PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła i Dawid Kubacki

Polacy na autostradzie do medalu. Takiego komfortu nie pamiętamy [OPINIA]

Piotr Szarwark

Autostrada szeroka, cel jasny, a pojazd sprawny. Takiego komfortu reprezentacja Polski w skokach narciarskich nie miała już dawno. W sobotę trzeba to wykorzystać.

Kiedy trener Thomas Thurnbichler przemawiał do polskich skoczków, gdy ci świętowali w sobotę złoty medal Piotra Żyły, ocenił, że sobotni występ całej drużyny był najlepszym w sezonie. Nie patrzył na liczby, kierował się swoimi odczuciami, ale tabela mówiła jasno. Pięciu Polaków - wszyscy w czołowej "20": Żyła na szczycie, Dawid Kubacki piąty, Kamil Stoch szósty, Paweł Wąsek szesnasty, a Aleksander Zniszczoł dwudziesty. 

Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, kto powinien być czwartym do drużyny na mistrzostwa świata: Zniszczoł, który ustabilizował się na bardzo solidnym poziomie, czy Wąsek, który na początku sezonu potrafił zakręcić się nawet w okolicach dziesiątki. Dziś wiemy jedno - takiego komfortu nie było już dawno. 

Niejednokrotnie przy okazji wielkich imprez zastanawialiśmy się, kto będzie tym czwartym. Od lat żelazne trio stanowią Stoch, Kubacki i Żyła. Czwarty? Albo niespodziewany i sezonowy wystrzał któregoś z zawodników (jak Andrzej Stękała w sezonie 2020/21), albo sztukowanie i dobieranie tego, który nie zniweczy wysiłku trzech bardziej utytułowanych kolegów. Z efektami było różnie.

Lata lecą, a trzon kadry nadal się nie zmienia. W tym roku zmieniła się za to rywalizacja o czwarte miejsce. Bo w końcu jest realna, ma sens i może zadziałać tylko z korzyścią dla drużyny. Czy Thurnbichler postawi na Wąska, czy na Zniszczoła, obaj powinni dostarczyć poziom, którego w przeszłości skoczkowi numer cztery często brakowało. 

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
 

Klucz do złota jest bowiem prosty i niezmienny - osiem równych i dalekich skoków. Jedna wpadka, szczególnie przy takim poziomie, jaki obserwujemy w bieżącym sezonie, może przekreślić szanse - albo na najcenniejszy medal, albo na medal w ogóle. 

To tak prozaiczne, jak podróż sprawnym samochodem. Tyle tylko, że w polskim od lat mieliśmy trzy napompowane opony. Z czwartej uchodziło powietrze, a w bagażniku nie było zapasowej. I w pół drogi trzeba było zawracać. 

A teraz autostrada szeroka, cel jasny, a pojazd sprawny (a nawet z częściami zapasowymi). Sobotnia podróż w Planicy może mieć piękne zaskoczenie. To szansa, którą trzeba wykorzystać.

Początek drużynówki w sobotę o godzinie 16:30. Wcześniej, w piątek, poznamy mistrza świata na dużej skoczni w konkursie indywidualnym.

Czytaj także:
Dla skoczków zrobiono wyjątek. Piotr Żyła znalazł pogromcę
Żyła sporo zarobił za medal. Jak wygląda na tle Lewandowskiego czy Świątek?
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl