Grand Prix Łotwy i finał IMŚJ oczami Bartłomieja Czekańskiego

Bartłomiej Czekański

Bardzo Śmieszny Interes, czyli w skrócie BSI, czyli cyrk GP na dwóch kółkach zamiast poważnych indywidualnych mistrzostw świata na żużlu.

Mieliśmy już odwoływane (i przesuwane o tydzień) oraz przerywane GP Szwecji, bo komuś nie wydało układanie jednorazowej nawierzchni, mieliśmy już przeniesienie - z tego samego powodu - turnieju w Niemczech na kolejny weekend do Bydgoszczy. Pełna prowizorka i amatorka Angoli. Ale teraz to dopiero mamy numer! BSI, która sadzi się na salony, zdecydowała się na GP w stolicy Łotwy, w Rydze, w ruinach starego stadionu. Z zarysem żużlowego owalu, lecz bez udrożnień itd. Trybuny jakoś prowizorycznie poprawiono i sklecono, za to tamtejszy tor usypany z materiału przywiezionego z Dolomitów stał się po wczorajszych opadach znakomitym obiektem do... motocrossu.

BSI zdecydowała więc, że w tej "sytuancji" przeniesie na dziś GP Łotwy na stare, sprawdzone śmieci, czyli do Dyneburga (Daugavpils). Kiedyś, gdy ktoś na imprezie przeholował z trunkami i puszczał pawia, to mówiło się, że "pojechał do Rygi". Dziś, he, he, mamy sytuację odwrotną: z Rygi jedziemy do "Długopili". To jest dalej o 224 km, czyli ze trzy i pół godziny jazdy, jeśli nie więcej. Szaleństwo logistyczne dla zawodników, mechaników, sprzętu, oficjeli, czy dziennikarzy. A co z kibicami z Rygi, którzy kupili bilety, lecz nie mogą, czy nie chcą przemieścić się do Dyneburga? I kto organizatorom w Rydze zwróci koszty przygotowań? Z kolei, jak działacze z Długopili zdołają w kilka godzin rozpropagować u siebie tę imprezę i sprzedać na nią wejściówki? To jakiś organizacyjny horror! I jak będzie z frekwencją? Koledzy z BSI po naukę do toruńskiej firmy One Sport (tej od SEC)!

Mam nadzieję tylko, że poważniej będzie na torze. I nasi powinni mieć fajny doping, gdyż Dyneburg to główny ośrodek Polaków na Łotwie. Większość mieszkańców miasta stanowi oczywiście ludność rosyjskojęzyczna (w tym Rosjanie, Białorusini), ale liczni są i Polacy, których jest tam ponad 16 tysięcy, natomiast Łotysze to ok. 17 proc. mieszkańców.

Krzysiek Kasprzak jest na fali entuzjazmu po zdobyciu IMP i czapki Kadyrowa, w czym nie przeszkodziły mu ani defekt, ani faul Przemka Pawlickiego. "Blondyn" niech jednak na nikogo nie narzeka, bo on sam niewiniątkiem nie jest. Też potrafi z buta wjechać w rywala. Gorzej, że on nie jest specjalistą od toru w Dyneburgu. Może to się teraz zmieni?

Cieszę się, że pod koniec finału IMP w Zielonce wreszcie jakby obudził się Jaro Hampel. Po tym jak zawalił trzy poprzednie mecze, hejterzy wylali na niego i na jego rodzinę kubły pomyj na internetowych forach. Że w związku ze sprawą Dudka musiał... odstawić doping, że mu się w małżeństwie nie układa itp. Bzdura, bzdurę poganiała. Dlatego dzisiaj szczególnie jemu powinniśmy kibicować, bo tak samo jak Dudkowi, tak samo i Jarkowi potrzebne jest teraz mocne wsparcie prawdziwych kibiców. Ale o jego formę wciąż możemy się jednak obawiać.

Na sześć turniejów GP na Łotwie aż trzy razy zwyciężał stary dobry Hancock. I on dziś będzie głównym faworytem, bowiem wobec tego całego wariactwa z przeniesieniem zawodów na inny obiekt, w parku maszyn zapanuje chaos i nerwowość. A stary lis Jankes potrafi być zimny niczym lód. Doświadczenie. Wydaje mi się, że Nicki Pedersen wpadł w pewien dołek formy, a Darcy Ward jest jakby zniechęcony. Obaj jednak to wspaniali jeźdźcy. W związku z tą prowizorką organizacyjną mogą na torze być niespodzianki.

Typuję jednak:

1. Greg Hancock
2. Darcy Ward
3. Tai Woffinden
4. Niels Kristian Iversen (Zagar?)
-----
5. Krzysztof Kasprzak
9. Jarosław Hampel

[nextpage]

Przed wojną kresowe batiary śpiewały: Tylko we Lwowi!
To ja teraz zaśpiewam: Jak na żużel to tylko w Ostrovii!

Ten klub (pod różnymi nazwami) miewał swoje zakręty. Po pamiętnej aferze esemosowo-korupcyjnej był wręcz wyklęty. Czasem niewłaściwe osoby były tam na niewłaściwych miejscach. Teraz jednak, kiedy nastał prezes Mirosław Wodniczak ze swoją ekipą jest cud, miód, malina. To jedyny prezes, którego kibice z szacunkiem podrzucali do góry, gdy... Ostrovia spadła do drugiej, a de facto trzeciej ligi. To znaczy, m.in. zrzucił ją tam swoim niesportowym zagraniem koleżka Kudriaszow. MDM Komputery ŻKS Ostrovia to klub działający z rozmachem i nie bojący się wyzwań. Ze swoją nowoczesną stadionową wieżą i wspaniałymi kibicami powinien być przynajmniej w pierwszej lidze. Kiedy byłem tam menedżerem (1998 rok, w Iskrze Ostrów), to gdy w klubie brakowało pieniędzy, organizowaliśmy byle jaki sparing, na który przychodziły tysiące wiernych fanów i kasa z biletów od razu była. W takim Wrocławiu, jeśli na sparing dotrze 500 widzów to już jest sukces.

Wodniczak i jego ekipa chętnie podejmują się dużych wyzwań, widać są głodni wielkiego speedwaya. Cudownie zorganizowali przy pełnych trybunach mecz Polska - Australia, ale przecież nie tylko. Tam często goszczą spore żużlowe imprezy. MDM Komputery ŻKS Ostrovia - w przeciwieństwie do innych - nie ogranicza się jedynie do ligi.

Gwoli historycznej prawdy: w 2007 roku Ostrów już organizował finał IMŚJ. I wtedy na stadion przyszło 14 tysięcy luda. Jak będzie dziś? Wówczas wygrał Sajfutdinow przed Holderem i naszym Hlibem. Panie Hlib, gdzie Pan jest dziś?

2. finał IMŚJ to zarazem Memoriał Bronisława Ratajczyka, założyciela Sparty Wrocław (legitymacja nr 1), potem działacza Polonii Bydgoszcz i Wybrzeża Gdańsk. Przede wszystkim zaś przez lata menedżera polskiej reprezentacji, w barwach której startował także m.in. obecny nasz "Narodowy" Marek Cieślak. Pan Ratajczyk był wielce zasłużoną postacią w polskim i światowym speedwayu. To on, wspólnie ze Szwedem Ringblomem z FIM, powołał do życia IMEJ.

Po pierwszym finale IMŚJ '2014 w Lonigo, prowadzi Piotr Pawlicki, lecz pozostali Polacy także są w czołówce. Dodatkową atrakcją dla miejscowych kibiców będzie start z dziką kartą kaliszanina Łukasza Sówki, jednego z najbardziej profesjonalnie prowadzonych naszych młodzieżowców. Zwykle otacza go w parkingu sztab ludzi, a na krzesełku dostojnie siedzi sobie maestro-tuner Carl Bloomfeldt.

Nie trzeba przypominać, że IMŚJ to taka polska specjalność, młodymi championami byli już Protasiewicz, Dados, Kujawa, Hampel, Miśkowiak, Kasprzak, Ząbik, Janowski i Dudek. Teraz Pawlicki?

Peter to prawdziwy brylant. Chwaliłem go za to, że lubi się ścigać (a niektórzy tylko jeżdżą na żużlu), swobodnie wypuszcza motor do przodu. Zasuwa po kozacku. Teraz jednak widzę, że on z tego luźnego puszczania maszyny czy ciągłego podnoszenia jej na koło zrobił sobie sposób na speedwayowe życie, żeby go nie wyprzedzali. Zawsze, gdy komuś zajedzie drogę, to ma alibi, że go "dźwignęło" na koło lub pociągnęło w koleinie. Pretensje Zengoty do młodego Pawlickiego po finale IMP w Zielonce nie były nieuzasadnione (tak samo jak i Kasprzaka wobec Przemka). To nie pierwszy taki numer Piotrka, którego uważam obecnie za największy talent w dzisiejszym speedwayu obok Darcy'ego Warda i Jepsena Jensena. Jestem pod wrażeniem postępów młodego Milika, którego bojowy i ambitny tato "Waszek" był moim zawodnikiem jeszcze w Sparcie. Również nie mogę się nadziwić, dlaczego Falubaz nie wystawia w lidze rozwojowego Mikkela Becha. Dziś w miłym mi Ostrowie będzie jakby mecz Polska - Dania.

Typuję:
1. Piotr Pawlicki
2. Mikkel Bech
3. Kacper Gomólski
4. Krystian Pieszczek
-----
6. Szymon Woźniak

Bartłomiej Czekański
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl