Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

MŚ w skokach 2019. Polacy szukali Stefana Horngachera. "Poszedł do lasu"

Dawid Góra

- Grzesiek Sobczyk dzwonił i pytał, czy nie wiem, gdzie jest Stefan - zdradza Adam Małysz. Coraz więcej wiemy o kuluarach nie tylko zwariowanego konkursu w Seefeld, ale też rozmów o przyszłości Austriaka.

- Mówię do Stefana, że w mediach huczy. Dziś musisz podjąć decyzję. Odpowiedział, że ofertę dostał dopiero dzisiaj. Ofertę, czyli konkret. Za co, co i jak. Wcześniej to była tylko propozycja. Powiedział, że teraz musi przemyśleć ofertę. Powiedziałem, że deklarował podjęcie decyzji po mistrzostwach. Odparł, że mistrzostwa jeszcze są. Prawda jest taka, że po mistrzostwach to może oznaczać nawet w Planicy. Wciąż więc nie ma daty granicznej - przyznaje z bolesną szczerością dyrektor w Polskim Związku Narciarskim.

Małysz twierdzi, że Austriak nic nie mówił o ofercie od Niemców. Pytał go o nią, bo miał nadzieję, że uda się ją przebić polską propozycją. Horngacher odpowiedział tylko, że wie, na co stać Polaków.

- Chodzi tylko o to, czy oferta Niemców jest korzystna, czy nie. Ale nie tylko finansowo. On cały czas sercem jest w Polsce. Tak, jak ma w Polsce, w Niemczech mieć na pewno nie będzie. On potężnie bije się z myślami. Na skoczni oczywiście nie daje tego po sobie poznać - przyznaje Małysz.

ZOBACZ WIDEO Stoch o zdobyciu srebrnego medalu: "Nigdy nie przestałem wierzyć" 

Sven Hannawald o konkursie na normalnej skoczni. "Choć to dość dziwne, na podium stanęli najlepsi" >>

Niektórzy dziennikarze przypuszczali, że brak emocji na twarzy trenera po piątkowym konkursie to oznaka tego, że jednak nie zostanie w Polsce. Okazuje się, że przyczyna reakcji była zgoła inna.

- Po zawodach nie było radości, bo był wkurzony. Przecież on po pierwszej serii poszedł do lasu. Grzesiek [Sobczyk - przyp. red.] dzwonił i pytał, czy nie wiem, gdzie jest Stefan. Pierwszy raz go takiego widział. Wkurzył się i poszedł. Druga seria miała się zacząć, a jego nie ma. I w końcu gdzieś z góry zaczął schodzić. Skoków chyba też za wiele nie pamięta. Sobczyk do niego przyszedł i powiedział, że wygraliśmy, mamy złoto i srebro. Stefan nie mógł uwierzyć. Dopiero potwierdził tę informację w komputerze. On był w innym świecie po pierwszych skokach - tłumaczy z uśmiechem na twarzy Małysz.

Walter Hofer o szalonym konkursie w Seefeld. "Przynajmniej udało się przeprowadzić dwie serie" >>

Dyrektor podkreśla, że każdy liczy i czeka na decyzję Horngachera. Nie chodzi tu tylko o władze związku czy dziennikarzy. - Ja już od jakiegoś czasu robię plany alternatywne, a ciągle jestem w niepewności. Nie mogę dopuścić do takiego momentu, że trener poinformuje, że odchodzi, a ja zostanę z ręką w nocniku. My cały czas musimy myśleć, co dalej, jeśli go nie będzie.

Dawid Góra i Grzegorz Wojnarowski z Seefeld
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl