Sukces polskich siatkarek na ME? Za i przeciw

Michał Kaczmarczyk

Na dzień przed pierwszym spotkaniem kadry Jacka Nawrockiego w mistrzostwach Starego Kontynentu przedstawiamy nadzieje i obawy związane z występem naszych siatkarek.

 Za:

Sukces w Baku

Drużyna Jacka Nawrockiego dzięki srebrnemu medalowi Igrzysk Europejskich zyskała cenny motor napędowy do dalszej wytężonej pracy i materialny dowód własnych sporych możliwości oraz drzemiącego potencjału. Turniej siatkarski w Azerbejdżanie był najważniejszym celem biało-czerwonej kadry w planie nakreślonym przez selekcjonera, głównie ze względu na cenne punkty do rankingu CEV, ale przede wszystkim chodziło o zmotywowanie drużyny cierpiącej na brak osiągnięć w ostatnich latach i wzmocnienie wiary w poprawę pozycji w kontynentalnej hierarchii. - Wierzę, że sukces z Baku uskrzydli nasz zespół na mistrzostwach Europy. Cały czas powtarzam jednak, że z drugiej strony mam nadzieję, że nikomu tamten srebrny medal nie wystarczy - mówiła w rozmowie z naszym portalem Izabela Bełcik.

Najlepsza atmosfera od lat

Zarówno Katarzyna Skowrońska-Dolata jak i Joanna Wołosz przyznawały, że już dawno nie czuły tak wielkiej radości po dotarciu do Szczyrku na treningi reprezentacji. Miło czytało się ich słowa, mają świadomość, że w ostatnich latach nie zawsze bywało tak różowo i siatkarki polskiej kadry kojarzyły się części kibiców z kapryśnymi damami samowolnie decydującymi, kiedy chce im się zakładać kadrowy trykot, a kiedy nie. Wydaje się, że te problemy są już dawno za nami: podopieczne Nawrockiego zgodnie chwalą nowego szkoleniowca i deklarują pełną gotowość do odbudowania swojej marki, co pozwala mieć nadzieję, że żadne wewnętrzne konflikty nie rozbiją drużyny w trakcie samych mistrzostw.

Oczekiwania wobec polskich siatkarek przed startem ME są spore
Konsekwencja trenera

Można mieć zastrzeżenia do stylu pracy nieobytego z kobiecą siatkówką Jacka Nawrockiego, jego wyborów personalnych oraz niechęci do gwałtownych zmian w meczowej szóstce (której powody były trener Skry Bełchatów cierpliwie wyjaśniał), ale przynajmniej mamy do czynienia z jasnymi decyzjami autorstwa człowieka z określonym od początku do końca autorskim planem. Tylko nieprzewidziany uraz Zaroślińskiej sprawił, że na swoją nominalną pozycję wróciła Skowrońska-Dolata, dotąd widziana przez trenera kadry na przyjęciu. Poza tym Nawrocki uzupełnił srebrny zespół z Baku najbardziej perspektywicznymi siatkarkami, które najlepiej pasowały do jego koncepcji i pozostaje mieć nadzieję, że trener żeńskiej kadry jest przygotowany na wszystko, co może czekać go podczas najbliższego turnieju.

"Wszystkie ręce na pokład"

W końcu możemy odetchnąć z ulgą: na Euro 2015 wystąpią niemal wszystkie polskie zawodniczki należące do krajowego topu (do tego niewykluczone, że w kolejnych turniejach międzynarodowych zobaczymy w barwach narodowych wielkie nieobecne z ligi włoskiej, Katarzynę Skorupę i Berenikę Tomsię). O ile w poprzednich dwóch edycjach europejskiego czempionatu selekcjonerzy musieli posiłkować się średniej klasy przedstawicielkami polskiej ligi, by skompletować skład, o tyle ten problem wydaje się teraz przeszłością. Po raz pierwszy od 2009 roku w europejskim czempionacie wystąpi niezwykle cenna dla naszej reprezentacji Anna Werblińska, największa z kadrowych nieobecnych w ostatnich latach, co tym bardziej powinno cieszyć.

Młoda krew czeka na swój dzień

Odkryciem tegorocznego cyklu World Grand Prix w polskiej reprezentacji była Anna Grejman, która mimo niewielu okazji do gry w sezonie ligowym otrzymała spory kredyt zaufania od trenera Nawrockiego i wydaje się solidnym wsparciem dla przyjęcia naszej kadry. Do tego w ostatnich meczach towarzyskich doskonale prezentowała się Natalia Kurnikowska, która w obecnej sytuacji kadrowej wydaje się naturalną partnerką Anny Werblińskiej na przyjęciu. Selekcjoner kadry narodowej docenił także dobre występy Kamili Ganszczyk w Lidze Europejskiej, powołując debiutantkę na turniej w Holandii i Belgii. Niewykluczone, że któraś z wymienionych nadziei Biało-Czerwonych olśni swoją postawą w najbliższych mistrzostwach. 

[nextpage]


Przeciw:

Wyniki ostatnich sparingów

Gdyby nie zakrawające na cud odrobienie strat w czwartym secie spotkania z kadrą Turcji w Węgierskiej Górce i ostatecznie zwycięstwo 3:2, polskie zawodniczki nie miałyby się czym pochwalić przed samym rozpoczęciem zmagań w Niderlandach. W pierwszym starciu obu ekip nasze zawodniczki wyraźnie uległy rywalkom znad Bosforu i wygrały dwa sparingowe sety dopiero wtedy, gdy na parkiet po obu stronach weszły rezerwowe. Optymistycznie nie nastrajają porażki w Mariborze z Chorwacją i Azerbejdżanem, poza tym w Libercu Polkom udało się raz pokonać Czeszki, ale dzień wcześniej to podopieczne Carlo Parisiego pokazały swoją wyższość.

Absencja Katarzyny Zaroślińskiej 

Jak ważnym elementem tej reprezentacji jest "Smoku", mogliśmy się przekonać podczas Igrzysk Europejskich, kiedy to właśnie doskonała postawa atakującej sopockiego Atomu przyczyniła się do zwycięstw polskiej kadry nad Niemcami i Serbią w fazie pucharowej turnieju w Baku. Niestety, ze zdrowiem nigdy się nie wygra: Zaroślińska po latach eksploatowania swojego organizmu musiała zatroszczyć się o stan swoich kolan i odpocząć na jakiś czas od sportu. Strata tak cennej dla drużyny Nawrockiego zawodniczki jest bez dwóch zdań niepowetowana, i to mimo powrotu Skowrońskiej-Dolaty na prawe skrzydło.

Nieobecność Katarzyny Zaroślińskiej (nr 6) to poważna strata dla naszej kadry
Problemy z grą o wielką stawkę

We wcześniejszych ważnych turniejach wszystko szło Biało-Czerwonych całkiem nieźle (choć nie bez trudności) aż do samych gier o pierwsze miejsce. W finale IE Turczynki, obyte z wielką presją Ligi Mistrzyń i rodzimej ligi, bez problemu uporały się z naszymi siatkarkami, tej samej sztuki dokonała kadra Holandii w finale drugiej dywizji World Grand Prix w Lublinie. Przykład kobiecej reprezentacji Polski w tym roku pokazuje, że rywalizowania w spotkaniach o sporym ciężarze gatunkowym po prostu trzeba się nauczyć, a póki co Polki odbyły jedynie dwie trudne i bolesne lekcje. Czy niegdysiejsze mistrzynie kontynentu sprostają zadaniu w czasie wielkiej próby na tegorocznych ME?

Ogromna konkurencja

Już w fazie grupowej nasza rodzima reprezentacja spotka się z czwartym zespołem ostatniego mundialu, czyli Włoszkami prowadzonymi przez doskonale znanego nad Wisłą Marco Bonittę i wspomnianą reprezentacją Oranje pod wodzą Giovanniego Guidettiego, który już w pierwszym sezonie pracy z ta kadrą uczynił z niej ofensywnego "killera" gotowego na każde starcie. Patrząc na możliwości Turczynek. Niemek lub Belgijek (brązowych medalistek ostatnich ME), a także dyspozycję głównych faworytów całego czempionatu, czyli drużyn Rosji i Serbii, trudno nie mieć obaw o to, czy Biało-Czerwone zdołają przedrzeć się choćby przez ćwierćfinał tak silnie obsadzonego turnieju. 

Spora niepewność... w samej kadrze

Sam selekcjoner jak i jego zawodniczki, świadomi własnych niedoskonałości i możliwości najlepszych ekip w Europie, umyślnie tonowali nastroje w rozmowach mediami i nie deklarowali żadnego dalekosiężnego celu. - W ogóle się nad tym nie zastanawiam. Póki co staram się myśleć o tym, żebyśmy wyszli na boisko i dobrze grali - odpowiadał trener Nawrocki, przyznając szczerze, że dopiero po pierwszych meczach na siatkarskim EURO poznamy faktyczny wachlarz możliwości polskiej reprezentacji, gdyż na razie jest on po prostu wielką niewiadomą. Chyba nikt nie oczekuje tego, że Polska już teraz wróci na szczyt europejskiej siatkówki jak w 2003 i 2005 roku, natomiast po Baku i Lublinie kibice tej kadry spodziewają się co najmniej utrzymania tendencji zwyżkowej i godnego zaprezentowania się w Holandii i Belgii. Czy zespół sprosta oczekiwaniom?

 #dziejesiewsporcie: Pato imponuje formą
 

< Przejdź na wp.pl