Mistrz odzyska(ł) inicjatywę? - zapowiedź meczu PGE Skra Bełchatów - Lotos Trefl Gdańsk
W kolejnym starciu ekipy z Pomorza z obrońcą tytułu emocji zabraknąć nie powinno. Jeden z zespołów może uzyskać w środę bezcenną przewagę psychologiczną.
W ostatnich dniach między obiema drużynami iskrzyło - nie tyko na parkiecie. Chyba nawet bardziej niż boiskowe emocje drugiego półfinałowego starcia, kibiców i obserwatorów rozpalały słowne przepychanki związane z terminami rozgrywania kolejnych spotkań, a raczej możliwościami ich zmiany.
Na tym polu, podobnie jak na płaszczyźnie sportowej, jest remis. Bełchatowianie, którzy potrzebują jak najwięcej spokojnych jednostek treningowych przed Final Four Ligi Mistrzów, chcieli zmienić daty rozgrywania dwóch kolejnych spotkań w PlusLidze, ale rywale zgodzili się na jedną korektę. Tym sposobem środowy mecz odbędzie się zgodnie z planem, a czwarta potyczka rozegrana zostanie dopiero po finałach Champions League, w których o medale po ponad tygodniu odpoczynku powalczy PGE Skra.
W rywalizacji sportowej, choć odbyły się dopiero dwa spotkania, działo się już naprawdę wiele. Wystarczy przypomnieć, że jak dotychczas żaden z zespołów nie wykorzystał atutu własnego boiska. Pierwszą potyczkę rozstrzygnął tie-break, w którym pretendent ograł na wyjeździe bezradnego mistrza 15:10. W Gdańsku z kolei gospodarze byli w stanie zdemolować obrońcę tytułu 25:16 w drugim secie, ale trzy pozostałe przegrali i wrócili do punktu wyjścia, czyli remisu w rywalizacji z faworyzowanym rywalem.
- Sobotni pojedynek był bardzo dziwny. Każdy kto oglądał ten mecz, mógł zaobserwować lekkie zmęczenie po obu stronach siatki. Dla nas najważniejszy jest jednak fakt, że wyszliśmy z tego pojedynku zwycięsko i wyrównaliśmy stan rywalizacji. - przyznał po drugim meczu szczęśliwy, ale twardo stąpający po ziemi, Ferdinand Tille. - Można powiedzieć, że rywalizacja w naszej parze półfinałowej zaczyna się od nowa. W meczu rozegranym w Bełchatowie nie zaprezentowaliśmy najlepszej formy i gdańszczanie nas wypunktowali. W sobotę nasza ekipa również nie pokazała maksimum, ale popełniliśmy mniej błędów od rywali i to zadecydowało o wyniku - wyjaśnił niemiecki libero.
Odmienne problemy ma Andrea Anastasi, który może w tym sezonie w pełni skupić się na lidze, ale który dysponuje przede wszystkim mocnym pierwszym składem. Brak zaplecza powoduje, że w każdym kolejnym meczu do maksymalnego wysiłku zmuszeni są liderzy zespołu. - Nie mamy tak wyrównanego składu, jak np. Skra. Mamy stałą wyjściową "szóstkę", więc to nam z jednej strony pomaga, bo wspólnie wypracowujemy pewien rytm gry oraz zagrania. Z drugiej strony Mateusz, Sebastian i ja dostajemy wiele piłek w każdym starciu, co może wydawać się męczące, ale ja się z tego cieszę. Bardzo lubię grać i jeśli mam tyle okazji do zapunktowania, to staram się je jak najlepiej wykorzystywać - stwierdził ostatnio Murphy Troy.
Po środowym spotkaniu jedna z drużyn znajdzie się pod ścianą i na kolejną porażkę pozwolić już sobie nie będzie mogła. Czy mistrz Polski będzie w stanie odeprzeć ofensywę niemającego nic do stracenia, będącego wciąż na dorobku rywala i przed własną publicznością potwierdzi swoją wyższość?
PGE Skra Bełchatów - Lotos Trefl Gdańsk / środa 18.03.2015 r., godz. 20:30
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.