WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Radosław Strzelczyk

Żużel. Ostrovia przypominała zburzoną Warszawę. Dopiero prezes Radosław Strzelczyk wyprowadził klub z wielkiego kryzysu

Sebastian Zwiewka

Ostrovia pod koniec grudnia 2016 roku przypominała zburzoną Warszawę. - Nie było nic - wspomina Radosław Strzelczyk. Dopiero obecny prezes wyprowadził klub z wielkiego kryzysu. Nikt w Ostrowie teraz nie chce pamiętać o złych czasach.

Arged Malesa TŻ Ostrovia w poprzednim sezonie otarła się o PGE Ekstraligę. Budżet klubu wynosi już 3,5 miliona, a działacze mają ambitne plany. - Kiedy wchodziłem do Ostrovii, nie było nic. Niedawno oglądałem taki film, gdzie pokazywano zniszczoną w trakcie wojny Warszawę. Od razu mi się skojarzył ten widok z tym, co zastałem w klubie w grudniu 2016 roku - mówi Radosław Strzelczyk w rozmowie z portalem polskizuzel.pl.

- Zaczynaliśmy od tego, że w ogóle nie mogliśmy jechać w lidze. Organizowaliśmy turnieje, a zarobione w nich pieniądze przeznaczyliśmy na zakupy, bo w klubie nie było traktora, motocykli, ani nawet żadnych części. Trzeba było odbudowywać klub cegiełka po cegiełce. Dlatego nasunęło mi się to porównanie z Warszawą taką, jaką zobaczyły ją wchodzące tam ze wschodu wojska - dodaje.

Praca Strzelczyka przynosi efekty. Arged Malesa TŻ Ostrovia w poprzednich rozgrywkach walczyła o awans - przegrała dopiero w finale z PGG ROW-em Rybnik. W dwumeczu barażowym natomiast zdecydowanie mocniejsza okazała się truly.work Stal Gorzów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że drużyna prowadzona przez Mariusza Staszewskiego w 2020 roku będzie w cieniu eWinner Apatora Toruń. - Faktycznie może stać się tak, że przez kilka lat będziemy zawsze drudzy, ale to też nie będzie złe - twierdzi prezes ostrowian.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a 

Wreszcie klub nie narzeka na kasę, choć zawsze przydałoby się jeszcze więcej pieniędzy. - Potrzebowaliśmy takiego startera na poziomie 2 milionów złotych, myślę tutaj o jakimś sponsorze strategicznym, czy środkach z miasta, żeby złapać stabilizację. Na ten rok zakładamy co prawda budżet na poziomie 3,5 miliona, o 300 tysięcy wyższy niż przed rokiem, ale to są takie pieniądze wydarte z gardła, bo naprawdę ciężko wywalczone - przyznaje.

- W tym sezonie mamy dwa cele - na pewno chcielibyśmy awansować do play-off i powalczyć w finale. Druga sprawa to juniorzy. Na szkolenie przeznaczymy w tym roku pół miliona. Dobrzy młodzieżowcy, to skarb. Inna sprawa, że nie jest o nich łatwo. My szkolimy już od 4 lat i dopiero w tamtym roku nasi zawodnicy zdawali licencję. Z juniorami jest tak, że czasami można poświęcać im dużo czasu i uwagi, ale wcale nie musi się to przełożyć na wyniki. Niemniej małymi kroczkami idziemy do przodu - zauważa Strzelczyk.

Jeszcze kilka lat wstecz rozmowy z potencjalnymi sponsorami były bardzo ciężkie. - Z klubem jest tak samo, też działamy metodą małych kroków. Wiele pracy przed nami. Jeszcze musimy powalczyć o zaufanie ludzi biznesu, choć i tak jest lepiej niż na początku, kiedy wyrzucano nas za drzwi - kończy prezes Ostrovii.

Zobacz takżeŻużel. Czy miasto podcina gałąź, na której siedzi Falubaz? Kasa na klub kosztem podwyżek podatków
Zobacz także
Żużel. Polonia będzie mieć sponsora na 2 lata i budżet sięgający 4 milionów. Lepszy będzie tylko Apator
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

< Przejdź na wp.pl