Natalia Nuszel: Może po prostu nie było nam pisane zdobycie mistrzostwa w tym roku?

Olga Krzysztofik

Tuż po zakończeniu decydującego starcia dąbrowianki nie były w najlepszych nastrojach. Jednak po dekoracji doceniły fakt, że są wicemistrzyniami Polski. - Zawsze to jakiś medal - zaznaczyła Nuszel.

Tegoroczny sezon był dla Tauronu MKS wyjątkowy na krajowych boiskach. Dąbrowskie siatkarki zdołały obronić Puchar Polski - dokonały tego jako pierwsza drużyna od 10 lat, wtedy trofeum obroniły zawodniczki Nafty Gaz Piła.

Jednak zakończenie rozgrywek nie do końca było udane dla dąbrowskiej drużyny. Po raz pierwszy w historii klubu siatkarki MKS-u znalazły się w finale Orlen Ligi i stanęły przed możliwością wywalczenia tytułu mistrzyń Polski. Złote medale były już bardzo blisko ekipy z Dąbrowy Górniczej. W rywalizacji prowadziła już 2:0, a w tie-breaku meczu numer trzy 14:11. Natomiast w piątym secie czwartego spotkania Tauron MKS prowadził 8:3 i znowu przegrał z Atomówkami. Po raz trzeci bardzo blisko mistrzostwa Polski Zagłębianki były w decydującym pojedynku - prowadziły w setach 2:0, a w trzeciej partii 20:17. Znowu wypuściły złote medale z rąk.

Przegrane w takim stylu bardzo zabolały wszystkie siatkarki, które nie kryły łez po zakończeniu spotkania numer pięć. Pomeczowe emocje opadły dopiero po zejściu z podium, dąbrowianki cieszyły się z faktu, że są wicemistrzyniami Polski. - Srebro to zawsze medal. Wiadomo, że źle się przegrywa, zawsze to jest drugie miejsce, tym bardziej, że kolejny raz miałyśmy mistrzostwo na wyciągnięcie ręki i własne błędy nas zabiły. Ale chyba nie można mieć wszystkiego, prawda? - pytała z uśmiechem Natalia Nuszel, przyjmująca MKS-u.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Bilans tegorocznego sezonu w wykonaniu dąbrowskiej drużyny to obrona Pucharu Polski oraz wicemistrzostwo naszego kraju. - Uważam, że i tak w tym sezonie miałyśmy dużo szczęścia. I właśnie tego szczęścia zabrakło nam w finale, poza tym nie dałyśmy rady fizycznie - dwa tie-breaki rozegrane w Sopocie, a do tego daleka podróż... Może po prostu nie było nam pisane zdobycie mistrzostwa w tym roku?

Podopieczne Waldemara Kawki były bardzo blisko pokonania po raz trzeci Atomu Trefla Sopot i wywalczenia złotych medali. Czy ze względu na przegrany finał Natalii Nuszel jakaś konkretna akcja będzie śniła się po nocach? - Zapamiętam dobrze ten mecz. Bez względu na błędy - podkreśliła przyjmująca.

< Przejdź na wp.pl