WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Adam Skórnicki w koszulce Falubazu

Adam Skórnicki przebił wszystkich. Już dawno nikt nie położył meczu w taki sposób (ranking)

Jarosław Galewski

Mecz MRGARDEN GKM - Falubaz powinno się pokazywać przyszłym trenerom i menedżerom. To była lekcja, jak nie prowadzić drużyny żużlowej. Liczba błędów po stronie zielonogórzan była zatrważająca.

Adam Skórnicki za spotkanie w Grudziądzu dostaje od nas jedynkę, choć bardziej adekwatną oceną byłoby w tym przypadku zero. Opiekun Falubazu Zielona Góra nie zrobił nic, żeby pomóc swojej drużynie. Tak słabego spotkania w wykonaniu któregoś z trenerów lub menedżerów w PGE Ekstralidze nie potrafimy sobie nawet przypomnieć.

Goście już po trzech wyścigach przegrywali z GKM-em różnicą sześciu punktów i mogli stosować rezerwy taktyczne. Trener jednak tego nie robił. Spokojnie patrzył, jak jego zawodnicy dostają kolejne ciosy. Skórnicki czekał ze zmianą do... dwunastego wyścigu, przed którym jego drużyna przegrywała różnicą 20 punktów! Po drodze wiele razy prosiło się o wykorzystanie Piotra Protasiewicza, który obok Patryka Dudka był najjaśniejszym punktem ekipy z Zielonej Góry. Prawdziwym "hitem" były jednak wyścigi nominowane, w których pojechał Grzegorz Zengota, a więc zawodnik z zerowym dorobkiem punktowym.

Dodajmy, że kompletnie nie wypalił również układ par. Jacob Thorssell pod numerem pierwszym już przed meczem wydawał się szaleństwem, którego nikt nie był w stanie zrozumieć. Całe szczęście, że w wyścigu dwunastym Skórnicki puścił w miejsce Szweda Michaela Jepsena Jensena, bo w przeciwnym razie zobaczylibyśmy na torze parę, która uzbierała do tego momentu łącznie dwa punkty.

Na drugim biegunie Robert Kempiński, który dostaje od nas piątkę. Ustawienie zespołu było takie jak należy, a duży plus za przygotowanie toru, na którym żużlowcy GKM-u czuli się jak ryby w wodzie. Bardzo dobrze spisali się również młodzieżowcy, którzy uzbierali łącznie dziewięć punktów i nie zaliczyli żadnego zera. Kiedy Kamil Wieczorek mijał na dystansie Jacoba Thorssella, to na grudziądzkim stadionie wszyscy przycierali oczy ze zdumienia. Widać, że w Grudziądzu opowieści o pracy z młodzieżą nie były tylko zwykłem mydleniem oczu.

Piątkę otrzymuje również Jacek Frątczak. Get Well wprawdzie nie wygrał we Wrocławiu i ma małe szanse na awans do play-off, ale menedżer gości stanął na rzęsach, żeby zapewnić sukces swojemu zespołowi. Pierwszy plus za to, że pod numerem drugim znalazł się Aleks Rydlewski. Zielonogórzanin pokazał w tym przypadku, że potrafi przewidywać. Gdyby awizował Marcina Kościelskiego, to lepszy z juniorów okazałby się kompletnie bezużyteczny po absencji Daniela Kaczmarka. Kościelski wprawdzie punktów nie zdobył, ale to już nie jest wina Frątczaka.

Menedżer Get Well doskonale wykorzystał w całym spotkaniu Jacka Holdera, który odjechał sześć wyścigów i mocno przyczynił się do tego, że torunianie zdołali wywieźć dwa punkty z Wrocławia. Gdyby gościom dopisało trochę więcej szczęścia, to pewnie zobaczylibyśmy Frątczaka wskakującego na bandę. Tak czy inaczej brawa dla menedżera.

Czwórka dla Rafała Dobruckiego. Sparta w spotkaniu z torunianami stąpała po bardzo cienkim lodzie. Trener gospodarzy błędów taktycznych nie popełnił, bo w odpowiednim momencie odstawił Damiana Dróżdża. Minus za to, że drużyna mocno pogubiła się na własnym torze. Po sześciu biegach wrocławianie prowadzili różnicą ośmiu "oczek". Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem, ale im dłużej trwało spotkanie, tym lepiej na Stadionie Olimpijskim czuli się goście. Katastrofa była naprawdę blisko.

Z Wrocławia przenosimy się do Tarnowa. Trener Paweł Baran poprowadził swój zespół w meczu z forBET Włókniarzem na piątkę. Tarnowianie dobrze zaczęli spotkanie. W drużynie beniaminka od początku punktowali wszyscy zawodnicy, więc wprowadzanie Wiktora Kułakowa nie miało sensu. Unia pokazała moc, co dobrze wróży przed spotkaniem o życie w Zielonej Górze.

Czwórkę za ten sam mecz dostaje od nas Marek Cieślak. Trener gości zrobił wszystko, co mógł po stracie Fredrika Lindgrena. Wykorzystał do maksimum Leona Madsena, Adriana Miedzińskiego i Mateja Zagara. Sprawdził również Andreasa Lyagera. Osłabieni częstochowianie tego meczu nie mogli po prostu wygrać. Umiejętne ruchy trenera sprawiły jednak, że udało się wywieźć z Tarnowa punkt bonusowy. Szkoda tylko, że nadal nie ma poprawy u Tobiasza Musielaka. Cieślak już od dłuższego czasu nie jest w stanie pomóc wychowankowi Fogo Unii Leszno, który na początku rozgrywek prezentował się przecież całkiem solidnie.

Ranking menadżerów PGE Ekstraligi:

Miejsce Menadżer Klub Średnia not
1. Marek Cieślak forBET Włókniarz Częstochowa 4,46
2. Piotr Baron Fogo Unia Leszno 4,38
3-4. Stanisław Chomski Cash Broker Stal Gorzów 4,31
3-4. Rafał Dobrucki Betard Sparta Wrocław 4,31
5. Paweł Baran Grupa Azoty Unia Tarnów 3,92
6. Jacek Frątczak Get Well Toruń 3,85
7. Robert Kempiński MRGARDEN GKM Grudziądz 3,38
8. Adam Skórnicki Falubaz Zielona Góra 3,23


SKALA OCEN

6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 - kompromitacja

ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga? 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl