Niedzielne spotkanie miało rozpocząć się o godzinie 16.00 ale w skutek opadów deszczu stan łódzkiej nawierzchni, zdaniem sędziego Macieja Spychały, nie pozwalał na rozegranie spotkania. Po chwili arbiter zmienił jednak decyzję, nakazując prowadzenie prac na torze do godziny 17.00. Wtedy podjąć miał końcową decyzję. Mimo starań nie udało się doprowadzić toru do stanu umożliwiającego rozegranie zawodów. Ostatecznie zawody zostały odwołane. Zarówno członek zarządu rawickiego klubu Bartosz Stankiewicz, jak i trener Kolejarza Henryk Jasek publicznie krytykowali brak karetek pogotowia na łódzkim obiekcie.
- Klub żużlowy Orzeł Łódź chciałby raz na zawsze uciąć wszelkie domysły i komentarze dotyczące odwołanego niedzielnego meczu. Okazuje się, że kwestia kartek lub też ich braku na stadionie przed spotkaniem wzbudza wiele kontrowersji - mówi Agnieszka Szafran, sekretarz Orła Łódź. - Po raz pierwszy i ostatni komentujemy tak błahy naszym zdaniem problem. Karetki jak na każdy mecz zamówione były dużo wcześniej - 12 maja - na co klub ma pisemny dowód. Inteligentni ludzie wiedzą, że ich przybycie na stadion wiąże się z określonymi dla każdego klubu kosztami, dlatego też po pierwszej informacji od sędziego ok. godz.15.30, że mecz się nie odbędzie, po raz pierwszy odwołaliśmy ich przyjazd. Wtedy podjęto decyzję o próbie przygotowania toru na późniejszą godzinę. Pogoda znacznie się poprawiła, ustąpiły opady deszczu, więc była szansa na to, że mecz uda się rozegrać.
- Po uzgodnieniu z sędzią i prośbach o przedłużenie czasu na próbę przygotowania toru podjął on decyzję, że zaczekamy do 17.00 i zobaczymy co dalej. W między czasie trwały prace mające na celu przygotowanie toru - zarówno fan club Orła jak i wszyscy jego zawodnicy brali w nich czynny udział. Na tor wyjechały busy łódzkich Orłów - wyjaśnia dalej Agnieszka Szafran. Jedynym zawodnikiem Kolejarza Rawicz, którego samochód pojawił się na torze był Marcin Nowaczyk. - Robiliśmy wszystko żeby mecz się odbył i wie to każdy, kto był w tym dniu na stadionie przy ul.6-go Sierpnia.
Pojawiły się też opinie, że łodzianie specjalnie próbowali doprowadzić do odwołania meczu. W tej kwestii klub również przedstawił swoje zdanie. - Nieprawdą jest, że mieliśmy słaby skład i dlatego chcieliśmy przełożyć to spotkanie. Zarówno my jak i drużyna przeciwna musieliśmy pokryć koszty związane z przyjazdem zawodników, nie mówiąc już o innych dotyczących organizacji samego meczu. Myślę, że nie ma sensu zagłębiać się dalej w ten temat. Na koniec pozostaje nam zaprosić wszystkich prawdziwych kibiców na mecz w sobotę 6 czerwca o godz. 16.00 i życzyć wielu emocji w czasie jego oglądania - zakończyła Szafran.