WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Adam Ellis w rozmowie z Mariuszem Staszewskim

Ostrovia dostawała lanie, a trener nie robił zmian. Staszewski wyjaśnił swoje decyzje

Mateusz Domański

TŻ Ostrovia Ostrów Wielkopolski została rozgromiona przez GTM Start Gniezno w zaległym meczu V kolejki 2. Ligi Żużlowej (33:57). Kibice pokonanej drużyny zastanawiali się, dlaczego jej trener nie decydował się na ruchy taktyczne.

Przez cały mecz Mariusz Staszewski nie przeprowadził ani jednej rezerwy taktycznej. Po spotkaniu trener tłumaczył, że nie miało to większego sensu.

- Kogo miałem dać, jak wszyscy robili po 4 punkty? Miałem wstawić Sucheckiego po tym, jak przyjechał do mety na czwartej pozycji? - pytał szkoleniowiec TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski. - Wszyscy jechali na jednym poziomie. Żebym mógł puścić taktyczną, to ktoś musiałby chociaż wygrać wyścig. Wszyscy jechali równo. Można było rzucać lotkami i patrzeć, kto gdzieś coś pojedzie - zauważa.

Być może liderem TŻ Ostrovii byłby Sam Masters. Australijczyk był w awizowanym składzie gości na mecz w Gnieźnie, ale ostatecznie w nim nie pojechał. Zawodnikowi z Antypodów zepsuł się bus i nie zdążył na lot do Polski. - O absencji Mastersa dowiedzieliśmy się o 5:30 - zdradza Staszewski.

Wobec braku Mastersa, do Gniezna w trybie awaryjnym ściągany był Łukasz Sówka. - A co innego miałem zrobić? - pyta ponownie trener TŻ Ostrovii. Krajowy senior ostrowskiej drużyny pojechał słabo - zdobył tylko pięć punktów. Czy w związku z tym w zestawieniu biało-czerwonych na kolejny mecz znów znajdzie się Australijczyk? - Zobaczymy. Na razie nie mówię, kto będzie jechał. Przede mną długa noc. Jest wiele do przemyślenia - kończy szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl