WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Krzysztof Ignaczak

Krzysztof Ignaczak: Trzeba zrobić krok w tył, aby później zrobić dwa do przodu

Monika Skrzyniarz-Gwizdała

We wtorek zakończyła się rywalizacja mistrzostw Polski sezonu 2015/2016. Złoci okazali się zawodnicy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, natomiast srebro przypadło Asseco Resovii Rzeszów.

W tegorocznych finałach PlusLigi ZAKSA znokautowała Asseco Resovię Rzeszów 3-0 w meczach, nie tracąc przy tym ani jednego seta. Pasy bez większej walki oddały tron najlepszej polskiej drużyny, rywalowi z Kędzierzyna-Koźla.

- Możemy cieszyć się z tego srebrnego medalu. Droga jaką przemierzył nasz zespół do tego finału nie była usłana różami, sami wiemy w jakich okolicznościach trafiliśmy do niego. Nie dźwignęliśmy tego sportowo. Teraz jest czas na to, aby wyciągnąć wnioski i jak to mówi powiedzenie: zrobić krok w tył, aby później zrobić dwa do przodu - mówił dla klubowej telewizji AssecoResoviaTV chwilę po ceremonii zakończenia mistrzostw Polski Krzysztof Ignaczak

Z kolei jego drużynowy kolega, środkowy Pasów - Dmytro Paszycki, przyczyny tak łatwych porażek upatruje w Final Four Liga Mistrzów, które miało miejsce niecały tydzień przed rozpoczęciem rywalizacji z ZAKSĄ i jego zdaniem rozregulowało zespół. - Moim zdaniem przyczyną tak słabej gry jest Final Four. Bardzo dużo nas kosztował udział w nim. Fizycznie i mentalnie zabrał nam wszystko. Po nim zaczęliśmy odczuwać strach i poddaliśmy się - mówił Ukrainiec. 

< Przejdź na wp.pl