Jason Doyle podziękował fanom ze szpitalnego łóżka

Mateusz Makuch

Wielki pech spotkał Jasona Doyle'a podczas sobotniej rundy Grand Prix Polski na torze w Toruniu. Ówczesny lider klasyfikacji generalnej IMŚ już w swoim pierwszym starcie uczestniczył w fatalnym wypadku i niemalże na pewno stracił szanse na tytuł.

Wypadek, w wyniku którego Australijczyk doznał zwichnięcia barku, pęknięcia kości w łokciu i przebicia płuca (informacje na podstawie falubaz.com), miał miejsce podczas trzeciego biegu na Motoarenie. Wówczas na wejściu w drugi wiraż problemy z opanowaniem motocykla miał Chris Harris. Jadący za nim Jason Doyle nie miał możliwości zareagować i uderzył w Brytyjczyka.

Doyle cały czas przebywa w jednym z toruńskich szpitali. W poniedziałek za pośrednictwem Facebooka podziękował wszystkim ludziom, którzy go wspierają. - Dziękuję za wszystkie wiadomości! To powalające! Nie mogę na nie w tym momencie odpowiedzieć, gdyż nadal jestem bardzo chory. Mam szczęście, to wszystko co mogę powiedzieć - przekazał Australijczyk. 

Rozległe urazy właściwie wyeliminowały Doyle'a z szansy na sięgnięcie po życiowy sukces. Reprezentant Australii zmierzał po pierwszy w karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Teraz może go w ogóle zabraknąć na podium. Przed ostatnim turniejem w Melbourne, na czele klasyfikacji z dorobkiem 134 punktów znajduje się Greg Hancock. Jason Doyle jest drugi ze 123 "oczkami" na koncie, ale jego występ w Grand Prix Australii jest wątpliwy. Wobec tego z medalowego miejsca mogą go zrzucić aktualnie trzeci Tai Woffinden (115 pkt) oraz czwarty Bartosz Zmarzlik (113). Nie bez szans pozostaje też piąty Chris Holder (109).

ZOBACZ WIDEO: Robert Miśkowiak: Jestem wściekły. Nie mogę patrzeć na motocykle 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl