Agata Babicz i bolesna rzeczywistość

Michał Kaczmarczyk

Przyjmująca wielkopolskiej ekipy żałuje straconej szansy na punkty w starciu z Tauronem Banimexem MKS Dąbrowa Górnicza. - Nie zrealizowałyśmy naszych założeń - przyznała mielczanka.

Zapowiedzi PGNiG Nafty Piła przed spotkaniem z Tauronem Banimex MKS Dąbrowa Górnicza były jasne: ekipa Wiesława Popika zamierzała wykorzystać słabszą grę wicemistrzyń kraju i pokusić się o niespodziankę. - Niestety, rzeczywistość okazała się bolesna. Przegrałyśmy 3:0, choć myślałyśmy, że uda nam się wywieźć z Dąbrowy jakieś punkty. MKS zagrał bardzo dobre spotkanie, a my... po prostu złe - podsumowała Agata Babicz, przyjmująca pilskiej drużyny. Nafta Piła uległa Zagłębiankom w trzech dość szybkich setach, jedynie początek trzeciej partii mógł dać przyjezdnym nadzieję na odmianę sytuacji, ale gdy na zagrywce przy stanie 11:5 dla pilanek pojawiła się Elżbieta Skowrońska, marzenia o choć jednym wygranym secie pękły jak bańka mydlana.

Już pierwsze piłki spotkania wskazywały na to, że pilska Nafta będzie miała ciężką przeprawę w hali "Centrum". Zespół Babicz nie radził sobie z przyjęciem zagrywki, a kiedy już udało mu się wyprowadzić akcję, okazywało się, że dąbrowianki doskonale przygotowały się na ataki Magdaleny Wawrzyniak i Faimie Rose Kingsley, najlepiej atakujących zawodniczek przyjezdnych. - Na początku pierwszego seta powtarzałyśmy sobie, by się nie przejmować, tym co się dzieje, bo już wtedy wyglądało to tragicznie. Nic teraz nie możemy zrobić, gramy dalej i mamy nadzieję, że uda się coś ugrać w kolejnych spotkaniach - uznała siostra Doroty Wilk.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Jak podkreślał trener Nicola Negro, wielkopolanki można zaliczyć do pozytywnych zaskoczeń ligi; w drugiej rundzie fazy zasadniczej (do spotkania w Dabrowie Górniczej) zdobyły tyle samo punktów, co Atom Trefl Sopot i sprawiły niespodziankę, pokonując Chemika Police. Przyjmująca przyznała, że sporą zasługę ma w tym Wiesław Popik, który objął zespół w październiku 2013 roku. - Jestem bardzo zadowolona ze współpracy z trenerem Popikiem. To on nas odpowiednio poustawiał na boisku i dzięki temu dobrze realizowałyśmy taktykę, choć w tym meczu nie było tego za bardzo widać, bo nie udało nam się zrealizować naszych założeń - zawodniczka wracała pamięcią do bolesnej porażki.  

- Nie, nie miałam z tyłu głowy myśli o Legionowie, skupiałam się na meczu, tak jak cała drużyna - odpowiedziała Babicz na pytanie o korespondencyjną walkę z Siódemką SK bank Legionovia o ósme, ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli ligi. Pilanki mają teoretycznie łatwiejszy terminarz do końca rundy (grają z Polskim Cukrem Muszynianką Fakro Bank BPS i BKS-em Aluprof Bielsko-Biała, podczas gdy Siódemkę czekają starcia z Chemikiem i Atomem), ale w sporcie wszystko jest możliwe.

< Przejdź na wp.pl