponuje swoim składem w 100 proc. i wierzymy, że ten skład jest najsilniejszy od trzech lat. Że w tym składzie możemy pokazać naszym rywalom i kibicom, do czego jesteśmy zdolni.

To porozmawiajmy o "projekcie Sabate". Czas postawić sprawę jasno: po porażkach z Pogonią i Vive Wisła pożegnała się z tytułem mistrzowskim i musi pan sobie z tego zdawać sprawę.

Nie należę do niepoprawnych optymistów. Fakty i statystyki o tym mówią. Jasne, jakaś matematyczna szansa zawsze istnieje, natomiast nie skupiam się na tym, jestem realistą. Oczywiście, od ostatniej niedzieli (rozmowa miała miejsce w sobotę, 19 grudnia - przyp. red.) marzenie o mistrzostwie Polski bardzo się oddaliło, co nie znaczy, że ta nauka przyrodnicza, jaką jest matematyka, nie może być naszym sprzymierzeńcem. Czas pokaże.

Dzisiaj skupiamy się na tym, aby zawodnicy wyleczyli kontuzje. Jest na to dobry moment, zbliżają się mistrzostwa świata, po przerwie zawodnicy wrócą w pełni sił tak, aby przede wszystkim rozegrać zaległe mecze. A mamy ich 4 w Superlidze i 2 w Lidze Europejskiej. To też jest dla nas wyzwanie. Mam nadzieję, że sytuacja się polepszy, mamy zdecydowane grono ozdrowieńców, jeżeli chodzi o koronawirusa, a te kontuzje, które nam się przytrafiły, zostaną wyleczone i nadrobimy stracony czas.

To jakie są cele przed Wisłą na ten sezon? Superliga, Puchar Polski, Liga Europejska - jakie są cele stawiane przed Xavim Sabatem?

Przed Sabatem stawiany jest nadal cel, abyśmy znaleźli się przede wszystkim jak najwyżej na podium mistrzostw Polski. Mówiliśmy przed chwilą o tytule mistrzowskim... nie chcę wyjść jako śmieszna osoba myśląca, że są szanse. Dzisiaj dla nas ogromnym i poważnie traktowanym rywalem są Azoty Puławy. To będzie ważny, zaległy mecz i do niego się szykujemy.

Jest też Liga Europejska. Dzisiaj jesteśmy liderem grupy A, chcielibyśmy ten poziom utrzymać. Wyjść z grupy, awansować do Last 16 i dotrzeć nawet do Top 8, pomimo tego, że Liga Europejska jest zdecydowanie mocniejsza niż grupy C i D poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Te cele są dzisiaj przed nami, tak to wygląda.

W lutym 2019 r., gdy obejmował pan stanowisko, obiecał pan, że będzie przygotowana długofalowa strategia Wisły. Czy taka strategia powstała i jak te cele, o których pan przed chwilą wspomniał, się do niej odnoszą?

Obiecałem, że powstanie strategia i słowa dotrzymałem. Otrzymała ona pozytywną opinię właściciela klubu, jak również została zaakceptowana przez radę nadzorczą. Strategia zakłada realizację różnych celów, ale przede wszystkim tych strategicznych, którymi są cele sportowe.

Dzisiaj te cele są trochę do zmiany. Pojawiła się nowa formuła rozgrywek europejskich, Liga Europejska. Staraliśmy się o dziką kartę do Ligi Mistrzów, nie dostaliśmy jej, ale byliśmy pierwszym zespołem rezerwowym. Między innymi dlatego, że nasza strategia, zaprezentowana prezydentowi Wiedererowi (Michaelowi Wiedererowi, prezydentowi EHF - przyp. red.), została pozytywnie odebrana. Także mam nadzieję, że nasz pobyt w Lidze Europejskiej jest chwilowy.

Mamy również COVID-19. To wpływa na przychody klubu; nie mamy przychodów ze sprzedaży biletów, karnetów. Nasi sponsorzy też są w cięższej sytuacji. W pewnym sensie nie możemy też wykonać w całości pakietu sponsoringowego. Zresztą te problemy ma nie tylko Wisła, ale większość klubów, w każdym sporcie.

Nasza strategia opiera się o jedno - możemy osiągnąć maksymalne cele sportowe, w tym i tytuł mistrza Polski, jeżeli będziemy dysponowali budżetem na określonym poziomie. Nie chcę tutaj konfrontować budżetów Wisły i Vive, bo nie czas i miejsce. Ale wiemy, ze Bertus Servaas (prezes Vive - przyp. red.) dysponuje zdecydowanie większym budżetem niż my.

Mówi się, że pieniądze nie grają. Być może, ale ułatwiają realizację tych celów strategicznych. Można zakontraktować dłuższą ławkę, bardziej doświadczonych i topowych graczy, przyciągnąć najlepszych Polaków. A polscy zawodnicy to też w naszej strategii ważny obszar, sami również szkolimy i ponosimy związane z tym koszty. Chcielibyśmy, aby trafiali do nas jak najmocniejsi polscy zawodnicy, tak, aby mogli zasilić pierwszy zespół. Przykre jest to, że niestety nie możemy tego doświadczyć, bo szkolenie na niższych poziomach w Polsce się zatrzymało i nie jest to tylko moja odosobniona opinia.

No i tak jak wspomniałem: budżet, budżet, budżet.

O budżecie może za chwilę. Czy jest określona konkretna data, kiedy trener Sabate ma zrealizować zawarty w strategii cel, np. zdobycie mistrzostwa Polski lub innego trofeum?

Zgodnie z założeniami, w tym roku mieliśmy grać w finale mistrzostw Polski. W międzyczasie została zmieniona formuła Superligi. Strategia pochodzi z kwietnia 2019 r., więc te założenia są w pewien sposób nieaktualne. Dzisiaj nie ma fazy play-off, jest o 6 spotkań mniej, mamy inną sytuację. Inaczej jest również w rozgrywkach europejskich, gdzie gramy w Lidze Europejskiej.

Nasza strategia zakładała, że zostaniemy mistrzem Polski w sezonie 2022/2023. To właśnie wtedy w naszej strategii, przy założeniu większego budżetu, pozyskaniu nowych sponsorów i zakontraktowaniu nowych zawodników i, zaznaczę, realizacji projektu Sabate, założyliśmy, że zdobędziemy tytuł mistrza Polski, że to jest nasz główny cel.

Mówi pan, że "przy realizacji projektu Sabate". Jak to się ma do tego, że kontrakt trenera obowiązuje do czerwca 2022 r., a miał on być rozliczany z realizacji celu postawionego na sezon 2022/2023?

Tworząc strategię nie myśleliśmy o Xavim w kwestii umowy na kolejne sezony. Zaciąganie takich zobowiązań to też kwestia dysponowania określonym potencjałem finansowym i obowiązujących umów, chociażby ze sponsorami. To, że zawarliśmy umowę z Xavim do 2022 r. nie stanowi bariery, żeby przedłużyć z nim umowę.

To wyobraźmy sobie sytuację, że jesteśmy w 2022 r., kontrakt Sabatego się kończy, celem strategicznym był sezon 2022/2023. Z czego rozliczany jest wtedy trener?

Trener Sabate na pewno będzie rozliczany z realizacji tych celów. Ta strategia też ewoluuje. Mamy dzisiaj czas koronawirusa, mamy inną formę rozgrywek. Cele ewoluują, natomiast na pewno będziemy się przyglądać - i przyglądamy się - jego pracy. Wspomnę tylko, że robimy wszystko, żeby stworzyć mu i całemu sztabowi szkoleniowemu jak najlepsze warunki do szkolenia, z czego klub jest znany. Bo zawodnicy, przychodząc do nas, widzą różnicę. Tutaj są otoczeni dobrą opieką, mają dobre warunki do treningów, trenujemy nie na boiskach bocznych, tylko na arenie głównej. To też jest ważne.

Dajmy czas, czas pokaże. Zaznaczam jeszcze, że dzisiaj mamy COVID-19, a to jest nic innego jak wciągnięcie hamulca przy pędzącym pociągu. To też jest w pewnym sensie weryfikacja (założeń – przyp. red.).

Przejdźmy do kwestii budżetowych, na które pan bardzo mocno kładzie nacisk. Ile wynosi budżet Wisły na ten sezon?

To nie jest tajemnica, ponieważ jesteśmy spółką kapitałową, można zobaczyć nasze sprawozdania finansowe, jesteśmy klubem transparentnym. Cały budżet klubu to około 15 milionów złotych.

A jak ten budżet ma się do poprzednich sezonów?

Ten budżet oscyluje wokół tych samych pieniędzy. Jest relatywnie podobny.

Jak ma się fakt, że budżet jest relatywnie na takiej samej wysokości do tego, że cele stawiane przed Xavim Sabatem są coraz wyższe?

Cele też będą weryfikowane, one ewoluują do danej sytuacji finansowej, do danej rzeczywistości. Mamy COVID-19, mamy wroga zewnętrznego. Kwestia kontuzji post-koronawirusowych, szczególnie na osłabionych organizmach, też nie ułatwia nam realizacji naszej polityki sportowej. Zaznaczam, że naszym działaniem, działu marketingu i mojej osoby, jest pozyskiwanie sponsorów, przychodów dla klubu. Tak, żebyśmy koszty realizacji celów sportowych mogli pokryć. To nie jest żadna tajemnica ani odkrycie Ameryki, że mając przychody możemy pokryć strategiczne koszty. A strategiczne koszty to koszty pierwszego zespołu Wisły.

To porozmawiajmy o sponsorach. Obecna umowa z Orlenem kończy się wraz z końcem tego sezonu. Jak wyglądają negocjacje z Orlenem na temat finansowania na kolejne lata?

