"Zapaść, z której nie udało się wyjść". Świątek poczeka na swój rok na trawie Wimbledonu
Koniec przygody Igi Świątek z tegorocznym Wimbledonem. Polka przegrała z Ons Jabeur (7:5, 1:6, 1:6). Rywalka zagrała wielki mecz. W opinii wielu była poza zasięgiem polskiej tenisistki.
Iga Świątek mogła cieszyć się z wyszarpanego pierwszego seta, ale potem okazało się, że był to tylko przebłysk i chwila. To Ons Jabeur dominowała - w drugim i trzecim secie oddając zaledwie dwa gemy. To ona mogła cieszyć się z awansu do ćwierćfinału.
Coś się kończy, a coś zaczyna. "Iga może szlifować formę na Tokio" - zauważył dziennikarz WP SportoweFakty Łukasz Iwanek
"Taka mała kopia meczu Linette z Badosą" - zauważył inny dziennikarz WP SportoweFakty Rafał Smoliński.
Otwarcie dawało nadzieję. Po pierwszym secie Robert Łuchniak, dziennikarz Polskiego Radia, tylko westchnął.
Po drugim Adam Romer z magazynu "Tenisklub" pisał już o zapomnieniu. Wiedział, że będzie ciężko.
I trzeba przyznać, że Tunezyjka grała niesamowicie. "Czy ona naprawdę to zrobiła?"
Finalnie "odrodzenia" Świątek już nie było, a jak to bywa przy porażkach, zawsze można było zrobić coś lepiej, ale... "Nie można nie docenić Ons Jabeur. Kawał meczu zagrała Tunezyjka" - zauważył Maciej Łuczak.
Dorzucił do tego garść danych statystycznych.
Tomasz Zimoch dodał, że żadnych wątpliwości nie było. Zauważył jednak cenną rzecz. "Porażka uczy więcej od wielu wygranych" - napisał.
Zobacz także:
Miłe złego początki. Po horrorze w pierwszym secie Iga Świątek znokautowana
"Degradacja i policzek". Rywal Hurkacza już dostał cios
ZOBACZ WIDEO: Maja Włoszczowska gotowa na walkę w Tokio. "Trasa będzie bardzo ciężka"
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.