/ WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa

MKS Będzin - Lotos Trefl Gdańsk: Efekt nowej miotły nie zadziałał. Bezlitośni wicemistrzowie Polski

Olga Krzysztofik

Po przerwie reprezentacyjnej siatkarze PlusLigi wrócili do gry. MKS podejmował Lotos Trefl, ale dla Stelio DeRocco nie był to udany debiut w roli nowego trenera będzinian.

Zdecydowanym faworytem spotkania byli wicemistrzowie Polski. Ponadto MKS przystąpił do tej konfrontacji osłabiony brakiem Harrisona Peacocka, ale za to z nowym trenerem na ławce. Dla Stelio DeRocco był to debiut w roli szkoleniowca będzinian w oficjalnym meczu.

Początkowo na boisku nie widać było różnicy potencjałów obu zespołów. Za to mogliśmy oglądać mocne ataki i dobrą grę w systemie blok - obrona. Gdańszczanom udało się odskoczyć na dwa punkty przy zagrywce Wojciecha Grzyba. Uzyskanie przewagi najwyraźniej pomogło im się rozluźnić. W ataku swój kunszt raz po raz pokazywał Mateusz Mika, po którym nie było widać zmęczenia niedawnym turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich.

Z kolei w postawie MKS-u było coraz więcej niedokładności i prostych błędów, wynikających choćby z nieporozumień. Ponadto będzinianie marnowali swoje szanse w ataku i na kontrze, co pomagało przyjezdnym w utrzymywaniu prowadzenia. Stelio DeRocco próbował ratować tę partię zmianami czy prosząc o czas, ale jego wysiłki nie przyniosły żadnego efektu.

W drugim secie podopieczni Andrei Anastasiego próbowali odskoczyć jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną, lecz wtedy remis uratował asem Michał Żuk. Drugą próbę podjęli po powrocie na boisko i tym razem była to udana próba. Mocna zagrywka Marco Falaschiego sprawiała będzinianom ogromne problemy. Gdańszczanie albo kończyli przechodzące piłki, albo na kontrach bawił się Murphy Troy. Efekt? Prowadzenie 15:8. Po tej serii będzinianie nie byli się już w stanie podnieść.

Mimo że Zagłębiacy doznali tak bolesnej porażki, to kolejną odsłonę rozpoczęli zaskakująco dobrze. Powiew świeżości w ich szeregi wniósł Mateusz Piotrowski, który szybko wyrósł na lidera drużyny. Po raz pierwszy w tym meczu MKS miał inicjatywę i choć utracił ją już po pierwszej przerwie technicznej, to gra wciąż była wyrównana.

Będzinianie grali najlepiej w tym spotkaniu, ale nie byli w stanie pójść za ciosem i utrzymać na dłużej swojej skromnej, bo dwupunktowej przewagi. Wynik oscylował więc wokół remisu, a po raz pierwszy na drugiej przerwie technicznej prowadzili gospodarze.

Jednak podopieczni DeRocco nie wykorzystywali swoich szans na punkty. Jak to w siatkówce bywa, musiało się to na nich w końcu zemścić. Ponownie dał im się we znaki Wojciech Grzyb ze swoją zagrywką (17:20). Ta mała seria załamała gospodarzy i sprawiła, że gdańszczanie mieli krótszą drogę do zwycięstwa.

MKS Będzin - Lotos Trefl Gdańsk 0:3 (20:25, 11:25, 21:25)

MKS: Laane, Pawliński, Baczkała, Gaca, Oczko, Kamiński, Kaczmarek (libero) oraz Stysiał (libero), Żuk, Warda, Schamlewski, Piotrowski.

Lotos Trefl: Grzyb, Falaschi, Troy, Ratajczak, Mika, Hebda, Gacek (libero) oraz Stępień, Schulz, Czunkiewicz

MVP: Wojciech Grzyb (Lotos Trefl Gdańsk)

< Przejdź na wp.pl