Rozmowa z trenerem i zawodnikami reprezentacji Polski w badmintonie

Materiały prasowe / Mateusz Szymankowski
Materiały prasowe / Mateusz Szymankowski

Przemysław Wacha jest trenerem gier pojedynczych reprezentacji Polski i byłym utytuowanym badmintonistą. Jego dwaj młodzi zawodnicy Mateusz Golas i Mikołaj Szymanowski grali niedawno w finale Mistrzostw Polski Elity gry pojedynczej mężczyzn.

Wygrał 17-letni Mateusz, który został najmłodszym w historii Mistrzem Polski Elity w męskim singlu. Wywiad z trenerem i zawodnikami reprezentacji Polski w badmintonie przeprowadzony został podczas ORLEN Polish Open.

Rozmowa z trenerem Przemysławem Wachą.
Pamiętasz, który Polski singlista jako pierwszy wygrał Polish Open?
Ojej, jakie pytanie… Nie pamiętam.

To może inaczej. Kiedy ty wygrałeś pierwszy raz ten turniej?
Też nie pamiętam, ale wygrałem (śmiech). Nie wiem raz, czy dwa? Na pewno wygrałem w singlu i deblu.

Wygrałeś Polish Open w 2002 roku jako pierwszy Polski singlista. Wygrałeś też w 2005 i 2006, a w 2013 i 2014 z Adamem Cwaliną wygraliście debla. Naprawdę tego nie pamiętasz?
Tak?! Nie wiedziałem! Naprawdę. Nie zagłębiałem się tak mocno. Wiesz… to było tak dawno temu. Człowiek już tamtym nie żyje, choć to były fajne czasy.

Jak byś porównał organizację Polish Open z tamtych lat, do tej, co jest teraz?
No poziom organizacyjny jest inny, coraz lepszy. Wszystko jest na tip-top. Nie ma się nawet czego doczepić, nawet gdybym bardzo chciał.

A jeżeli chodzi o poziom zawodników?
Wcześniej też dużo Azjatów przyjeżdżało. Pojawiały się gwiazdy, choćby nawet Chen Ying czy inni naprawdę mocni zawodnicy. Kiedyś może było trochę mniej zawodników. Teraz ten poziom się bardzo wyrównał. Jest bardzo dużo zawodników na podobnym poziomie. W eliminacjach grają zawodnicy, którzy wygrywali turnieje rangi series.

Przemysław Wacha
Przemysław Wacha

Jakie znaczenie ma ten turniej dla naszej kadry?
Dla naszych zawodników przede wszystkim jest to starcie się z tymi lepszymi zawodnikami. Grają tu zawodnicy z pierwszej pięćdziesiątki, także to już są tacy topowi zawodnicy. Wiadomo, nie jest to pierwszy garnitur, ale zawodnicy, którzy gdzieś tam albo grali, albo zaraz będą pewnie grać. Jest też dużo młodych zawodników, siedemnasto-/osiemnastoletnich, którzy już teraz mają wysoki poziom. Dla Wiktorii Dąbczyńskiej to kolejna walka o kolejne punkty do Igrzysk Olimpijskich.
Rozmowa z Mateuszem Golasem i Mikołajem Szymanowskim.

Niedawno graliście przeciwko sobie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Elity. Wygrał Mateusz – czyli jest lepszy do ciebie Mikołaj?
M.Sz: Znaczy, ja nie czuję, żeby był lepszy. Wydaje mi się, że nasz poziom jest podobny. To też zależy od dnia, od przygotowania, od wielu rzeczy, ale tak, tego dnia akurat wygrał.

Obaj przegraliście swoje mecze w pierwszej rundzie ORLEN Polish Open 1-2. Mateusz przegrał z Francuzem a Mikołaj z Duńczykiem. Czy porażka w domowym turnieju, już w pierwszej rundzie boli bardziej niż na turnieju za granicą?
Mateusz Golas: Ja wyszedłem z takim nastawieniem, że zagrałem parę dobrych turniejów przez ostatnie półtora miesiąca. Dlatego nie spodziewałem się czegoś niesamowitego. Wyszedłem na kort, wiedziałem, że będę walczył. Wiedziałem, że jak przegram, to nie mogę się jakoś tym załamać, bo po prostu przyszedł ten słabszy moment i muszę jakoś to przezwyciężyć, aby powoli wracać do tej mojej najlepszej formy z mistrzostw Europy i Polski. Ale każda porażka boli.
Mikołaj Szymanowski: Ja każdy turniej i każdy mecz traktuję tak samo. Nieważne czy gram w Polsce, czy za granicą, to porażka boli jak każda inna. Staram się nie załamywać, po prostu wyciągnąć wnioski.

Mateusz Golas
Mateusz Golas

Jak odreagowujecie porażki? Macie jakieś swoje sposoby?
M.G: Jak przegrywam takie mecze, ważniejsze dla mnie i które mnie naprawdę bolą to idę biegać, żeby się jakoś wyżyć na tym. Potem lubię na przykład sobie telewizję odpalić i się wyluzować. Przestać myśleć o tym, tylko skupić się na tym, żeby pracować i żeby trochę. Muszę przemyśleć i przeanalizować ten mecz. Trochę czasu musi minąć i wtedy jest lepiej.

Grając na turnieju w Polsce czujecie większą presję?
M.Sz: Miło się gra w Polsce, bo jednak są ci kibice i kibicują. Na zagranicznych zawodach to często kibicuje reszta drużyny, więc tutaj jest łatwiej.
M.G: To mi na przykład więcej pewności siebie to dodaje, że mam za kortem osoby, które kibicują i wierzą we mnie. To mi naprawdę daje takiego kopa. Jak gram ten mecz i słyszę po jakimś zdobytym punkcie, żeby jeszcze wygrywać te następne punkty. Jak ja zwątpię w siebie to kibice jednak pomagają. Wiem, że muszę wrócić do tego, co grałem i zwyciężyć.

Mateusz Szymankowski
Mateusz Szymankowski

Sprawdzacie rankingi swoich przeciwników przed turniejem?
M.G: Bardziej mecze oglądamy i analizujemy zawodników. Można być w pierwszej dwusetce, ale niekoniecznie to jest poziom akurat tej dwusetki, bo po prostu jeździ się po turniejach dużo i ma zbiera te punkty. Dlatego ważne jest obejrzenie tego zawodnika i przeanalizowanie jego gry i wtedy można dostosować jakąś taktykę.
M.Sz: Nie patrzę na ranking, tylko właściwie na to z kim grał w ostatnim czasie, żeby tak na początku rozeznać się jaki poziom reprezentuje i też oglądam mecze.