Andrea Giani: O Włochu, który poskromił potęgi i przybił żółwika z sukcesem
- Prawie się rozpłakałem - mówił wzruszony Andrea Giani po znalezieniu się w Siatkarskiej Galerii Sław. Kilka lat później, już w roli trenera, sensacyjnie dał wiele powodów do uronienia łez radości kibicom reprezentacji Słowenii.
Sukcesy, wzruszenie i praca nad mentalnością
Słoweńcy wciąż żyją historycznym wynikiem osiągniętym przez siatkarzy w bułgarsko-włoskim turnieju. Drużyna z tego kraju dopiero po raz drugi w historii znalazła się w finale gier zespołowych, wyrównując tym samym osiągnięcie piłkarzy ręcznych z 2004 roku. Pobić się go nie udało, ponieważ w finale czempionatu Starego Kontynentu lepsi okazali się Francuzi. Słowenia przegrała mecz o złoto 0:3, choć w dwóch ostatnich setach postawiła rywalom ogromny opór. Najwyższy laur nie został zdobyty, ale po końcowym gwizdku nikt nie rozpaczał. Wręcz przeciwnie, dookoła po słoweńskiej stronie panował wszechobecny uśmiech. Także na twarzy trenera, dumnego z wyczynu swoich podopiecznych, których prowadzi od marca 2015 roku.
45-letni Giani zdobył podczas kariery zawodniczej niemalże wszystko, co było do zdobycia. Do uzupełnienia bogatej kolekcji zabrakło mu jedynie złotego medalu olimpijskiego. Z Igrzysk przywiózł jednak aż trzy "krążki" - dwa srebrne (1996, 2004) i jeden brązowy (2000). Ponadto, między innymi, trzykrotnie wywalczył mistrzostwo świata (1990, 1994, 1998), cztery razy zwyciężył w mistrzostwach Europy (1993, 1995, 1999, 2003) i pięciokrotnie zapisał na swoim koncie mistrzostwo Włoch (1990, 1992, 1993, 1997, 2002).
Wybuch w morzu żółwików i pochwał
Pozytywna atmosfera, jaką Włoch wprowadził w słoweńskiej reprezentacji, była widoczna na każdym kroku i odegrała znaczącą rolę przy osiągnięciu historycznego sukcesu. Jednym z najbardziej pamiętnych obrazków w jego wydaniu było ciągłe przybijanie "żółwików" z zawodnikami. Zanim jednak, urodzony w Neapolu Giani zdecydował się na rozpoczęcie przygody z funkcją trenera (nastąpiło to w 2007 roku - red.), jak mało który zawodnik, zdążył "z niejednego siatkarskiego pieca chleb zjeść".
I nie chodzi tutaj o liczbę klubów, w których występował (na szczeblu seniorskim tylko 2!), a o liczbę pozycji, na których grał. Przez większą część swojej kariery, popularny "Giangio" był przyjmującym, lecz niejednokrotnie zdarzało mu się również występować w roli środkowego oraz atakującego. - Trener pomaga każdemu z nas, ponieważ zna siatkówkę od podszewki. Pod wodzą Gianiego z pewnością poczyniliśmy wyraźny postęp w systemie gry "blok-obrona" - oznajmił Mitja Gasparini, który przez dwa ostatnie lata współpracował również z włoskim szkoleniowcem w BluVolley Werona.