PAP / Stefan Kraszewski / Waldemar Malak (zdjęcie z 1992 r., przed igrzyskami w Barcelonie)

Zmarł w samochodzie, który otrzymał za medal IO. Zapomniana historia polskiego sportowca

Redakcja

Brawurową walką na pomoście w Barcelonie zdobył sympatię polskich kibiców. Wielka kariera stała przed Waldemarem Malakiem otworem. Trzynastego w piątek jechał na zawody do Niemiec. Pod Wejherowem doszło do tragedii.

Na igrzyskach w Rio de Janeiro o polskich ciężarowcach mówi się głównie przez pryzmat afery dopingowej.

Rio 2016: Adrian Zieliński już w Polsce. "Nie wiem, jak to się znalazło w moim organizmie"

24 lata temu, na igrzyskach w Barcelonie, stanowiliśmy znaczącą siłę w tej dyscyplinie. Krzysztof Siemion (kat. 82,5 kg) zdobył srebro, zaś Sergiusz Wołczaniecki (90 kg) brąz.

Był także trzeci medal. Wywalczył go człowiek, który został okrzyknięty jednym z odkryć igrzysk i którego pokochała cała Polska. Mowa o Waldemarze Malaku.

Pochodził z gdańskiego Przymorza. Wychowywała go matka Zofia, która dostrzegła, że od najmłodszych lat ciągnęło go do sportu - grał w piłkę nożną, tenisa stołowego, próbował sił jako panczenista. W 1982 roku trafił na siłownię. - Gdy zachęcony przez trenera Piotra Owczarskiego zjawił się w siłowni Stoczniowca, miał 12 lat, 142 cm i ważył 40 kg. Sprytny i piekielnie uzdolniony mikrus szybko był najlepszy wśród kolegów i na treningach zaczął się... nudzić - czytamy na portalu olimpijski.pl.

Do treningów pod okiem Owczarskiego - ale już w gdańskiej Lechii - powrócił w 1985 roku. Podrósł i przybrał na wadze (177 cm, 100 kg). Odsłużył wojsko w Legii Warszawa i powrócił do rodzinnego miasta. W 1990 roku zaczął odnosić pierwsze sukcesy w ciężarach, jeszcze w kategorii juniorów.

Został wicemistrzem świata i wicemistrzem Europy. Szybko przebił się do międzynarodowej czołówki także w seniorach. Rok przed igrzyskami zajął czwarte miejsce na mistrzostwach świata w Donaueschingen. W 1992 r. nie miał sobie równych w kraju, a do tego sięgnął po brązowy medal mistrzostw Europy w Szekszard.

Mimo to 22-latka z Lechii Gdańsk nie stawiano w roli kandydatów do zdobycia medalu. Dla wielu polskich kibiców, a nawet dziennikarzy, był objawieniem. - Waldek Malak, kto go znał?! - pytała "Trybuna Śląska" po starcie Malaka w Barcelonie. Ten zaś był niezwykle udany.

Fot. PAP/Stefan Kraszewski
2 sierpnia 1992 roku w Pavello de l'Espanya Industrial w Barcelonie odbył się konkurs w kategorii 100 kg. A zarazem show, jakiego polscy kibice - zwłaszcza ci starsi - do dziś nie zapomnieli.

W rwaniu Malak zaliczał wszystkie podejścia - 180 kg, 182,5 kg, wreszcie 185 kg. Zajmował po tej części rywalizacji drugie miejsce. Również 185 kg wyrwał Timur Tajmazow, ale Polak wygrywał z nim wagą ciała. Bezkonkurencyjny był inny reprezentant Wspólnoty Niepodległych Państw Wiktor Tregubow (190 kg). Polak był w dość komfortowej sytuacji, przewaga nad czwartym Andreiem Denisovem z Izraela wynosiła aż 10 kg.

Zmagania Malaka na barcelońskim pomoście z zapartym tchem śledzili kibice. Gdańszczanin zdobył ich sympatię niecodziennym zachowaniem. Przed każdą próbą koncentrował się w wyjątkowy sposób. Był prawdziwym showmanem.

[nextpage]

- Podchodząc do sztangi, wydawał niecodzienne pomruki, a po podniesieniu na wyciągniętych rękach trzymał ją w powietrzu poza regulaminowe trzy sekundy, przestępując z nogi na nogę, jakby chciał wszystkim pokazać, jaki to jest silny - czytamy na stronie Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów.

Podrzut gdańszczanin rozpoczął od udanej próby z ciężarem 212,5 kg. W drugim podejściu spalił 215 kg, ale za moment się poprawił. 400 kg w dwuboju dawało mu medal - nie było jedynie wiadomo, jakiego koloru.

Tajmazow rozpoczął podrzut odważnie - od 217,5 kg. Uporał się z tym ciężarem, co oznaczało, że pokonał Malaka. Dwie kolejne próby spalił. Tregubow zaś także w drugiej części rywalizacji okazał się najlepszy - podniósł 220 kg i sięgnął po złoto (z wynikiem 410 kg). Brąz Malaka był sporym zaskoczeniem, a zarazem życiowym sukcesem zawodnika Lechii.

Zobacz, jak Malak walczył o medal IO

Przed Malakiem - tak się wszystkim wydawało - wielka kariera stała otworem. - Gdański siłacz był naszą nadzieją na następne igrzyska w Atlancie. Mówiono, że musiał tylko nieco poprawić technikę podrzutu - tak wspomina go portal olimpijski.pl.

Niestety... Trzy miesiące i jedenaście dni po zdobyciu brązowego medalu igrzysk doszło do tragedii. 13 listopada 1992 r. - w piątek - sztangista udał się do Wolfsburga, na zawody Bundesligi. Do Niemiec jechał swoim fordem scorpio - samochodem, o którym długo marzył, a którego sprezentował mu po igrzyskach jeden ze sponsorów. Malak był wielkim fanem motoryzacji.

Forda prowadził 19-letni student, kolega sportowca. W Charwatyni pod Wejherowem ich podróż została brutalnie przerwana. - Na śliskim zakręcie drogi nr 6 doszło do czołowego zderzenia forda scorpio, którym podróżował ciężarowiec Lechii Gdańsk, i toyoty. Medalista olimpijski zginął na miejscu - pisała "Gazeta Wyborcza". Kolega Malaka odniósł ciężkie obrażenia, podobnie jak kierowca drugiego samochodu. 

Bohater z Barcelony odszedł w wieku zaledwie 22 lat. Było przed nim całe życie. - Nie zdążył założyć rodziny, o której tak często wspominał kolegom - czytamy na portalu polska-sztanga.pl.

Jego najcenniejsze trofeum - brąz z Barcelony - zostało przekazane przez rodzinę do Muzeum Lechii Gdańsk (mieszczącego się na Stadionie Energa Gdańsk). - Zdobycie tego eksponatu przysporzyło mi najwięcej satysfakcji - mówił kustosz Muzeum Lechii, Zbigniew Zalewski. W gablocie zobaczyć można także inne medale sztangisty oraz kapelusz ze stroju galowego z barcelońskich igrzysk.

Zobacz - trofea Waldemara Malaka w Muzeum Lechii od 3:10

Co roku w rodzinnym mieście medalisty z Barcelony odbywa się Memoriał Waldemara Malaka. Na zawodach pojawia się ścisła krajowa czołówka, w przeszłości wygrywali je (stosując punktację Sinclaira) m.in. Agata Wróbel, Szymon Kołecki czy Bartłomiej Bonk. W listopadzie 2015 r. zorganizowano dwudziestą edycję, w której zwyciężył Łukasz Grela.

Opracował MF

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Hannawald po raz drugi zostanie ojcem 
 

< Przejdź na wp.pl