Poprzednia umowa z Orlenem była zawarta na trzy sezony sportowe. Jak przyszedłem do klubu, to negocjowałem z generalnym sponsorem nową umowę i wtedy też przygotowywaliśmy strategię, w tym też pod kątem współpracy z Orlenem. Umowa została zawarta na okres dwóch lat. Z końcem czerwca 2021 r. umowa z PKN Orlen ulegnie zakończeniu.

Natomiast w listopadzie złożyłem wniosek o przedłużenie umowy i przedstawiłem naszą ofertę wraz z celami. Oczywiście nie mogę mówić o szczegółach, ponieważ jest to objęte tajemnicą handlową.

A czy otrzymaliście już informację zwrotną?

Nie mamy jeszcze takiej informacji. Mam jednak zapewnienie, że pracownicy PKN Orlen, z którymi do tej pory współpracujemy w zakresie realizacji obecnej umowy, odezwą się do nas. Mam nadzieję, że z początkiem stycznia otrzymam dobrą nowinę z PKN Orlen i będziemy mogli usiąść do rozmów.

Orlen jest kluczowym partnerem Wisły i jednym z największych źródeł finansowania. Co jednak z mniejszymi partnerami, czy prowadzicie rozmowy z potencjalnymi sponsorami na tym polu?

Tak, mamy cały czas przygotowaną ofertę. Chociażby w poprzednim tygodniu zorganizowałem dwa spotkania z potencjalnymi sponsorami. Cały czas analizujemy rynek, cały czas wysyłamy sygnały, że Wisła jest gotowa do współpracy.

To też jest jednak trudny czas dla sponsorów. Moi koledzy prezesi z Superligi mają ten sam problem. Dzisiaj sztuką jest utrzymać dotychczasowych sponsorów. Zaznaczam, że dzisiaj nie ma możliwości wejścia kibiców na halę, sponsorzy nie mogą korzystać ze swoich loży, nie można prowadzić tzw. małego klubu biznesu. To dzisiaj szalenie trudne, sponsorzy też mają swoje problemy, ale staramy się tę pracę jeszcze wzmocnić i pracujemy nie na 100, ale na 120 proc.

A jakby pan ocenił dotychczasowe działania klubu w tym zakresie, odkąd jest pan prezesem?

W lutym przyszłego roku minie dwa lata, od kiedy.... mam nadzieję, że minie dwa lata, że dotrwam. Skromnie powiem, że najtrudniej jest mi się chwalić. Oczywiście, wiele rzeczy mogło być wykonanych lepiej, można powiedzieć, co nie zostało zrobione, a co mogło być bardziej dopieszczone.

Pozyskaliśmy, również dzięki pomocy Adama Wiśniewskiego, któremu za nią bardzo dziękuję, nowego sponsora, który przedłużył z nami później umowę na sezon 2020/2021. To płocka firma Modular, bardzo jestem z tego zadowolony. Dzisiaj ta współpraca wygląda jeszcze lepiej. Na dłuższy okres przedłużyliśmy umowę z Cotexem. Udało mi się wpłynąć na sponsora, aby zaangażował się na dłuższy czas.

Wszystko przed nami, tak naprawdę dla sponsorów sygnałem jest jak dany klub kończy sezon, a nie jak go zaczyna. Dla nas najważniejszą sprawą jest kwestia zachowania dotychczasowych sponsorów oraz pozyskanie nowych.

Wspomniał pan o firmie Modular. Celowo nie mówiłem o tej firmie, bo to jest cały czas kręcenie się wokół jednego sponsora. Firma ta, pod różnymi nazwami - wcześniej Opeus i Entelo - z Wisłą jest już od kilku lat. Dlatego patrząc przez ten pryzmat, klub nie pozyskał żadnego nowego sponsora.

To nie jest do końca tak, że to jest bardzo łatwa praca, że wystarczy wejść w Internet, otworzyć wyszukiwarkę, wpisać parę nazw i można sobie przyprowadzić do klubu cały zastęp firm. Dla nas liczy się każdy sponsor, także ten, który nie jest zaangażowany finansowo, ale pomaga klubowi w innych obszarach. Podpisałem też bardzo dobrą umowę dla klubu z hiszpańskim producentem sprzętu technicznego, firmą Joma, i jesteśmy z tej współpracy bardzo zadowoleni. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, cały czas wykonujemy ciężką pracę, której na co dzień nie widać. A szczególnie w czasach koronawirusa mamy tę pracę utrudnioną.

Zdaję sobie sprawę, że to nie jest prosta sprawa. Teraz mamy sytuację związaną z koronawirusem, jednak w całym 2019 r. nie udało się pozyskać żadnego sponsora ani zwiększyć budżetu. Staram się znaleźć element łączący realizację "projektu Sabate" z jego finansowaniem. I powiem szczerze, ciężko mi to znaleźć.

Powiem tak, sezon 2019/2020 też był sezonem szokującym. Przy naszych zaostrzonych apetytach nie wiemy, jakby on się skończył, również na arenie europejskiej. Po raz szósty awansowaliśmy do Top 16  (Ligi Mistrzów - przyp. red.). Pamiętam jak dziś, wymienialiśmy się informacjami z Telekomem Veszprem, bo oni akurat mieli do nas przyjechać na pierwszy mecz, i nagle tego meczu nie było. Niemożność rozstrzygnięcia sezonu na boisku bolała, ale rozumieliśmy tę sytuację.

W wakacje nawiązaliśmy kontakt z potencjalnymi sponsorami, z którymi mamy nadzieję, że współpraca wypali. Nasi goście mogli obejrzeć tylko jeden mecz, który rozegraliśmy z Górnikiem Zabrze w domu. Był to jedyny mecz z publicznością w tym sezonie, jedyny, na jaki sprzedaliśmy jakiekolwiek bilety. Więc ta praca, o której wspomniałem, ona jest. Bo tak jak pan wspomniał realizacja celów jest silnie skorelowana z zapleczem finansowym klubu. Sami zawodnicy nie przyniosą klubowi pieniędzy, poza wygranymi meczami. Bo to też jest szalenie ważne, że w niektórych umowach sponsorskich mamy kwoty za wygrane mecze, to nie jest żadna tajemnica.

W takim razie trochę konkretów. Ja będzie wyglądał budżet na przyszły sezon? Mam wrażenie, ze wszystkie umowy, o których rozmawiamy, kończą się w czerwcu 2021 r. Czy Wisła ma zapewniony budżet na kolejny sezon i jak on będzie się kształtowało w porównaniu chociażby do tegorocznego budżetu?

Nasze plany finansowe są zdecydowanie większe niż budżet na 2020 r. Nie mogę mówić w tym momencie o szczegółach, bo to będzie korespondowało z nazwami niektórych sponsorów. Natomiast założyliśmy sobie progres w naszym budżecie, pomimo sytuacji z koronawirusem. Projekt budżetu przedstawiliśmy także nadzorowi właścicielskiemu, czyli gminie miasta Płocka, chociażby w kwestii zaopiniowania dokapitalizowania klubu, i czekamy. Czekamy też na odzew od generalnego sponsora, jak również pozostałych partnerów.

Konkretnie, panie prezesie. Czy Wisła ma pewny budżet na sezon 2021/2022?

Jeżeli pan spyta o to każdego prezesa klubu sportowego dzisiaj, to nic nie jest pewne. Ja mogę powiedzieć, że konstrukcja budżetu, plan finansowy, który przygotowaliśmy i który przedstawimy radzie nadzorczej zakłada pewnego rodzaju poziom bezpiecznego budżetu, oparty o ten sezon. Natomiast chcemy większy budżet, a to czy nam się to uda, zależy od tego, czy nasi sponsorzy odpowiedzą na nasze oferty.

Mówi pan o planach finansowych, apetytach Wisły. Cieszy mnie to, że Wisła jest ambitna i chce się rozwijać, natomiast ja pytam o stan faktyczny. Czy na ten moment, mając w perspektywie chociażby zbliżające się mistrzostwa świata, Wisła jest w stanie negocjować kontrakty, ponieważ ma stabilne finansowanie na sezon 2021/2022 bądź dalej?

Wszystko tak naprawdę zależy od tego, kiedy rada nadzorcza zatwierdzi ten budżet. Zasady korporacyjne w klubie obowiązują. Ja przygotowałem plan finansowy, oczywiście o szczegółach nie mogę mówić, bo to jest tajemnica handlowa. Natomiast to co pan wspomniał, zbliżają się mistrzostwa świata. To są swojego rodzaju targi pracy, każda tego typu impreza sportowa to duża aktywność menedżerów czy skautingu klubowego.

Dzięki wygenerowanym oszczędnościom mogliśmy w trakcie sezonu zakontraktować Leonarda Dutrę, który przyszedł nam pomóc, czy Zorana Ilicia, gdzie borykając się z kontuzjami na prawym rozegraniu, młody zawodnik z Węgier pomógł nam w tej części sezonu. Czyli, jakieś przychody też osiągnęliśmy tak, abyśmy mogli zaciągnąć dodatkowe zobowiązania.

[nextpage]

To może z innej strony. Jak będzie się kształtować polityka transferowa Wisły na następne sezony? Na ten moment Nafciarze mają podpisanego tylko Siergieja Kosorotowa, a umowy kończą się aż 11 zawodnikom. Czy Wisła będzie skupiała się na przedłużaniu umów czy szukaniu nowych zawodników?

Nierozegranie 4 meczów w polskiej lidze, dwóch meczów w rozgrywkach europejskich powoduje, że było za mało czasu, żeby ocenić w 100 proc. tych zawodników, z którymi możemy jeszcze współpracować, pomimo że kończą im się umowy. Mam nadzieję, że luty będzie tym decydującym momentem, kiedy nadrobimy mecze. Dzięki temu chcielibyśmy zamknąć "pre-kontraktowanie" w marcu.

Nie ukrywam, zresztą nasi kibice mają tego pełną świadomość, że szalenie istotną pozycją jest dla nas dzisiaj pozycja bramkarza. Stivi, czyli Ivan Stevanović, odchodzi z końcem sezonu. Już mamy kilka ciekawych osób na uwadze, jeżeli chodzi o tę pozycję.

Mówi pan, że macie parę pomysłów. Czy z którymś z tych zawodników były prowadzone już rozmowy? Czy te rozmowy są na tyle zaawansowane, że można powiedzieć: tak, mamy kandydatów, teraz rozważamy, który będzie lepszy?

Tego nie mogę powiedzieć, to jest tajemnica handlowa, niestety.

Wracając do przedłużeń kontraktów. Wspomniał pan, że nierozegranie kilku meczów nie daje wystarczająco materiału, żeby ocenić zawodników. Rozumiem, że zawodnicy grający w Płocku już od jakiegoś czasu, tacy jak Philip Stenmalm, Alvaro Ruiz czy Lovro Mihić nie pokazali się do tej pory na tyle dobrze, żeby z nimi przedłużyć umowę?

Nie będę się posługiwał nazwiskami, bo nie o to chodzi, nie mogę zdradzać naszych planów. Natomiast chcemy nadrobić te zaległości tak, aby można było zawodnika obejrzeć w pełnej krasie. Przykładem jest Alvaro Ruiz, którego mogliśmy zobaczyć w meczu z Tuluzą. To tak naprawdę on wygrał mecz, to on rzucił decydującą bramkę. I w następnym meczu wybił bark. Mieliśmy nadzieję, że Alvaro będzie naszą podporą i bronią przeciwko Kielcom. No niestety, zawodnik oglądał ten mecz tylko z trybun.

Analizujemy z działem sportowym cały czas, którzy zawodnicy zostaną, którzy odejdą. Nie chciałbym robić rewolucji kadrowych, ponieważ - jak wiemy - zmiany przed nowym sezonem to też nowa nauka gry, zgrywanie się, uczenie się siebie nawzajem. Stabilność kadrowa dobrego zespołu to bardzo istotny czynnik, który wpływa na sukces.

Wspomniał pan też, ze nie chce robić rewolucji kadrowej, ale z tymi zawodnikami nie wygraliście jak dotąd żadnego trofeum. Czy to podejście gwarantuje Wiśle sukcesy?

Nie powiedziałem, że wszyscy zawodnicy zostaną, absolutnie nie. Na pewno z częścią zawodników się pożegnamy, to nie ulega wątpliwości. Chciałem tylko zaakcentować, że dzisiaj obserwujemy, z kim z tych zawodników możemy jeszcze jakąś przyszłość wiązać. Oczywiście obserwujemy też rynek, by pozostałych zawodników zastąpić.

Wspomniałem o pozycji bramkarza. Spójrzmy na fakty. W meczu z Vive, Wolff (Andreas Wolff, bramkarz Vive - przyp. red.) zamurował bramkę, ponad 50 proc. skuteczności o czymś świadczy. Jeżeli chcemy grać dobrze w obronie, a przecież atutem Sabatego jest defensywa, to musimy mieć silną bramkę.

Jasne, o bramce już rozmawialiśmy. A w jaką stronę idzie polityka transferowa Wisły? Zawodnicy, których klub obserwuje, to młodzi zdolni, zawodnicy doświadczeni i uznani czy "na zakręcie"?

Na pewno nie chodzi o zawodników "na zakręcie". Nie jesteśmy "przechowalnią"; nie chcę tutaj nikogo obrazić, natomiast nie jesteśmy klubem, który będzie ostatnim danego zawodnika, gdzie rozegra jeden sezon i odejdzie na emeryturę. Nam chodzi o rozwój, jesteśmy w stanie postawić na młodych, zdolnych zawodników, którzy są w zakresie naszych możliwości finansowych. Duża dysproporcja budżetów, chociażby Płocka czy Kielc, też o czymś świadczy. Już o tym mówiłem, pieniądze rzekomo nie grają, ale pomagają w realizacji celów.

Czołowe kluby europejskie też obawiają się, jak będą wyglądały ich budżety, co będzie z ich zawodnikami. Dzisiaj bardzo trudno podejmować długofalowe zobowiązania, dokonywać planów. Planować na papierze można wszystko, papier wszystko przyjmie. Można zrobić piękne tabelki w Excelu, prezentację w PowerPoint i wow, jest super. Natomiast trzeba twardo stąpać po ziemi. Tak jak mówię, ci zawodnicy, którymi się interesujemy, to zawodnicy na miarę naszych możliwości finansowych, ale również tacy, którzy mają w sobie "to coś".

Szukamy takich zawodników, którzy mogą zaistnieć. Być może u nas akurat się pokażą. Mieliśmy w historii naszego klubu takich graczy, którzy się u nas wybijali i rozwijali karierę w czołowych, bogatszych klubach.

Czyli celujecie bardziej w zawodników pokroju Zoltana Szity niż Philipa Stenmalma?

Nie chcę tutaj zapeszać, ale z Zoltana Szity jesteśmy bardzo zadowoleni. Pech, sam byłem świadkiem na treningu, jak Zoltan niefortunnie stąpnął i miał problem z palcem. To boli, że zawodnik zagrał z Francuzami (w meczu z Fenix Toulouse - przyp. red.), a później na mecz z Vive nie mógł wyjść z powodu ogromnego bólu.

Jaki do tej pory był sens ściągania i budowania klubu na takich zawodnikach jak Predrag Vejin czy Philip Stenmalm? Ten drugi po prostu nie może grać w ataku.

Philip miał problemy z kontuzją, w poprzednim sezonie mogliśmy go zobaczyć w zupełnie innej formie. Kontuzja, która mu się przytrafiła, to nie jest coś miłego i, jak każdy uraz, uniemożliwiła rozwinięcie pełni umiejętności. Akurat przyszedł koronawirus, Philip tak łatwo tego nie przeszedł, ale nie chcę o tym mówić, bo to są sprawy osobiste. Chciałem zaznaczyć jedną rzecz: biorąc pod uwagę że na polskim podwórku trzeba dysponować przez 60 minut co najmniej dwoma Polakami non stop na boisku, dzisiaj celujemy również w Polaków. Obserwujemy polski rynek, prowadzimy negocjacje. Prowadziliśmy je do końca chociażby z jednym z czołowych młodych utalentowanych zawodników, jednak wybrał drużynę naszego rywala.

Cały czas Adam Wiśniewski czy wspierający go w tym Artur Góral obserwują to środowisko tak, aby najlepsi Polacy z polskiej ligi mogli grać w Orlen Wiśle Płock. To dla nas bardzo ważne.

To jaki procent zawodników obserwowanych przez klub stanowią Polacy?

Polacy są brani na równi i na równych zasadach. Jeżeli szukamy dobrego kołowego, to skupiamy się w pierwszej kolejności na polskim rynku. Jeżeli mówimy o prawym rozegraniu, to mówimy o Polakach. Najpierw jest Polak, dopiero później mówimy o zaciągu zagranicznym. Jeżeli miałbym możliwość pozyskania najlepszych Polaków, to oparłbym swoją drużynę na polskich zawodnikach.

Bardzo fajne stwierdzenie, tylko zupełnie niewspółgrające z rzeczywistością. Sam pan mówił w liście otwartym, że drużyna ma liczyć 17 zawodników wspieranych przez zdolną młodzież. Podpisaliście kontrakt chociażby z Oliwerem Kamińskim, jako wielkim talentem. W trakcie sezonu jednak, gdy potrzeba było nowych zawodników, ściągnięto Leona Dutrę i Zorana Ilicia, a nie wykorzystano nikogo z zespołu rezerw. O ile się nie mylę, Kamiński nawet nie zadebiutował. Trochę mi się gryzie to, co pan mówi o stawianiu na Polaków z tym, co faktycznie ma miejsce.

Oliwer Kamiński został bardzo pozytywnie oceniony przez Xaviego Sabatego. Sytuacja z koronawirusem uniemożliwia jednak, aby zawodnicy z pierwszego zespołu rotowali z juniorami. Mieścimy się w jednym budynku, więc ze względu na przepisy sanitarne musieliśmy oddzielić młodzież od pierwszego zespołu. Ponadto, Oliwer też doznał kontuzji, w tych dziwnych, ciężkich czasach.

Postawienie takiego młodego zawodnika, z tej kategorii wiekowej, i wypuszczenie go na mecz z bardzo silnym przeciwnikiem jest szalenie niebezpieczne. Też musimy to dozować i nie oszukujmy się, z Oliwera nie zrobimy od razu zawodnika, który zasili pierwszy skład. Step by step, wszystko musi mieć swój czas.

Jasne, ciężko 16-letniego zawodnika, który nie ma jeszcze masy mięśniowej, rzucać...

Na pożarcie.

...naprzeciw Michała Jureckiego i oczekiwać, że sprosta takiemu zadaniu. Nikt jednak nie oczekuje od klubu, że Oliwer będzie wystawiany w meczu z Azotami Puławy czy Vive Kielce. Jednak na mecz np. z Pogonią Szczecin na początku sezonu mógł być brany pod uwagę, tym bardziej, że klub wiedział doskonale, że żaden z prawych rozgrywający nie zagra.

Nie rozpatrywałbym już meczu z Pogonią w jakichkolwiek aspektach. Jest to dla nas historia, coś, co nie powinno się przydarzyć. Ten mecz, z takim wynikiem, nie powinien się w ogóle zdarzyć. Mamy go już za sobą, wymazane z pamięci.

Mówi pan, że rozdzieliliście juniorów od seniorów, bardzo się to chwali. Ale przez to Oliwer Kamiński, który mógłby pomóc choćby na treningach, czy żeby odciążyć kogoś przez 5 minut, nie był brany w ogóle pod uwagę.

Od lipca Oliwer pojawiał się na treningach pierwszego zespołu. Został bardzo pozytywnie odebrany przez weteranów, bardzo silnych zawodników, wręcz z naciskiem Xaviego: uważajcie na niego, odpowiadacie za tego chłopaka...

Super, ale to jak się ma zatem to, co pan mówi o oddzielaniu juniorów od seniorów do tego, że Oliwer Kamiński trenuje z seniorami, a gra w juniorach?

Ponieważ tam jest jego kategoria wiekowa. Jeżeli chodzi o danego zawodnika, ma on nabrać szlifów, formy, dopiero wtedy wpuścimy go do pierwszego składu. Jest coś takiego, co się nazywa odpowiedzialność za człowieka. Nie można od razu z poziomu ucznia drugiej klasy liceum, przy swojej budowie mięśniowej, zasilić pierwszego zespołu. Jednak pod okiem Xaviego Sabatego dostaje najlepszą myśl szkoleniową, jaką może dostać ten zawodnik, w tym momencie.

Dlaczego zostali ściągnięci Leon Dutra i Zoran Ilić, a nie skorzystaliście z zawodników drugiego zespołu, gdzie sam pan zapowiadał, że taki proces będzie miał miejsce?

Taki proces będzie, oczywiście, ale pod kątem przygotowań do rozpoczęcia sezonu. Natomiast w takim momencie, w jakim Orlen Wisła się wtedy znalazła, musieliśmy się jakoś wesprzeć. Nie przypominam sobie, czy to był październik czy listopad, bo nie pamiętam kiedy dokładnie przychodził Leonardo, ale to był najlepszy strzelec ligi ASOBAL, z największą liczbą bramek....

I skutecznością 30 procent.

Natomiast co do Zorana Ilicia... nie oszukujmy się, liczba leworęcznych zawodników, na tej pozycji, w tym momencie na rynku jest znikoma. Dobrze, że udało nam się wypracować z klubem z Veszprem taką umowę, żeby Zoran nam pomógł, szczególnie kiedy mieliśmy problemy z Predragiem Vejinem i Davidem Fernandezem.

W tym czasie, ci zawodnicy przedstawiali lepszy poziom niż ci, których mogliśmy wziąć z naszej młodzieży.

No dobrze, to postarajmy się to jakoś zebrać w całość. Rozumiem, że przed klubem są postawione konkretne cele. Tym celem jest Top 8 w Lidze Europejskiej...

Ten minimalny cel to Last 16, tak jak wspomniałem. Oczywiście, chciałbym żeby to było Top 8, chciałbym.

Czyli trener Sabate będzie rozliczany z tego, czy udało mu się dotrzeć do Last 16, a nie Top 8?

Dokładnie tak.

I rozumiem, że celem nadrzędnym, który Wisła chce osiągnąć długofalowo, jest tytuł mistrzowski w sezonie 2022/2023.

Tak jak wspomniałem wcześniej, tak jest w naszej strategii. Nie udajemy, że jesteśmy tuzami, którzy natychmiast pokonają Kielce i za rok będzie zmiana na podium. Nie jesteśmy niepoprawnymi optymistami, wiemy, że musimy podrasować budżet, że musimy go tak ukształtować, aby wzmocnić zespół i pokonać naszego rywala.

Nie uważa pan, że Vive odjechało Wiśle już za daleko? Że w tym momencie rywalem Wisły nie jest zespół z Kielc, a Azoty Puławy, Górnik Zabrze czy w tym sezonie Energa MKS Kalisz? I że obiektywnie patrząc, celem Wisły jest walka o wicemistrzostwo, a nie tytuł mistrzowski?

Może to dzisiaj tak wyglądać. Na wstępnie naszej rozmowy powiedziałem, że nie jestem niepoprawnym optymistą, ale matematyka może nam jeszcze pomóc. W sporcie wszystko jest możliwe, a my musimy zrobić wszystko tak, aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty z tych, które są w naszym zasięgu w tym momencie. Tak, aby te zaległości nadrobić.

To co jest w zasięgu Wisły do dnia obowiązywania kontraktu Xaviera Sabatego?

Mamy nadzieję, że zdobycie tytułu wicemistrza Polski to będzie coś normalnego. Oczywiście, pozostaje cały czas ten niedosyt gry o pierwsze miejsce. Zaznaczam też, że dzisiaj mamy zupełnie inną formę rozgrywek, nie ma fazy play-off i tak dalej. Każdy mecz jest na wagę złota.

A w kontekście przyszłego sezonu? Co jest w stanie osiągnąć Wisła Płock w kolejnych rozgrywkach?

Jeżeli chodzi o przyszły sezon to proszę nie pytać mnie o to w chwili obecnej. Tak jak wspomniałem, po zatwierdzeniu budżetu na chociażby pierwszą połowę sezonu 2021/2022 będziemy mogli się spotkać i porozmawiać na ten temat. Zakończmy najpierw ten sezon, myślmy o tym, jak dobrze nadrobić zaległe mecze, wrócić do normalności. Wszyscy oczekujemy, kiedy nasi kibice będą mogli wrócić na halę. Nie tylko na boisku odczuwamy presję podążania naprzód. Pierwszemu zespołowi trzeba pomóc, chociażby zapełnieniem hali przez kibiców, możliwością wyjazdu na mecze, obecnością zawodników na żywo w środowisku z kibicami, naszymi partnerami, a nie tylko on-line.

To kiedy moglibyśmy porozmawiać odnośnie tego budżetu?

Zapraszam, może kwiecień?

Nie uważa pan, że to trochę za późno?

Nie, nie. Będziemy wtedy dysponować już jakimiś faktami. W sporcie to nie jest za późno.

Rozumiem, że bez tego budżetu, klub nie jest w stanie podpisywać ani przedłużać kontraktów z zawodnikami?

Ja nie chciałbym podejmować takiego ryzyka. Jestem prezesem klubu, podejmuję zobowiązania i za nie odpowiadam.

Czyli rozumiem, że o ile budżet nie zostanie w magiczny sposób zatwierdzony przed kwietniem, rozmowy na temat kadry na sezon 2021/2022 i dalej będą prowadzone najwcześniej w kwietniu?

Budżet to jedna rzecz. W międzyczasie mogą zdarzyć się takie sytuacje, jak podpisanie nowych umów ze sponsorami, gdzie będziemy mieć określony strumień środków i nasz plan pod kątem przychodów będzie na tyle dobry, że dużo ten budżet nie będzie się różnił od poprzedniego. Wtedy da nam to bezpieczną gwarancję.

Czyli budżet, który pan przygotował, jest niższy niż ten obecny?

Nie. Wspomniałem już wcześniej, że budżet, który przygotowałem, zakłada ten sam poziom finansowania, chociażby wpływów sponsorskich. Nawet zakładam większe przychody, ale o tym nie mogę mówić w tym momencie.

Przed chwilą powiedział pan, że o ile pojawi się nowy sponsor to budżet "do zatwierdzenia" będzie taki sam ja obecny.

Nie, miałem na myśli coś takiego, że wtedy może być korekta do planu budżetowego. Że przychody mamy wyższe i, można powiedzieć, zmiany w budżecie będą na plus. Założyliśmy sobie pewnego rodzaju poziom, każdy menedżer planuje przychody i koszty na jakiejś bazie, to nie jest tajemnica sztuki zarządzania. Natomiast uważam, że na przełomie marca i kwietnia będziemy mogli porozmawiać konkretniej. Każdy klub sportowy prowadzi taką politykę.

Z tego wynika, że jeżeli Wisła będzie prowadziła rozmowy z zawodnikami, będą one prowadzone na zasadzie budżetu takiego, jaki jest w tym sezonie, natomiast oficjalnie ten budżet nie będzie jeszcze zatwierdzony?

Chcemy zatwierdzić ten budżet jak najwcześniej. Jeżeli tak się uda, to będziemy mogli powrócić do tej rozmowy jeszcze wcześniej niż w marcu bądź kwietniu. Mam nadzieję, że to nastąpi, tym bardziej, że właścicielowi plan budżetowy już przekazaliśmy.

Staram się uzyskać jednoznaczną, prostą odpowiedź. Umówmy się na "tak" lub "nie" - czy przed zatwierdzeniem budżetu będą prowadzone rozmowy z obecnymi lub nowymi zawodnikami?

Te rozmowy już trwają.

To mi pozostaje życzyć udanych efektów tych rozmów. Czy jest jeszcze coś, co prezes Wisły chciałby życzyć sobie, kibicom czy też zespołowi?

Przede wszystkim chciałbym życzyć kibicom szybkiego powrotu do Orlen Areny, jak też towarzyszenia Orlen Wiśle Płock w meczach wyjazdowych. Aby sytuacja wróciła do normy. Życzę, żebyście mogli oglądać Wisłę na polskich i europejskich parkietach taką, jaką chcecie i taką, o jakiej marzycie. A nam wszystkim życzę szybkiego powrotu do normalności i przede wszystkim zdrowia. Abyśmy uporali się z problemem koronawirusa we wszystkich obszarach. Jeżeli tak będzie, to sport wróci do normy, a nasz klub będzie miał ułatwioną drogą do realizacji swoich celów.

Proszę także o zrozumienie nas, że wkładamy serce w to, co robimy. Jeżeli coś nie wychodzi tak, jak powinno, to nie jest to do końca nasza wina, dużo odgrywa tutaj czynnik zewnętrzny. Życzę także więcej wiary. I mam nadzieję, że zobaczycie naszych zawodników tak, jak sobie zaplanowaliśmy to na sezon 2020/2021.

Czytaj także:
-> Dujszebajew zarażony koronawirusem
-> Z Tarnowa na mistrzostwa świata
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl