Grzegorz Zengota o odwołanym finale MPPK. "Czasem jeździło się w gorszych warunkach"

Piotr Walkowiak

Niedzielny finał Mistrzostw Polski Par Klubowych nie doszedł do skutku. Decydujące były opady deszczu, które nawiedziły Leszno w dzień zawodów.

Sędzia Marek Wojaczek przybył do Leszna około godziny 12.00. Po całonocnych opadach nadszedł wtedy czas na chwilową poprawę pogody. Podjął on więc wtedy decyzję, aby leszczynianie starali się przygotować tor. Do zawodów zostały bowiem trzy godziny.

Po tym czasie arbiter zawodów po konsultacjach z zawodnikami ostatecznie je odwołał. Zawodnik miejscowej Fogo Unii, Grzegorz Zengota uważa, że na siłę zawodnicy by ścigać się mogli, ale takiej konieczności nie było. - Można było odjechać te zawody. Czasem jeździło się w gorszych warunkach - powiedział. - Później zaczął jednak siąpić deszcz. W dodatku mamy początek sezonu. To nie były zawody, które trzeba było tego dnia odjechać. Śmiało można je odłożyć na późniejszy termin, gdy będzie lepsza pogoda - dodał.

Po uroczystej prezentacji na próbę toru wyjechał Mariusz Puszakowski. Pokonał on dwa i pół okrążenia i szybko zjechał do parku maszyn. - Mariusz mówił, że na pierwszym łuku było dużo luźnej nawierzchni, która powodowała, że ciężko było w ten łuk wejść, bo uciekało tam tylne koło. Na torze to właśnie pierwszy wiraż był największym problemem i nie szło nic z tym zrobić - oznajmił.

Mimo odwołania tych zawodów, "Zengi" będzie miał jeszcze gdzie sprawdzić sprzęt przed zbliżającą się inauguracją PGE Ekstraligi. - W środę i czwartek czekają nas sparingi z Falubazem. Dzień potem w Anglii będę miał dwa mecze jednego dnia. W sobotę już z powrotem przylatuję i powoli przygotowywać się będę do pierwszego meczu ligowego w Rzeszowie - zakończył Zengota.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl