Po latach posuchy możemy doczekać się dobrych momentów w polskim męskim biathlonie. Kibice wciąż w pamięci mają sukcesy odnoszone przez Tomasza Sikorę. Gdy on skończył karierę, fanów cieszyły jakiekolwiek punkty zdobywane przez Grzegorza Guzika, Łukasza Szczurka czy Andrzeja Nędzę-Kubińca. Teraz na przyszłość możemy patrzeć z optymizmem.
Rośnie pokolenie zawodników, z których przez lata możemy mieć pociechę. Kilka tygodni temu pierwsze punkty w karierze wywalczył obchodzący w tym roku 22. urodziny Jan Guńka. W sobotę (6 stycznia) w Oberhofie punkty wywalczył 21-letni Konrad Badacz. W kadrze jest jeszcze kilku innych młodych zawodników, którzy mogą stanowić o sile naszej drużyny.
Badacz do biegu pościgowym w Oberhofie ruszał z 47. czasem. Awansował o 12 pozycji, a to zasługa przede wszystkim udanego strzelania. Do celu posłał 19 z 20 nabojów. - Nie spodziewałem się tak bardzo dobrego występu. Cieszę się, bo zrobiłem to, co powiedziałem dzień wcześniej, czyli punkty - wyznał po biegu Badacz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
- Biegowo czuję się lepiej. Potwierdziło się to, że nie jest to jednorazowy wyskok. Forma biegowa idzie do przodu. Trasa w Oberhofie jest ciężka, warunki atmosferyczne też tego nie ułatwiają. Daję radę na tym walczyć i jestem z tego zadowolony - dodał polski biathlonista.
To był życiowy wynik nie tylko jeśli chodzi o zajęte miejsce, ale także o skuteczność w strzelaniu. Z jego twarzy po biegu nie schodził uśmiech.
- Byłem zaskoczony podczas biegu, że pojawiałem się na stanowiskach punktowych. Na ostatnim strzelaniu zastanawiałem się, czy zdobędę punkty Pucharu Świata. I zdobyłem je. Po starcie trener poszedł, nie tłumił emocji, ale powiedział mi, że to był tak minimalnie niecelny strzał, że było blisko czterech zer - dodał.
Badacz w swojej krótkiej karierze wywalczył złoty medal mistrzostw świata juniorów młodszych w sztafecie czy brązowy w mistrzostwach Europy juniorów. Teraz sięgnął po pierwsze punkty, a to dopiero początek jego kariery.
- Jest to zupełnie inna rywalizacja, kiedy walczy się z kimś, a nie z samym sobą. Początek miałem trudny, ale teraz się wybijam i robię to, co wypracowałem w okresie przygotowawczym. Nadchodzi w końcu to, co powinno nadejść - zakończył.
Czytaj także:
Kobayashi po raz trzeci! Zobacz klasyfikację końcową TCS
Życiowy wynik Polaka. Ma apetyt na więcej