Wojciech Grzyb: O meczach z PGE Skrą i Asseco Resovią jeszcze nie myślimy
Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk po pięciu kolejkach PlusLigi, z kompletem zwycięstw zajmują drugą pozycję w tabeli. W obozie wicelidera nikt nie popada jednak w huraoptymizm.
Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk znakomicie rozpoczęli sezon 2014/2015 rozgrywek PlusLigi. Podopieczni Andrei Anastasiego wygrali pięć kolejnych spotkań i zajmują obecnie drugą pozycje, ustępując jedynie wielkiemu faworytowi rozgrywek PGE Skrze Bełchatów. - Może byli tacy optymiści, którzy spodziewali się z naszej strony tak udanego początku - powiedział Wojciech Grzyb po wygranej z Transferem Bydgoszcz.
- To nie był może najpiękniejszy mecz, ale przed sezonem można było sądzić, że my i Bydgoszcz będziemy walczyć o środkowe miejsca w tabeli. Jedna i druga drużyna walczyła, było widać emocje, które udzielały się także trenerowi gospodarzy. Vital Heynen bardzo aktywnie brał udział w tym spotkaniu, miał nawet zastrzeżenia do ustawienia kamer - przyznał środkowy ekipy znad morza.
Wychowanek SMS Rzeszów przyznał, że w rywalizacji z ekipą znad Brdy, on i jego koledzy nie zaprezentowali najwyższej dyspozycji, to jednak nie przeszkodziło im w zdobyciu kompletu punktów. - W meczu z Transferem nie pokazaliśmy naszej optymalnej dyspozycji. Zagraliśmy na tyle dobrze, żeby wygrać i to cieszy. Myślę jednak, że każdy z nas potrafi jeszcze dołożyć po cegiełce i zagrać lepiej - stwierdził srebrny medalista Mistrzostw Świata 2006.
Gracze Lotosu trefla Gdańsk jak dotychczas w pokonanym polu pozostawili drużyny Indykpolu AZS Olsztyn, ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Cerrad Czarnych Radom, Effectora Kielce i Transferu Bydgoszcz, jednak najpoważniejszy sprawdzian czeka podopiecznych Andrei Anastasiego w drugiej połowie listopada. Wówczas zespół z Gdańska zmierzy się w ciągu 11 dni z PGE Skrą Bełchatów, Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem. - Jak na razie nie myślimy o tych meczach. Przed nami kolejne spotkania, najbliższe już w sobotę z Będzinem i na tym się koncentrujemy. Na myślenie o meczach z czołówką przyjdzie czas później - przyznał 33-letni gracz.