WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Adam Małysz

Nowe zadania Adama Małysza. Stresował się rozmową po angielsku

Łukasz Witczyk

Adam Małysz od roku pracuje w Polskim Związku Narciarskim, gdzie jest dyrektorem-koordynatorem ds. skoków i kombinacji. W nowej roli czekało go wiele zadań, z którymi dotychczas nie miał do czynienia. Problemem był m.in. język angielski.

Dla Adama Małysza była to duża zmiana. Wcześniej utytułowany skoczek rywalizował w rajdach samochodowych, ale po tym, jak ze wspierania go wycofał się sponsor, musiał poszukać nowego zajęcia. Z pomocną dłonią wyszedł Polski Związek Narciarski.

W trakcie roku pracy przy skokach Małysz miał wiele nowych wyzwań. W wywiadzie na swojej stronie internetowej przyznał, że obawiał się rozmów w języku angielskim. - Tak jak chciałem, nie siedziałem za biurkiem. Pomagam, załatwiam różne sprawy. Jestem łącznikiem albo pośrednikiem między związkiem, a trenerami i zawodnikami. Ci nie muszą dobijać się do zarządu, by rozwiązać ważne dla nich kwestie. Oczywiście, nie przypuszczałem, że tyle tego będzie. I że będę potrzebny tak często. Mnie zdarzyło się kilka sytuacji nowych, nawet trudnych. Raz trener Stefan Horngacher mówi do mnie: Jesteśmy zajęci wszyscy. Idź i odbierz akredytacje dla całego zespołu. Mój angielski jest jaki jest, niezbyt płynny, więc stresik był. Ale udało się. I teraz już coraz mniej zadań mnie zaskoczy - przyznał Małysz.

Przyszły sezon Pucharu Świata rozpoczną zawody w Wiśle. Małysz jest pełen obaw przed inauguracją i ma nadzieję, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. - Mam nadzieję na perfekcyjne przygotowanie i same zawody. Najważniejsze to zdążyć na czas z modernizacją obiektu. Skoczni nie remontuje PZN, a Centralny Ośrodek Sportu. Potrzebne są przetargi, postępowania zabierające czas, którego mamy coraz mniej. A trzeba zrobić wszystko, by nie zawieść zaufania, którym nas obdarzono. Nie chcę nawet myśleć co się stanie, gdyby się nie udało. Bo w konsekwencji Wisła mogłaby stracić nie tylko inaugurację, lecz konkursy Pucharu Świata w ogóle. To czarny scenariusz - ocenił Małysz.

Dyrektor ds. skoków i kombinacji odniósł się również do remontu Wielkiej Krokwi w Zakopanem. - Mam nadzieję, że jesienią skocznia będzie nadawała się do użytku. Według terminów z przetargów obiekt ma być gotowy na koniec października. Ja rozmawiałem z budowlańcami, że w takim sezonie, olimpijskim, skocznia przydałaby się nam już we wrześniu. Im mniej jeżdżenia po świecie i więcej zaoszczędzonej dzięki temu energii, tym lepiej. Usłyszałem, że takie terminy muszą być zapisane, natomiast prace zakończą się wcześniej. Czas pokaże, jak będzie w rzeczywistości - zakończył Małysz.

ZOBACZ WIDEO Różalski zdradza, co sądzi o polityce
 
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl