WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Żużel. Poważne konsekwencje porażki GKM. Chodzi nie tylko o Pedersena. "Nie dziwię się władzom klubu"

Mateusz Puka

Fogo Unia Leszno po dwóch miesiącach w końcu pojechała w pełnym składzie i zrobiła duży krok, by niedługo awansować do play-off kosztem GKM-u. - Wszystko wskazuje, że tak właśnie będzie - mówi były trener reprezentacji Polski, Marek Cieślak.

W piątek leszczynianie rozprawili się z bezpośrednimi rywalami do walki o miejsce w play-off i to aż 55:35. Obu drużynom do końca sezonu pozostają dwa mecze. 

Efektem piątkowej porażki GKM może być nie tylko kolejny brak awansu do play-off, ale także definitywne rozstanie z Nickim Pedersenem. Duńczyk po raz kolejny potwierdził, że o ile na domowym torze spisuje się bez zarzutu, to na wyjazdach nie daje sobie rady.

Do końca rundy zasadniczej zawodnicy Fogo Unii Leszno zmierzą się u siebie z Betard Spartą Wrocław i na wyjeździe z Cellfast Wilkami Krosno. ZOOleszcz GKM Grudziądz czekają z kolei mecze ze ebut.pl Stalą Gorzów (dom) i Tauron Włókniarzem Częstochowa (wyjazd). 

- Nie jestem zdziwiony zwycięstwem gospodarzy. Bardziej zaskoczyła mnie fatalna dyspozycja gości, którzy po raz kolejny. udowodnili, że są zespołem własnego toru. W taki sposób nie da się awansować do play-off. Teraz zdecydowanie większe szanse na pierwszą szóstkę mają leszczynianie, bo jestem jakoś dziwnie spokojny, że w Krośnie wysoko pokonają Wilki - przyznaje Cieślak. 

Gdyby faktycznie drużyna Piotra Barona wygrała na koniec w Krośnie, to ich bezpośredni rywale w walce o play-off potrzebowaliby aż czterech punktów w dwóch ostatnich meczach. To z kolei oznacza, że nie mogą przegrać żadnego z dwóch najbliższych spotkań.

- Widać, że Unia jest rozpędzona, ale przestrzegam przed zbyt dużym optymizmem. Już kolejne spotkanie z Betard Spartą Wrocław pokaże im miejsce w szyku i raczej nie spodziewałbym się sensacji. GKM z kolei będzie pewnie w stanie powalczyć u siebie ze Stalą, ale to wciąż może być za mało - dodaje.

Po meczu dużo mówiło się nie tylko o znakomitych powrotach po kontuzji Grzegorza Zengoty i Chrisa Holdera, ale także fatalnym zachowaniu Nickiego Pedersena. Duńczyk za każdym razem, gdy jechał na ostatnim miejscu, nie kończył wyścigu i wcześniej zjeżdżał do parku maszyn. 

- Mam wielki szacunek do dokonań Pedersena, ale takie zachowanie chwały mu nie przynosi. Nie ma się co dziwić, że władze GKM szukają kogoś bardziej stabilnego na pozycję lidera - komentuje Cieślak. 

ZOBACZ WIDEO: Firma Boll zainteresowana przejęciem KS Apatora? Termiński wyjaśnia
 

Czytaj więcej:
Udany powrót Zengoty i Holdera
Totalna przepaść w Krośnie
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl