WP SportoweFakty / Karol Słomka / Patrick Hougaard

Duński żużlowiec narzeka na tor w Rzeszowie. "Nie czułem się na nim bezpiecznie"

Radosław Gerlach

- Zawodnicy Wandy to delikatesy - mówił przed meczem jeden z naszych ekspertów. Spotkanie w Rzeszowie tylko to potwierdziło. Krakowianie nie potrafią jeździć na bardziej przyczepnych torach, a lider Wandy mówi o tym wprost.

Arge Speedway Wanda Kraków od początku meczu nie radziła sobie w Rzeszowie. Ostatecznie krakowianie przegrali z miejscową Stalą 37:53. Po dwóch seriach startów wydawało się, że liderem drużyny spod Wawelu będzie Patrick Hougaard. 27-letni zawodnik udanie rozpoczął niedzielne spotkanie, ale w drugiej części meczu wyraźnie przygasł. Jak się okazuje, Hougaard miał spore problemy z nawierzchnią toru przy Hetmańskiej. W Rzeszowie od rana padał deszcz ze śniegiem, który mocno odmoczył tor.

- Odczuwałem to tak, że ten on nie był zbyt dobry. Będę szczery. Początkowo jeszcze nie wyglądało to źle, ale później naprawdę zrobił się ciężki. Nie czułem się na nim bezpiecznie. Ale Chris Harris był natomiast bardzo szybki i wyprzedzał nas jak chciał. Nie uważam, żeby to były dobre zawody. Zawodnicy wisieli na motorze i niektórzy mieli problem, by go utrzymać. Stal na pewno poradziła sobie w tych warunkach lepiej - mówi Patrick Hougaard, który w całym spotkaniu zainkasował 8 punktów w sześciu startach. Lepiej w krakowskiej drużynie spisał się tylko Mateusz Szczepaniak.

Wanda mocno zawiodła w Rzeszowie. Eksperci i kibice spodziewali się, że krakowianie postawią się Stali. Tym bardziej, że w poprzedniej kolejce pokonali na własnym torze Grupę Azoty Unię Tarnów, która jest jednym z głównych faworytów do awansu. - To prawda że zawiedliśmy, ale mamy jeszcze dużo spotkań do końca sezonu i wszystko jest otwarte. W Rzeszowie chyba każdy z nas miał ciężki dzień. Na pewno się jednak nie poddajemy. Nasz tor powinien być atutem, bo jest zupełnie inny niż ten w Rzeszowie. W Krakowie będziemy mocni. Każdy może wejść do fazy play-off i my też. Jeśli wygramy wszystkie mecze na naszym torze, to powinniśmy się tam znaleźć - dodaje duński żużlowiec krakowskiej drużyny.

Hougarrd po raz pierwszy na torze w Rzeszowie wystąpił w 2008 roku. Wówczas był zawodnikiem odwiecznego rywala Stali Rzeszów, czyli Unii Tarnów. Jaskółki okazały się słabsze od Żurawi przegrywając 39:51, a na domiar złego dla gości, po spotkaniu odebrano drużynie punkty zdobyte właśnie przez Hougaarda. Wynik meczu został więc zweryfikowany na 51:37. Wszystko przez błąd mechanika, który za wcześnie wyprowadził motocykle żużlowca z parku maszyn Pomimo upływu lat, Patrick Hougaard doskonale pamięta ten incydent.

- Oczywiście, że pamiętam! Byłem zły, ale przyznam że ten mechanik wciąż ze mną pracuje (śmiech). To nie do końca była jego wina. Po prostu bardzo spieszyliśmy się, bo na drugi dzień mieliśmy gdzieś zawody. Ten mecz zresztą był podobny do tego teraz, bo również nie poszło mi za dobrze. To była głupia rzecz, ale teraz jak sobie o tym przypomniałem, to jest to nawet śmieszne - kończy Hougaard, który okazję do rehabilitacji będzie miał już za niespełna tydzień. 30 kwietnia Wanda podejmie bowiem Euro Finannce Polonię Piła w meczu IV kolejki Nice 1. LŻ.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl