WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder na prowadzeniu

Żużel. Błyskawiczne spotkania i jeszcze większa dawka meczów jednego dnia. "Dobry kierunek"

Mateusz Puka

Od kolejnego sezonu władze PGE Ekstraligi będą kładły jeszcze większy nacisk na szybkie tempo rozgrywania meczów. W ten sposób żużel ma powalczyć o nowych kibiców, a przede wszystkim zachęcić fana, by jednego dnia obejrzał więcej spotkań.

Ideałem ma być dojście do rozgrywania żużlowych meczów w 75-80 minut. To oczywiście wiązałoby się z maksymalnym skróceniem wszystkich przerw między seriami i ograniczeniem dyskusji w studio, czy czasu na kosmetykę toru. Już w zeszłym roku kilkukrotnie udało się przeprowadzić zawody w ekspresowym tempie, ale było to związane z zagrożeniem opadami deszczu. Te przykłady pokazały jednak, że warto popracować nad przyspieszeniem meczów. 

- Nie wiem, czy skrócenie meczów do 75-80 minut to nie jest pójście po bandzie. Rzeczywiście jednak nie byłoby problemem, gdyby mecze trwały średnio 90 minut. Pomysł przyspieszenia transmisji jest dobry, bo przecież wszyscy mamy w pamięci, gdy jeszcze nie tak dawno turnieje Grand Prix potrafiły przeciągać się do 3,5 godzin. To nie ma sensu, więc kierunek zmian jest bardzo dobry. Żużel to jednak na tyle specyficzny sport, że możemy się umawiać na wiele, ale na końcu i tak nie mamy wpływu na długość trwania zawodów, bo mogą dojść wypadki, kłopoty z torem, czy maszyną startową - komentował pomysł zmian w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty Marcin Majewski, były szef żużlowej redakcji Canal+.

Kto wie, czy zmiany nie są związane także z nowym przetargiem telewizyjnym na prawa do transmisji meczów PGE Ekstraligi i 2. Ekstraligi. Szybkie rozgrywanie meczów pozwoliłoby na pokazanie w telewizji aż czterech spotkań następujących po sobie. Kibice zasiadając przed telewizorami o godz. 14, spędziliby na oglądaniu tyle samo czasu, a zamiast trzech meczów, w sześć godzin obejrzeliby cztery spotkania.

ZOBACZ WIDEO: Jaki plan na sezon 2024 ma nowy trener ZOOleszcz GKM Grudziądz?
  

Taki pomysł jest zgodny z polityką władz Canal+, którzy są świadomi, że do walki o młodego widza potrzebne są dynamiczne transmisje. W tym przypadka pokusa zachęcenia widzów do oglądania większej liczby meczów jest ważniejsza niż zatrzymanie widzów na dłużej przy jednym meczu i puszczaniem większej liczby reklam. 

Dobrym przykładem dla Polaków pozostaje dyrektor cyklu Grand Prix Phil Morris, który od kilku lat za punkt honoru postawił sobie zdynamizowanie kolejnych turniejów, a dzięki niemu 23 biegi udaje się często rozegrać w dwie godziny i dwadzieścia minut. 

Ekspert przestrzega jednak, by nie dążyć do przyspieszenia meczów kosztem jakości transmisji i informacji dostarczanych widzom. 

- Nie wyobrażam sobie, by wywiadów z zawodnikami nie było w trakcie meczów. Dla mnie to nie do pomyślenia, a tym bardziej do zaakceptowania. Od reportera oczekuję, że zda relację z tego, co dzieje się w parku maszyn, przeprowadzi wywiad z zawodnikami. Nie przyjmuję argumentacji żużlowców, że chcą mieć spokój. Bycie żużlowcem to zawód, który polega nie tylko na jeździe, ale także rozmawianiu o tym i promowaniu dyscypliny - dodaje Majewski. 

Czytaj więcej:
Jest oficjalne stanowisko Canal+ ws. Jabłońskiego
Kluby tkwią w niepewności. Jest decyzja GKSŻ
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl