Problem kobiecej kadry biathlonowej. Trenerka Nadia Biełowa zrezygnowała z pracy

Newspix / Wojciech Karpiński / Na zdjęciu: Nadia Biełowa
Newspix / Wojciech Karpiński / Na zdjęciu: Nadia Biełowa

Ze względu na problemy zdrowotne Nadia Biełowa zrezygnowała z funkcji trenerki kobiecej reprezentacji Polski. Dla biathlonistek to ogromny problem, a związek szuka nowego szkoleniowca.

W tym artykule dowiesz się o:

Tuż przed startem przygotowań do nowego sezonu polskie biathlonistki zostały na lodzie. Nagle z funkcji trenerki kobiecej kadry zrezygnowała Nadia Biełowa, która taką decyzję tłumaczyła pogarszającym się stanem zdrowia. Biełowa cierpi na poważną chorobę, uniemożliwiającą dalszą pracę. Takim obrotem sprawy zdziwiona jest prezes Polskiego Związku Biathlonu, Dagmara Gerasimuk. Działaczka rozumie jednak sytuację trenerki.

- Podkreślam, że nie mam do niej żadnego żalu. Czasami człowieka spotykają sytuacje, których nikomu nie wypada życzyć. Biełowej byłoby trudno teraz wystarczająco wiele poświęcać się pracy i tak długim wyjazdom z domu. Mogłaby emocjonalnie sobie z tym nie poradzić - powiedziała Gerasimuk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Zobacz także: Polskie skoczkinie zaczęły treningi z Łukaszem Kruczkiem

Biełowa miała być trenerką na lata. Celem była współpraca do igrzysk olimpijskich w 2022 roku. Prezes biathlonowej federacji jeszcze kilka dni temu była spokojna o przyszłość kobiecej kadry. W poprzednim sezonie pod wodzą Biełowej spory postęp zaliczyła Monika Hojnisz, a Kamila Żuk i Kinga Zbylut potrafiły zająć miejsca w czołowej dziesiątce Pucharu Świata.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 109. Adam Małysz: Stefan Horngacher bał się reakcji polskich kibiców

Gerasimuk czas na znalezienie nowego trenera daje sobie do 15 maja. Nie będzie to łatwe, gdyż najlepsi szkoleniowcy mają już pracę. PZBiath szuka trenerów w Niemczech i Norwegii, ale problemem mogą być finanse. Tymczasowo obowiązki Biełowej przejął Adam Kołodziejczyk, który jednocześnie jest trenerem męskiej kadry.

Zobacz także: Start Therese Johaug na igrzyskach olimpijskich w Pekinie pod znakiem zapytania. "Nie jest to moim priorytetem"

- Na mnie też spadło to jak grom i chociaż jest mało czasu, to potraktowałem sprawę bardzo poważnie. Rozpisuję dziewczynom plan pracy na cały rok i już umówiliśmy się, że zaczniemy pracę 20 maja od zgrupowania strzeleckiego w Ustce. Może się okazać, że ktoś kto przyjdzie wszystko potem pozmienia, ale to jest zbyt duża odpowiedzialność, by odbębnić to teraz po łebkach - zapewnił Kołodziejczyk, który jeśli tylko otrzymałby propozycję, zgodziłby się pełnić funkcję szkoleniowca żeńskiej kadry.

Źródło artykułu: