W Kopenhadze Australijczyk aż dwukrotnie startował z pola czwartego w rundzie zasadniczej Grand Prix Danii. Do tego to pole startowe przypadło mu również w półfinale. Co ciekawe, w żadnym z tych biegów Leigh nie zdobył ani jednego punktu, więc rzeczywiście coś jest na rzeczy. Układ pól jest dla Australijczyka dużo łaskawszy w Cardiff - w fazie zasadniczej dwukrotnie pojedzie z pierwszego toru.
- Nie miałem szczęścia do losowań w tym sezonie. Mogę powiedzieć, że aż trzy z czterech dotychczasowych rund były dla mnie pod tym względem pechowe. Myślę jednak, że zawodnik, który zostanie mistrzem świata to taki, który będzie sobie radził właśnie z takimi pechowymi losowaniami. Jestem zadowolony z losowania w Cardiff i myślę, że to dobry znak. Ludzie mówią, że już się nie liczę w walce o tytuł, ale to jakieś bzdury. Nie jesteśmy jeszcze nawet w połowie trwania cyklu. W dodatku jestem w stu procentach skoncentrowany na tym, abym to ja był liderem w październiku. Jestem teraz piąty w klasyfikacji i nadal zamierzam walczyć o zwycięstwo - powiedział Adams.