Getty Images / Ivan Romano / Na zdjęciu: Kryscina Cimanouska

Mogą odpowiedzieć za Kryscinę Cimanouską. Czeka dotkliwa kara

Krzysztof Gieszczyk

Białoruska biegaczka miała wrócić do ojczyzny, jednak nie chciała wracać, a pomoc okazała jej polska ambasada w Tokio. To jednak nie koniec historii.

Kryscina Cimanouska za krytykę sportowych władz Białorusi miała wrócić wcześniej do kraju. Dla niej igrzyska już się skończyły, ale zawodniczka odmówiła powrotu. Poprosiła o pomoc, którą dostała od polskiego rządu. Z wizą humanitarną ma w środę wylądować w Warszawie. Potem, podobno, ma starać się o azyl w Niemczech lub Austrii, a do ojczyzny wracać nie zamierza.

Tak się jednak ta historia nie skończy. Jak podała Polska Agencja Prasowa, MKOl rozpoczął dochodzenie w sprawie białoruskiej sprinterki. Przedstawiciele komitetu rozmawiali już z zawodniczką, ale czekają na stanowisko strony białoruskiej. Termin przedstawienia swoich argumentów mija dzisiaj, we wtorek 3.08.

- Musimy ustalić wszystkie fakty i wysłuchać wszystkich zaangażowanych stron, zanim podejmiemy dalsze działania - powiedział rzecznik prasowy MKOl, Mark Adams.


ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia 
Nie wiadomo, czy Białorusinów spotkają jakieś konsekwencje. Być może zostanie nawet wykluczona z igrzysk, jednak to mało prawdopodobny scenariusz. Rzecznik MKOl dodał, że rozmawiał już z przedstawicielami Polskiego Komitetu Olimpijskiego i dopytywał, w jaki sposób w przyszłości będą mogli pomóc zawodniczce.

O pomocy dla białoruskiej zawodniczki pisał również premier, Mateusz Morawiecki (więcej informacji TUTAJ).

Mąż Cimanouskiej uciekł z Białorusi. Zdradził miejsce swojego pobytu

"Łukaszenka zaatakuje Polskę". Robi się gorąco

< Przejdź na wp.pl