Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Australii mężczyzn

Liga Narodów: niespodziewane zwycięstwo Australii z Włochami. Pierwszy triumf Korei Południowej

Szymon Łożyński

Na koniec turnieju w Seulu, w 12. kolejce Ligi Narodów, siatkarze Australii niespodziewanie wygrali z Włochami 3:1. Z kolei gospodarze zawodów, reprezentanci Korei Południowej, odnieśli pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach, pokonując Chiny 3:0.

Azjatyckie derby zapowiadały się bardzo ciekawie. Wydawało się, że do rozstrzygnięcia pojedynku potrzebny będzie nawet tie-break. Nieznacznym faworytem pojedynku byli Chińczycy. 

Tymczasem podopieczni Raula Lozano nie wygrali z Koreańczykami nawet seta. Ku uciesze miejscowych kibiców, to gospodarze okazali się lepsi. Pierwszy triumf w Lidze Narodów zawdzięczają przede wszystkim lepszej od rywali postawie w ataku.

Grę Koreańczyków napędzali Jiseok Jung i Sung-Min Moon. Łącznie obaj siatkarze dołożyli do punktowego dorobku gospodarzy aż 33 "oczka". Po drugiej stronie siatki dobra forma Chuana Jianga nie wystarczyła do tego, by Chińczycy wygrali przynajmniej seta.

Koreańczycy częściej niż rywale mylili się. Więcej pomyłek skutecznie nadrobili jednak w polu zagrywki. W trzysetowym widowisku posłali aż 6 asów serwisowych, podczas gdy rywale żadnego. Po trzy punktowe zagrywki zapisali na swoim koncie Myung-Geun Song i Taekeui Hwang.

Korea Południowa - Chiny 3:0 (25:21, 25:21, 25:22)

Korea Południowa: Song, Lee, Jung, Moon, J. Kim, K. Kim, Jeong (libero) oraz Hwang, Na, Kwak.

Chiny: Jiang, Zhang, Yu, Chen, Liu, Rao, Chen (libero) oraz Du, Ji, Mao, Tong (libero).

Do sporej niespodzianki doszło natomiast w meczu kończącym turniej w Seulu. Faworyzowani Włosi przegrali z Australią, nie zdobywając nawet jednego punktu meczowego. 

Już pierwszy set zwiastował niespodziankę. Drużyna z Półwyspu Apenińskiego przegrała premierową odsłonę na przewagi do 25. Co prawda w drugim secie była zdecydowanie lepsza od rywali, ale później znów to siatkarze z Antypodów dyktowali warunki gry. Ostatecznie na swoją stronę rozstrzygnęli partię numer trzy i cztery, co oznaczało dla nich piąte zwycięstwo w rozgrywkach.

Z kolei podopieczni Gianlorenzo Blenginiego ponieśli piątą porażkę i skomplikowali sobie drogę do awansu do Final Six. Wobec ich niepowodzenia urosły szanse na miejsce w szóstce tabeli Serbii i Kanady.

W niedzielę Włosi tak naprawdę podali jednak rękę przeciwnikom. W czterosetowym pojedynku popełnili aż 35 błędów własnych. To zdecydowanie za dużo, by myśleć o zwycięstwie. W innych elementach oba zespoły zagrały podobnie, nawet z delikatnym wskazaniem na Włochów w bloku i polu zagrywki.

Pod nieobecność największych gwiazd (Juantoreny i Zajcewa) w europejskim zespole najlepiej punktował Gabriele Maruotti (14 "oczek"). Z kolei Australijczyków do zwycięstwa poprowadził Thomas Hodges (17 punktów).

Australia - Włochy 3:1 (27:25, 18:25, 25:19, 25:23)

Australia: Dosanjh, Sanderson, O'dea, Mote, Smith, Hodges, Perry (libero) oraz Staples, Hone, Carroll.

Włochy: Randazzo, Baranowicz, Mazzone, Maruotti, Anzani, Sabbi, Balaso (libero) oraz Candellaro, Parodi, Spirito, Nelli, Rossini (libero).

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Reprezentacja Polski marketingowo jest dziś warta ponad 600 mln złotych rocznie 

< Przejdź na wp.pl