Sławomir Drabik: Rafał rzucał kaskami

Łukasz Witczyk

Dospel CKM Włókniarz Częstochowa po raz kolejny nie odniósł zwycięstwa na własnym torze. Po meczu menedżer Lwów, Sławomir Drabik, nie miał zbyt wesołej miny.

Celem częstochowian na mecz z PGE Marmą Rzeszów było zwycięstwo. Lwy miały tylko jeden punkt przewagi nad bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie i potrzebowały punktów jak ryba wody. W niedzielnym pojedynku z dobrej strony zaprezentowali się jedynie Grigorij Łaguta, Daniel Nermark oraz częstochowscy młodzieżowcy. - Ta porażka bardzo boli. Wychodzi na to, że przebieram się i zapierdzialam - żartował menedżer Lwów. - Ciężko wygrać, kiedy punktuje dwóch i pół zawodnika. Sprzęt sprzętem, ale myślę, że to u chłopaków coś w głowach siedzi i przegrywamy - przyznał menedżer Dospel CKM Włókniarza Częstochowa - Sławomir Drabik.

W meczu przeciwko Żurawiom do składu Lwów wrócił Rafał Szombierski. "Szumina" na torze pojawił się tylko raz i zdobył punkt pokonując Jasona Crumpa. W swoim drugim wyścigu wychowanek klubu z Rybnika zanotował defekt na starcie i nie dostał już więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. Szombierski nie ukrywał zdenerwowania na decyzje sztabu szkoleniowego. - Rafał miał rezerwowy motocykl. Jednak jakby miał go testować w zawodach, to trochę było to nie na miejscu. Artur Czaja jechał dość dobrze i dlatego zdecydowaliśmy się na zmiany. Rafał trochę się zdenerwował, rzucał kaskami. Niepotrzebnie, to nie jest tak że on już nie pojedzie. Wszystko jest przed nim otwarte i musi pokazać, że należy mu się miejsce w składzie - powiedział "Slammer".


KUP BILET na 2025 PZM FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową!

< Przejdź na wp.pl