WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

PGE Skra zmierzy się z pogromcą gigantów

Marcin Olczyk

Bełchatowianie w sobotę podejmą na własnym terenie Cuprum Lubin. Zespół Gheorghe Cretu w ostatnim czasie bez straty seta pokonał obu zeszłorocznych finalistów PlusLigi.

Podopieczni Miguela Falaski mają za sobą niesamowitą huśtawkę nastrojów. Zdziesiątkowany problemami zdrowotnymi zespół dwa tygodnie temu przeżył na własnym terenie katastrofę, ulegając 0:3 znacznie niżej notowanej Łuczniczce Bydgoszcz. Od tego czasu, wraz z poprawą stanu zdrowia zawodników polepszała się również dyspozycja sportowa drużyny, czego pierwszym objawem były dwa szybko wygrane w Ankarze sety w starciu Ligi Mistrzów z Ziraatem Bankasi, pieczętujące awans Czarno-Żółtych do najlepszej szóstki rozgrywek.

Na krajowym podwórku bełchatowianie zdołali z kolei w minionej kolejce pokonać na wyjeździe liderującą ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, co na pewno wpłynęło na poprawę atmosfery w zespole. PGE Skra dzięki temu zwycięstwu zachowała drugą pozycję w tabeli, ale za jej plecami jest bardzo tłoczno. Tyle samo punktów na koncie ma Asseco Resovia Rzeszów, która ekipie Falaski ustępuje tylko nieznacznie gorszym bilansem setów, a dwa oczka straty ma Lotos Trefl Gdańsk. Trzeba jednak pamiętać, że podopieczni Andrei Anastasiego mają do rozegrania zaległy mecz z BBTS-em Bielsko-Biała.

- Dalej jesteśmy w grze, dalej wszystko może się wydarzyć. Do końca rundy zasadniczej pozostało pięć kolejek i 15 punktów do zdobycia. Ta walka dla kibiców na pewno jest emocjonująca, a my zrobimy wszystko, żeby zagrać w finale. Teraz musimy się skupić na kolejnym meczu - powiedział po zwycięstwie w Kędzierzynie-Koźlu środkowy Andrzej Wrona.

Pokonanie rewelacyjnej ZAKSY niewątpliwie cieszy, ale bełchatowianie muszą zacząć wreszcie wygrywać za trzy punkty. Ostatni komplet punktów zdobyli bowiem jeszcze w styczniu! - Musimy ciężko pracować, aby unikać własnych błędów i w kolejnych meczach zdobywać pełną pulę. Do końca rundy zasadniczej potrzebujemy zwycięstw za trzy punkty - stwierdził Nicolas Marechal.

Robert Taht w meczu z Jastrzębskim Węglem potwierdził bardzo dobrą formę. Czy w sobotę napsuje kwri również siatkarzom PGE Skry?
W sobotę o dobry wynik łatwo jednak nie będzie. Do Bełchatowa przyjeżdża bowiem rozpędzone Cuprum Lubin z rewelacyjnym ostatnio Robertem Tähtem. W minioną środę ekipa Gheorghe Cretu pokonała u siebie awansem (w ramach 23. kolejki) Jastrzębski Węgiel 3:1, a wcześniej bez straty seta odprawiła Asseco Resovię i Lotos Trefl. O ile te akurat wyniki Skrze bardzo się przysłużyły, o tyle należy się spodziewać, że bełchatowianie będą musieli w sobotę sporo się napracować, by pokonać groźnego rywala.

- PlusLiga pokazuje, że tu każdy z każdym może wygrać. Jastrzębie na wyjeździe też wygrało z Lotosem 3:0, szalone jest to wszystko, więc nikogo nie można zlekceważyć. Wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać po drużynie z Jastrzębia i tak szczerze, to nie za bardzo lubimy z nią grać, bo jest bardzo niewygodnym przeciwnikiem - przyznał po zwycięskim meczu z JW Paweł Rusek.

Na potwierdzenie słów libero Cuprum warto przypomnieć, że w lutym zespół z Lubina potrafił nie tylko pokonać mistrza Polski, ale też przegrać u siebie z BBTS-em. Gdyby nie wpadki z niżej notowanymi rywalami Miedziowi mogliby walczyć o miejsce w pierwszej czwórce. Teoretycznie wciąż mają jeszcze szanse, by załapać się do grupy grającej o medale, ale do czwartego Lotosu tracą punkt, choć rozegrali dwa mecze więcej.

W sobotę emocji zabraknąć nie powinno. Gospodarze znajdują się w trudnej sytuacji, ponieważ jeśli marzą o grze w wielkim finale PlusLigi na stratę punktów pozwolić już sobie nie mogą. Muszą jednak pamiętać, że już w środę czeka ich ważny wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań. Czy lubinianie będą w stanie wykorzystać grę rywala na dwóch frontach i pokonać kolejnego faworyta?

PGE Skra Bełchatów - Cuprum Lubin / sobota, 12.03.2016 r., godz. 15:00

Zobacz wideo: E-sport zyskuje popularność. Niedługo Polska będzie jak Azja?   Źródło: WP SportoweFakty

< Przejdź na wp.pl