Rok temu nawet nie zdobywała punktów. Teraz jest liderką polskiej kadry

Dwa lata temu sukcesem był dla niej sam start w Pucharze Świata. Rok temu cieszyła się, gdy zajmowała miejsca w piątej dziesiątce. Natalia Sidorowicz w tym sezonie poczyniła ogromny progres i wyrosła na liderkę kadry.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Natalia Sidorowicz Facebook / Polski Związek Biathlonu / Na zdjęciu: Natalia Sidorowicz
Za Natalią Sidorowicz świetne mistrzostwa świata. Polka dwukrotnie zajęła szesnaste miejsca (w sprincie i biegu masowym), a w biegu pościgowym była czternasta. To jej najlepsze rezultaty w tych konkurencjach. Do tego należy doliczyć świetny start w sztafecie kobiet, która zajęła szóste miejsce. Z kolei w pojedynczej sztafecie zajęła trzynastą lokatę, co też jest najlepszym wynikiem w historii. Nie udał się jej tylko start w biegu indywidualnym, w którym była 47.

Ogromny potencjał


25-latka w Novym Meście pokazała, że drzemie w niej ogromny potencjał. W dwa lata poczyniła ogromny progres. Od zawodniczki, która była tłem dla pozostałych, do biathlonistki z szerokiej światowej czołówki. Świadczą o tym wyniki w mistrzostwach świata, które są bardzo dobrym prognostykiem na przyszłość.

A przecież rok temu w MŚ w Oberhofie Sidorowicz zajęła 56. lokatę w biegu indywidualnym i 74. w sprincie. Przed tym sezonem jej najlepszym wynikiem w Pucharze Świata był 42. miejsce. Jej celem na ten sezon było zdobycie pierwszych w karierze punktów Pucharu Świata. Polka rozwija się w bardzo szybkim tempie. To duża zasługa trenera Tobiasa Torgersena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!

- Przygotowali z trenerem super formę. Natalia chyba sama się nie spodziewała, że będzie tak stabilna, trzy miejsca w czołowej "20" tylko o tym świadczą. Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś jej to powiedział, na pewno by nie uwierzyła. Przecież ona jeszcze niedawno zajmowała miejsca w okolicach 70. w Pucharze Świata - powiedziała nam Weronika Nowakowska, była biathlonistka, medalistka mistrzostw świata, a obecnie ekspertka TVP Sport.

Nie wierzyła w to, co się dzieje


Sidorowicz nie ukrywa, że w osiąganiu coraz lepszych wyników pomaga jej głowa. - Czuję się super. Jestem bardzo zaskoczona tym, co tutaj się w ogóle dzieje, że jestem w stanie walczyć ze swoją głową. To jest chyba najważniejsze. Cieszę się, że tak jest - powiedziała podczas mistrzostw. Udane występy dodają jej pewności siebie.

Przed kolejnymi startami Polka stresowała się, ale ostatecznie na trasie wszystko było dobrze. Z tych mistrzostw będzie miała bardzo dobre wspomnienia. Sama wskazała na dwa momenty, które zapamięta na długo.

- Był stres, ale nie było aż tak duży, jak przed sztafetą. Było spokojniej, emocje zeszły. Momenty są na pewno dwa. Pierwszym to jest sztafeta, jak Asia strzeliła na stójce zero, a my pobiegłyśmy sprintem, żeby ją dopingować na ostatnim podbiegu. Drugim momentem był sam sprint, jak dobiegłam do mety i sama nie wierzyłam w to, co się dzieje - powiedziała Sidorowicz.

Po sprincie była zaskoczona, a na mecie aż krzyknęła "ale jaja". Nie dowierzała w to, co zobaczyła na tablicy wyników. To był jednak punkt zwrotny w jej karierze. - Gdyby mi rok temu ktoś powiedział, że będę szesnasta, to raczej bym w to nie uwierzyła, że to będzie w ogóle możliwe. To smakuje super. Fajnie, że ten najlepszy mój wynik w życiu wydarzył się tutaj. Każdy zawodnik zawsze chce strzelić te dwa zera. W końcu mi się to udało - dodała.

Kolejny start Sidorowicz ma zaplanowany na 29 lutego. Wtedy w Oslo odbędzie się bieg indywidualny w ramach biathlonowego Pucharu Świata.

Czytaj także:
Polskie biathlonistki w euforii. "Coś pięknego"
Aż krzyknęła tuż za metą. Polka sprawiła niespodziankę

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×