WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Vaculik przed Bartoszem Zmarzlikiem

Dla Vaculika mniej znaczy więcej. Falubaz ma go praktycznie na wyłączność

Dawid Borek

Martin Vaculik nie pójdzie drogą m.in. Jasona Doyle'a, który ściga się trzech ligach i Grand Prix. Dla Słowaka mniej znaczy więcej. Z takiego rozwiązania Falubaz Zielona Góra może się tylko cieszyć, bo będzie miał gwiazdę praktycznie na wyłączność.

Są żużlowcy, którzy najchętniej nie schodziliby z motocykla i jeździliby każdego dnia, utrzymując rytm startowy. Przykład: rywalizujący w Polsce, Anglii, Szwecji, GP i dodatkowych turniejach Jason Doyle czy Niels Kristian Iversen. Tymczasem Martin Vaculik wychodzi z zupełnie innego założenia, twierdząc, że mniej znaczy więcej. Co to oznacza? Ano to, że w przyszłym sezonie Słowaka będziemy oglądali tylko w polskiej PGE Ekstralidze i Grand Prix.

Vaculik wierzy, że mniejsze natężenie startów pozwoli mu w zbudowaniu zdecydowanie wyższej formy niż przy napiętym kalendarzu. - Chcę maksymalnie skupić się na Grand Prix i lidze polskiej. Po wielu latach doświadczeń czuję, że nie potrzebuję startować w trzech lub czterech zawodach tygodniowo. Zupełnie wystarczą mi dwa spotkania, w których będę mógł dać z siebie 100 proc. - tłumaczy słowacki żużlowiec w rozmowie ze speedwaygp.com.

Zmniejszenie liczby startów nie będzie oznaczało, że Vaculik w wolnych dniach będzie leżał i odpoczywał. Wręcz przeciwnie. 28-latek ma zupełnie inny plan. - Będę mógł poświęcić więcej czasu na treningi w siłowni, spędzenie czasu z rodziną, dobrze się wyspać. Dzięki temu będę maksymalnie przygotowany na ważne wyścigi. Wierzę, że to pomoże mi w osiągnięciu celu na przyszły sezon - podkreśla.

- Doyle i Iversen to inni ludzie, inni zawodnicy. Każdy z nas jest inny. Jasonowi taki tryb czterech zawodów w tygodniu może bardzo odpowiadać, ale niektórzy zawodnicy po prostu tego nie lubią. Niech jednak każdy robi to, co uważa za słuszne. W moim przypadku mniej znaczy więcej - zaznacza Słowak.

Okazją do rozjeżdżenia dla Vaculika będzie liga czeska. U naszych południowo-zachodnich sąsiadów 28-letni zawodnik będzie mógł wystąpić w ośmiu spotkaniach, traktując je iście treningowo. Nie jest bowiem tajemnicą, że tamtejsze rozgrywki nie stoją na najwyższym poziomie, a presja wyniku u Czechów praktycznie nie istnieje.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji
 
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl