Szykuje się dziwaczny walkower w pierwszej lidze siatkarek. Wszystko przez... autokar

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłka do siatkówki
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: piłka do siatkówki

Pierwszoligowa Wisła Warszawa nie pojechała do Gliwic na spotkanie 25. kolejki pierwszej ligi siatkarek. Stołeczny klub tłumaczył się m.in. awarią autokaru, ale takie wyjaśnienie nie wszystkich przekonuje.

- Sobotnie spotkanie wyjazdowe się nie odbędzie. Nasz zespół nie mógł dojechać na mecz z powodu awarii autokaru. Do tego doszło wiele problemów z kontuzjami w drużynie - taki komunikat pojawił się na Fanpage'u Wisły Warszawa 16 stycznia około godziny 17. To własnie wtedy Bemowskie Syreny miały rozegrać spotkanie z KŚ AZS Politechniki Śląskiej Gliwice. Najprawdopodobniej Wydział Rozgrywek PZPS, odpowiadający m.in. za rozgrywki I ligi kobiet, orzeknie o walkowerze i trzech punktach dla zespołu z województwa śląskiego.

Faza play-off nie dla Indykpolu AZS-u Olsztyn? "Nasze szanse na awans są iluzoryczne"

W tłumaczenia Wisły nie uwierzyli wszyscy kibice klubu, którzy w komentarzach pod postem podnosili argumenty, że o awarii pojazdu należało poinformować odpowiednio wcześniej, a urazy zawodniczek, choć niewątpliwie są problemem, nie są powodem do nagłego odwoływania przyjazdu. Na stronie Wisły Warszawa pojawiły się wypowiedzi prezesa klubu Grzegorza Kulikowskiego w tej sprawie. - Mamy awarię klubowego autokaru. Liczyliśmy, że w sobotę rano odbierzemy go z serwisu Mercedesa i pojedziemy na mecz. Uszkodzenie okazało się jednak zbyt poważne. Nie byliśmy już w stanie zorganizować nowego pojazdu. Tę sytuację można było jeszcze rozwiązać, jadąc do Gliwic własnymi samochodami, ale w ostatniej chwili zadecydowałem, że zostaniemy w Warszawie - tłumaczył Kulikowski (tu znajduje się pełna treść jego oświadczenia).

Prezes stołecznego klubu uzasadniał swoją decyzję zmęczeniem zawodniczek spowodowanym wyczerpujący sezonem i natłokiem spotkań oraz kontuzjami czołowych zawodniczek drużyny trenowanej przez Ewę Cabajewską. Cała sytuacja jest o tyle kuriozalna, że do Gliwic pojechało kilku kibiców warszawskiej Wisły, którzy nie mieli pojęcia o kłopotach ich ulubionego zespołu. - Chcemy ich bardzo przeprosić. Nie było wcześniejszej dla nich informacji, bo do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy wyjedziemy na spotkanie. W ramach rekompensaty będziemy chcieli ich zabrać autokarem klubowym na któryś z meczów wyjazdowych - zadeklarował prezes Wisły Warszawa.

Dziwna sytuacja związana z niedoszłym meczem w Gliwicach doczekała się złośliwego komentarza na stronie Budowlanych Toruń. - Może po występach w LSK nie jesteśmy najbogatsi i mamy swoje problemy, ale jak macie problemy z transportem to piszcie śmiało - napisano na stronie klubu z Torunia, który zajmuje aktualnie 9. miejsce w pierwszej lidze i mimo nieudanego startu sezonu walczy o wejście do play-off rozgrywek. Oburzenie Budowlanych wynika z tego, że dzięki trzem punktom za walkower klub z Gliwic wyprzedzi w tabeli toruński klub i będzie bliżej znalezienia się w gronie ekip walczących o mistrzostwo zaplecza Ligi Siatkówki Kobiet. Natomiast Budowlani z Torunia chcą utrzymać się na 9. miejscu i w ten sposób uniknąć barażu o utrzymanie. Do końca rundy pozostał jeden mecz: Budowlani Toruń grają w ostatniej kolejce z AZS Uni Opole, gliwicki AZS mierzy się na wyjeździe z 7R Solną Wieliczka, zaś pewna miejsca w ósemce Wisła Warszawa podejmuje Karpaty Krosno.

Poważne problemy zdrowotne Grot Budowlanych. "W tym momencie jest u nas bardzo kiepsko"

Źródło artykułu: