WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

AZS Częstochowa - Indykpol AZS: bez niespodzianki. Częstochowianie z 13. porażką z rzędu

Mateusz Makuch

W sobotnim meczu PlusLigi w Częstochowie odbyły się Akademickie derby. Zakończyły się one bez niespodzianki. Goście z Olsztyna, Indykpol AZS, zwyciężył 3:0.

Powoli staje się to już tradycją, że AZS Częstochowa ponosi porażkę w ligowym starciu. Jak dotychczas, po 20 rozegranych kolejkach PlusLigi, biało-zieloni wygrali tylko trzy spotkania. Przed konfrontacją z Akademikami z Olsztyna nie uchodzili za faworytów i niespodzianki nie sprawili. Od dawna wiarę w drużynę prowadzoną przez Michała Bąkiewicza stracili kibice, którzy w małej liczbie pojawiają się na meczach w Hali Sportowej Częstochowa.

Olsztynianie w pierwszej partii bardzo szybko objęli prowadzenie, które systematycznie powiększali. Nie ustrzegli się też błędów własnych, ale są one przecież wpisane w siatkarskie rzemiosło. Zespół z województwa Warmińsko-Mazurskiego grał solidnie w ataku i zagrywce, pojawiło się też kilka bloków. Z kolei po przeciwnej stronie siatki głównie panował chaos, opiekun częstochowian Michał Bąkiewicz szybko decydował się na zmiany, ale gracze wchodzący z ławki - Stanisław Wawrzyńczyk, Adrian Szlubowski i Tomasz Kowalski - nie odmienili losów inauguracyjnego seta. Gospodarze przegrali tę część spotkania 18:25.

Początek drugiej partii wyglądał inaczej, niż cały pierwszy set, bowiem do siódmego punktu utrzymywał się remis. Odkąd w polu serwisowym pojawił się rozgrywający gości, Paweł Woicki, olsztynianie serią zdobyli punkty i wyszli na prowadzenie 12:7. Passę przerwali sami przyjezdni popełniając błąd dotknięcia siatki. To jednak nie odbiło się na ich dalszej dobrej grze. Do pewnego etapu seta, a dokładniej do 18 punktu Indykpol AZS-u, częstochowianie byli bezsilni na poczynania rywali.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy 

Mimo straty pięciu punktów, podopieczni Bąkiewicza nie dawali za wygraną i ich ambicja została wynagrodzona. Pozytywy w poczynania gospodarzy w tamtym momencie meczu wniosła zmiana rozgrywającego. W miejsce Konrada Buczka na parkiecie pojawił się ponownie Tomasz Kowalski, ale tym razem zmienił on obraz gry swojej ekipy. Okazało się, że zespół Andrei Gardiniego nie jest taki straszny i można z nim nawiązać równorzędną walkę. W efekcie obserwowaliśmy emocjonującą końcówkę, w której miejscowi wybronili dwie piłki setowe. Olsztynianie jednak nie wypuścili, wydawać by się mogło, pewnego zwycięstwa z rąk (23:25).

W ostatnim w tym meczu, trzecim secie, miejscowi walczyli, ale to Indykpol AZS kontrolował przebieg tej partii. Reasumując, goście z Warmii i Mazur dość szybko i gładko poradzili sobie w Hali Sportowej Częstochowa z gospodarzami. Ci z kolei idą po równej pochyłej i, co najgorsze dla sympatyków tego święcącego niegdyś wielkie triumfy nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej klubu, sygnałów na lepsze jutro nie widać.

AZS Częstochowa - Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (18:25, 23:25, 22:25)

AZS Częstochowa: Buczek, Janus, Szymura, Szalacha, Buniak, Moroz, A. Kowalski (libero) oraz Wawrzyńczyk, Szlubowski, T. Kowalski, Grebeniuk.

Indykpol AZS Olsztyn: Woicki, Pliński, Włodarczyk, Hadrava, Kochanowski, Śliwka, Żurek (libero) oraz Makowski, Bosinkel, Palacios, Buchowski.

MVP: Jakub Kochanowski

< Przejdź na wp.pl