Ole Einar Bjoerndalen to legenda biathlonu. Norweg jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii tej dyscypliny sportu. 39-latek ma na swoim koncie m.in. 93 zwycięstwa w zawodach Pucharu Świata. Jest także 19-krotnym mistrzem świata. Ostatnie lata dla weterana nie były jednak najlepsze. W zeszłym sezonie Norweg sklasyfikowany był dopiero na 22. miejscu w Pucharze Świata.
Celem króla biathlonu na obecny sezon jest olimpijski medal w Soczi. Rosyjskie igrzyska dla Bjoerndalena będą piątymi w karierze. W każdym poprzednim starcie zdobywał co najmniej jeden medal. W weekendowych zawodach w Sjusjoen Norweg pokazał, że u progu sezonu jest w wysokiej formie. W sobotę o 7 sekund przegrał z Emilem Hegle Svendsenem. - Pierwsze zawody w sezonie zawsze są bardzo ekscytujące. Spodziewałem się, że Emil będzie lepiej biegł niż ja. Z kolei nie spodziewałem się tego, że na strzelnicy będę bezbłędny - powiedział po sobotnim biegu sprinterskim Bjoerndalen.
W niedzielnym biegu masowym Norweg był już najlepszy. Tym razem na strzelnicy pomylił się dwukrotnie, lecz mimo to na mecie miał 5 sekund przewagi nad Vetle Christiansenem. - W niedzielę całkiem inaczej podszedłem do biegu. Na pierwszym strzelaniu popełniłem błędy i musiałem przebiec dodatkowe rundy. To spowodowało, że musiałem gonić rywali. Strzelanie było jednak bardzo dobre, nawet mimo tych błędów w pozycji leżącej. Nie jestem szczególnie zmęczony i mam nadzieję, że forma utrzyma się jak najdłużej - mówił Bjoerndalen.