WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Para Grzegorz Zengota - Piotr Pawlicki na prowadzeniu

Krzysztof Cegielski. Podaj Cegłę: Wszyscy chcą 10-zespołowej Ekstraligi. Brakuje zawodników (felieton)

Krzysztof Cegielski

8-osobowe składy w Ekstralidze pozwolą na łatwiejsze wejście do rozgrywek nowym żużlowcom. Rynek zawodniczy stanie się przez to bardziej atrakcyjny. Może dzięki temu uda nam się powiększyć ligę do dziesięciu drużyn - uważa Krzysztof Cegielski.

"Podaj Cegłę" to felieton Krzysztofa Cegielskiego, byłego żużlowca i cenionego eksperta.

***

Rozmawiam z osobami zarządzającymi Ekstraligą, prezesami, żużlowcami i kibicami. Myślę, że wszyscy bez wyjątku chcieliby, żeby najwyższa klasa rozgrywek liczyła więcej niż osiem drużyn. Produkt ten byłby wtedy jeszcze bardziej atrakcyjny, zawodnicy mieliby więcej meczów, a fani dodatkowe emocje sportowe w pojedynkach z dziewięcioma rywalami.

Nie możemy jednak wrócić do dziesięciu zespołów w PGE Ekstralidze z dnia na dzień. Gdybyśmy tak zrobili, istniałoby poważne ryzyko, że po dwóch, trzech latach część klubów ponownie będzie poważnie zadłużona. A do tego problemu wracać nie chcemy. Przed powstaniem 10-zespołowej Ekstraligi, zmienić musi się rynek zawodniczy. Przepis mówiący o 8-osobowych składach drużyn może się do tego przyczynić i tej sprawie pomóc.

Szczegóły przepisu, który ma wejść w życie od sezonu 2018, są jeszcze dyskutowane. Mówiono o granicy wieku wynoszącej 25 lat, ale wszystko wskazuje na to, że ostatecznie będą to 23 lata. Rozwiązanie to, jak każde inne, ma swoje plusy i minusy. Tych pierwszych jest na szczęście dużo więcej.

O temacie tym rozmawiałem z prezesem Ekstraligi, Wojciechem Stępniewskim już na samym początku sezonu, gdy widzieliśmy, jak tacy zawodnicy jak Szymon Woźniak czy Grzegorz Zengota nie jeżdżą w meczach, siedząc na ławce rezerwowych. Później ten problem dotknął innego zasłużonego polskiego seniora, Tomasza Jędrzejaka. To wywołało dyskusję na temat tego, jak zmienić przepisy, by pomóc zarówno klubom, jak i samym zawodnikom.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla 

Przepis ten da nam możliwość częstszego i łatwiejszego wprowadzania kolejnych zawodników do Ekstraligi. Teraz takowi muszą liczyć przede wszystkim na szczęście i korzystny zbieg okoliczności. Wystarczy spojrzeć na przykład Jacka Holdera czy Brady'ego Kurtza. Gdyby nie problemy kadrowe w Toruniu i Rybniku, tych zawodników prawdopodobnie w tym sezonie byśmy na torach ekstraligowych nie zobaczyli. Miejsce rezerwowego pozwoli kolejnym żużlowcom być w tej drużynie i w niej funkcjonować, na takich zasadach jak reszta żużlowców. Nie skończy się to tak, że będą siedzieć na ławce za darmo, bez środków finansowych na funkcjonowanie.

Oczywiście są też pewne obawy. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami, sondując tę sprawę i wiem, że część z nich dostrzega pewne zagrożenie. Oczywiście lepiej być pod numerem ósmym i uczestniczyć w meczu, niż tak jak do tej pory, być na ławce, bez szansy wyjechania do biegu. Niektórzy wskazują w każdym razie, że nowy przepis wprowadzi jeszcze większą nerwowość. Obecnie zdarza się, że słabiej spisujący się senior jest odstawiany po dwóch biegach. Teraz może być tak, że menedżer zrezygnuje z niego już po pierwszym nieudanym starcie, dając szansę temu z numerem 8. Szkoleniowcy będą mieli większe pole manewru, ale pewnie nie będą czekać ze zmianami do 10. biegu, gdy pozostali żużlowcy będą mieli już na koncie kilka wyścigów.

Plusów jest w każdym razie więcej niż minusów. Często narzekamy, że zawodników jest zbyt mało, w związku z czym trzeba się po sezonie sprężać, by zbudować taki skład, który dany klub by zadowalał. Wiemy, że Ekstraliga nie należy do najłatwiejszych lig i trudno się tu przebić, zwłaszcza tym młodym zawodnikom. Teraz będą mieli nieco łatwiej i całe rozgrywki powinny na tym skorzystać.

Gdybyśmy nagle wrócili do 10-zespołowej ligi, pojawiłby się problem związany z niewystarczająca liczbą klasowych, nieobytych z Ekstraligą zawodników. Znów zaczęłyby się licytacje i podbijanie stawki, a kluby zadłużałyby się na potęgę. Nikt, kto wchodzi do ligi, nie będzie chciał zbudować bowiem drużyny w oparciu o samych obiecujących zawodników, jak Jack Holder czy Kurtz. Prezesi wolą postawić w pierwszej linii na obytych ligowców, którzy są gwarantem odpowiednich zdobyczy punktowych. Jest w każdym razie szansa, że w ciągu kilku lat ten rynek zawodniczy się powiększy, a kluby przy podpisywaniu kontraktów, będą miały większą możliwość wyboru. Wówczas powrót do 10-zespołowej Ekstraligi nie byłby tak ryzykowny.

Krzysztof Cegielski
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl