W niedzielny (4 sierpnia) poranek odbywał się półfinał singla w badmintonie. Jedną z zawodniczek biorącą udział w meczu była Carolina Marin. Hiszpanka nie dokończyła spotkania - to efekt groźnej kontuzji, której doznała w trakcie rywalizacji.
Zawodniczce odnowił się uraz, z którym zmagała się już w 2019 roku - zerwała więzadła prawego kolana. Po całym zdarzeniu Marin upadła na kort i zalała się łzami. Przy Hiszpance błyskawicznie pojawiły się służby medyczne.
31-latka opuściła kort o własnych siłach, choć podstawiono jej wózek inwalidzki. Prosto z obiektu zawodniczka udała się do szpitala na szczegółowe badania, które potwierdziły pierwsze diagnozy o zerwaniu więzadeł.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"
- Carolina powiedziała mi, że to niesprawiedliwe kończyć karierę w ten sposób. Zasłużyła na to, aby zakończyć igrzyska olimpijskie, biorąc w nich udział. Niemożliwe było ukończenie igrzysk, próbowała wszystkiego - powiedziała jej trenerka, Fernando Rivas.
Jak informują dziennikarze portalu "Marca", w momencie opuszczania kortu przez Marin kibice zasiadający na trybunach skandowali jej nazwisko i bili gromkie brawa. Kto wie, czy tym akcentem Hiszpanka nie zakończyła olimpijskiej kariery.
Przed wylotem do Francji Marin zapowiadała bowiem, że tegoroczne igrzyska będą jej ostatnimi w karierze. Nie wiadomo jednak, czy gorzkie pożegnanie z Paryżem nie wpłynie na zmianę jej decyzji.
Dodajmy, że Marin ma w swoim CV złoto olimpijskie wywalczone w 2016 roku w Rio de Janeiro.
Zobacz także:
"Mówię to z pełną odpowiedzialnością". Szykuje się wielka afera
Mamy nowy rekord kraju! Polka walczyła do ostatnich metrów