Stelmet Falubaz Zielona Góra, jako klub, ma się z czego cieszyć. Miasto, w ramach środków na rozwój sportu, rozdzieliło 3 miliony dotacji między klub żużlowy i koszykarski Stelmet. Przy czym Falubaz dostał 1,5 miliona z zaznaczeniem, że są to środki na przygotowanie i pierwszą część sezonu. Można się spodziewać, że drugie tyle otrzyma w późniejszym okresie. Przed rokiem poszły 3 miliony, więc czemu teraz miałoby być inaczej.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie gniew przedsiębiorców, a więc tych, którzy często, gęsto składają się na budżet klubu w formie umów reklamowych i sponsorskich. Pod koniec 2019 roku zostali oni obłożeni 30-procentową podwyżką podatku od nieruchomości. Usłyszeli wtedy, że szykuje się trudny rok budżetowy w związku z tym, że samorządy będą musiały płacić za rządowe pomysły i programy socjalne. Urzędnicy prezydenta Janusza Kubickiego oszacowali, że dzięki podwyżce do budżetu wpłynie 12 milionów, które załata dziurę związaną ze zmniejszonymi wpływami z podatku PIT.
- Przedsiębiorcy dzwonią do mnie i żalą się, że dają na Falubaz, a teraz okazuje się, że płacą podwójnie, bo dołożono im podatek, a miasto wręcz finansuje zawodowy klub - mówi nam jeden z byłych działaczy Falubazu. - Nie dziwię się, że jest takie wzburzenie w Zielonej Górze, bo już 1,5 miliona to coś więcej niż wspieranie klubu. To jest wręcz finansowane. A 3 miliony, jeśli tyle finalnie dostanie klub, to już będzie jedna trzecia budżetu - komentuje z kolei Jerzy Synowiec, były prezes Stali Gorzów i radny tego miasta.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Można by pomyśleć, że w dłuższej perspektywie działania miasta mogą spowodować, że jeden z filarów, na którym stoi klub (lokalni sponsorzy) zostanie zburzony. W ubiegłym roku Falubaz już stracił znaczących partnerów, takich jak Nordis czy ekantor.pl. Pierwszy dawał 70 tysięcy złotych rocznie, ekantor.pl był swego czasu sponsorem tytularnym.
Oczywiście takie łącznie podatku nałożonego na przedsiębiorców i wsparcia dla klubu ma niewielki sens. Nawet gdyby założyć, że miasto nie dałoby Falubazowi ani grosza i dzięki temu mogłoby obniżyć podatek od nieruchomości dla przedsiębiorców, to finalnie zaoszczędziliby oni parę groszy. Po prostu mielibyśmy wzrost podatku o 27, a nie o 30 procent. Poza tym w innych miastach przedsiębiorcy już dawno płacili stawki, jakie w Zielonej Górze wprowadzono dopiero teraz.
Kolejna sprawa, o czym dowiadujemy się od osób pracujących w klubie, rok temu Falubaz nie dostał jakiegoś wielkiego wsparcia lokalnego biznesu. Trudno więc w tej sytuacji mówić o podcinaniu gałęzi. Poza wszystkim w Zielonej Górze nie brak i takich głosów, że skoro inne miasta wspierają żużlowe kluby, to trudno, żeby z Falubazem było inaczej. Zwłaszcza że miasto jest udziałowcem spółki. - Zgoda, ale we wszystkim trzeba zachować umiar. A jeśli miasto skarży się na dziury w budżecie, sięgając do kieszni przedsiębiorców, a za chwilę wykłada miliony na klub, to wygląda to dziwnie - kończy Synowiec.
Czytaj także: Zagadka nieśmiertelności. Dla nich pesel nic nie znaczy
Czytaj także: Tylko Apator będzie bogatszy od Polonii