Grzegorz Zengota: Musiałbym wsadzić Martina w "płot", ale przecież nie o to chodzi

Kamil Hynek

Fogo Unia Leszno pokonała w piątek (47:43) swoją imienniczkę z Tarnowa. Sukces tym większy, że odniesiony na trudnym terenie. Niewielką, ale cenną zdobycz przywiózł dla gości Grzegorz Zengota.

"Zengi" miał okazję pojawić na owalu w Jaskółczym Gnieździe cztery razy i wywalczył cztery punkty. - Miałem apetyty na lepsze osiągnięcie. Ale to jest Ekstraliga. Tak się niestety poukładało na torze. Był moment, że pojawiła się szansa, aby pokonać Martina Vaculika podwójnie. Musiałbym jednak wsadzić Martina w "płot", a przecież nie to w tym chodzi. Dlatego uważam, że jedno "oczko" w takim rozrachunku nie jest złe. Ważne, że mecz wygrany drużynowo. Mamy teraz co prawda dłuższą przerwę więc będzie czas żeby trochę odpocząć. To dobrze ponieważ zbliżamy się do połowy sezonu i pauza się na pewno przyda - stwierdził.

Inauguracyjne wyścigi nie mogły napawać podopiecznych Adama Skórnickiego optymizmem. Jednak w odróżnieniu od wcześniejszych rywali Jaskółek, leszczynianie szybko odnaleźli właściwie ustawienia motocykli, a co najważniejsze dobrze wychodzili spod taśmy i wybierali najlepsze ścieżki. - Początku rzeczywiście nie mieliśmy kolorowego. Tarnowski tor nie jest łatwy do rozczytania. Trzeba być czujnym na każdym kroku, obserwować go, bo non stop się zmienia. Z następnymi wyścigami zaczęliśmy wyciągać dobre wnioski. Korekty, które stosowaliśmy były lepsze, lecz może niekoniecznie w moim przypadku. Żałuję przede wszystkim tego ostatniego swojego wyścigu, bo zmiany jakie zrobiłem nie przyniosły żadnego efektu. Przegrałem przez to bieg, a wcześniej byłem znacznie szybszy - wyjaśnił.

- Nie było tak do końca twardo. Później ten tor mocno się odsypał i były momenty, że można było się po zewnętrznej rozpędzić. Musieliśmy wszystko na bieżąco analizować, ponieważ jeśli nie był akurat polany, to nie było sensu w tamtą część się "ładować". Można było się na tym "przejechać" - dodał.

W poprzednim meczu na obiekcie w Grudziądzu Zengota obok Nickiego Pedersena był najskuteczniejszym jeźdźcem leszczyńskich Byków. W Tarnowie już mu tak dobrze nie poszło. Wielu doszukuje się jednak podobieństw między oboma torami. - Nie porównywałbym tego obiektu do grudziądzkiego. To są zupełnie odmienne ustawienia sprzętu. Nie ma żadnych podobieństw poza tą, że oba są dość twarde - opisywał.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl