WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Tai Woffinden na prowadzeniu

Ciężka szpryca we Wrocławiu. Niektórzy zawodnicy musieli zaciskać zęby z bólu

Jarosław Galewski

Wyremontowany Stadion Olimpijski zrobił wrażenie, ale wielkiego ścigania w meczu z Get Well Toruń nie było. Najgorzej mieli zawodnicy, którzy jechali za rywalami i próbowali ataków.

Na mecz Betardu Sparty z Get Well Toruń czekali nie tylko wrocławscy kibice. Z uwagą śledzili go także fani innych ekip. Wszyscy byli ciekawi, czy na Stadionie Olimpijskim rzeczywiście będziemy mieć wielkie ściganie.

- Sam obiekt zrobił wrażenie. Wszystko wyglądało doskonale. Duży wpływ na odbiór stadionu miała z pewnością również frekwencja, która była świetna jak na wrocławskie warunki. A sam tor? Ścigania za bardzo nie było. Większość wyścigów rozstrzygała się na starcie lub po pierwszym łuku. Inna sprawa, że na bardziej rzetelne oceny trzeba jeszcze poczekać. To może się zmienić - mówi nam menedżer toruńskiej ekipy Jacek Gajewski.

Niedzielny rywal wrocławian zwraca uwagę, że przeprowadzanie ataków na Stadionie Olimpijskim nie jest w tej chwili zadaniem łatwym. Dla niektórych zawodników wiąże się to z dużym bólem. - Problem polega na tym, że na torze jest sporo drobnych kamyków. To zdecydowanie nie pomaga w ściganiu, bo szpryca jest bardzo ciężka. Zawodnik, który jedzie z tyłu, naprawdę mocno obrywa. Ból jest odczuwalny. To wszystko działa na żużlowców jak hamulec - przekonuje Gajewski.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl