WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Artur Szalpuk

Artur Szalpuk: Wcześniej tylko walczyliśmy z najlepszymi, teraz z nimi wygrywamy

Dominika Pawlik

Trefl Gdańsk już pokazywał w tym sezonie, że ma aspiracje na dołączenie do ścisłej czołówki. Pokonanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w półfinale Pucharu Polski (3:1) jest na to kolejnym dowodem.

Pokonanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle było pierwszą tak dużą niespodzianką w tegorocznym Pucharze Polski. Trefl Gdańsk zwyciężył 3:1 i wyeliminował obrońców tytułu z dalszej gry. 

Hurraoptymistyczne nastroje tonował jednak Artur Szalpuk. - Tak naprawdę jeszcze nic tu nie osiągnęliśmy. Zwycięzca może być tylko jeden. Bardzo fajnie, że udało nam się sprawić niespodziankę i pokonać ZAKSĘ, dzięki czemu będziemy mieli okazję zagrać finale - podkreślił.

Dla przyjmującego będzie to drugi z rzędu finał tych rozgrywek. Przed rokiem osiągnął go w barwach PGE Skry. - Oby tylko wynik był dla mnie inny niż rok temu - zażartował, bowiem jego zespół poległ wówczas ze wspomnianą ZAKSĄ. 

Na temat zwycięstwa z aktualnymi mistrzami Polski, Szalpuk był podobnego zdania co Mateusz Mika. - W tym meczu akurat trafiliśmy z taktyką, chociaż przy takim rozgrywającym jak Toniutti czasami ciężko coś zrobić. W pierwszych dwóch setach dobrze zagrywaliśmy, co prawda premierową partię przegraliśmy, ale czuliśmy, że to może być ten dzień, w którym pokonamy ZAKSĘ - wyjaśnił siatkarz. 

ZOBACZ WIDEO: Puchar Anglii: Co za sensacja! Tottenham nie dał rady IV-ligowcowi. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Dla mnie to kolejny mecz, tylko nie dostaliśmy za niego trzech punktów do tabeli - dodał. 

Trefl z ZAKSĄ w PlusLidze mierzył się nieco ponad miesiąc temu. Wtedy kędzierzynianie triumfowali bez większych problemów. Kilkanaście dni później gdańszczanie walczyli z PGE Skrą i zaprezentowali już inne oblicze. - W tym sezonie rozwijamy się bardzo powoli. Na początku przytrafiały nam się porażki z teoretycznie słabszymi rywalami. W meczu z PGE Skrą pokazaliśmy jednak, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, a teraz pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie nawet z nimi wygrywać. Oby tylko udało się ten poziom utrzymać do końca sezonu, by nie był to tylko jednorazowy wybryk - podkreślił.

Niedzielny finał Trefla z PGE Skrą rozpocznie się o godz. 14:45.

< Przejdź na wp.pl