Polski biathlon czeka na medal igrzysk olimpijskich od 23 lutego 2006 roku. Wtedy to Tomasz Sikora zajął drugie miejsce w biegu ze startu wspólnego, walcząc do ostatnich metrów o olimpijskie złoto. Od tamtej pory kilkukrotnie o medal ocierały się polskie zawodniczki, jak choćby Weronika Nowakowska w 2010 roku (Vancouver) czy Monika Hojnisz-Staręga w 2014 (Soczi) oraz 2018 roku (Pjongczang).
W Pekinie o sprawienie niespodzianki powalczy Kamila Żuk. 24-latka w gronie juniorek wywalczyła w karierze cztery medale, w tym dwa złote. Podczas mistrzostw Europy w Dusznikach Zdroju nie dała szans rywalkom w biegu pościgowym, zdobywając złoty medal. Polka już w najbliższą sobotę (27 listopada) w Oestersund rozpoczyna sezon olimpijski, do którego przygotowania nie przebiegły jednak po jej myśli w stu procentach.
Adrian Nuckowski, WP SportoweFakty: 20 lutego 2020 roku. Anterselwa. Po trzech zmianach biegu sztafetowego na mistrzostwach świata byłyście na prowadzeniu. Skończyło się na siódmym miejscu. Czego twoim zdaniem wtedy zabrakło, patrząc z perspektywy czasu?
Kamila Żuk: Każda z nas pobiegła wtedy na tyle, na ile była przygotowana. Zabrakło trochę szczęścia, którego nam podczas tych biegów sztafetowych brakuje dość często. Po biegu był oczywiście niedosyt, choć uważam, że gdyby ktoś przed mistrzostwami świata powiedział nam, że będziemy na siódmym miejscu, to brałybyśmy ten wynik w ciemno.
ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"
Czujesz się następczynią naszych znakomitych biathlonistek?
Bardzo chciałabym godnie zastąpić dziewczyny i z powodzeniem reprezentować barwy narodowe. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości udowodnię samej sobie, że mnie na to stać.
Dlaczego wybrałaś biathlon? Zakochałaś się w nim od samego początku?
Generalnie zaczynałam od biegów narciarskich. W chwili, gdy po raz pierwszy pojawiłam się na strzelnicy, wiedziałam, że jest to sport, który chcę trenować w przyszłości. Biathlon urzekł mnie niesamowitą atrakcyjnością.
W jakim wieku miałaś pierwszy kontakt z biathlonem?
Szczerze mówiąc, nie pamiętam. Chodziłam chyba wtedy do pierwszej klasy gimnazjum.
Na mistrzostwach świata juniorek zdobyłaś w sumie cztery medale, w tym dwa złote. Jak trudne było dla ciebie przejście do rywalizacji seniorskiej?
Będąc juniorką, startowałam już w zawodach Pucharu Świata, więc ogólnie nie odczułam aż tak bardzo tego przeskoku. Analizując jednak mój pierwszy seniorski sezon, bez występów w gronie juniorek, to był on dla mnie bardzo trudny. Wyniki, jakie osiągałam, nie były satysfakcjonujące.
Masz swoje ulubione miejsca, w których lubisz startować?
Jednym z takich miejsc jest Ruhpolding (w Niemczech). Znakomicie się tam czuję.
A ulubiony dystans?
Nie należę do zawodniczek długodystansowych. Najlepiej czuję się chyba w biegu sprinterskim oraz pościgowym.
To prawda, że bardziej odpowiada ci strzelanie w pozycji stojącej?
Zdecydowanie. Z reguły zawodnicy bardziej wola strzelać w pozycji leżącej. W moim przypadku jest odwrotnie. Zdecydowanie pewniej czuję się w "stójce".
Czy w gronie znanych zawodniczek z Europy masz przyjaciółki?
Przyjaciółki to za duże słowo, ale dobrych znajomych mam sporo.
Jakieś konkretne nazwisko?
Jedną z lepszych zawodniczek na świecie, z którymi mam dobry kontakt, jest Marketa Dawidowa.
Występ na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu traktujesz jako największe do tej pory osiągnięcie w swojej karierze?
Biorąc pod uwagę rangę zawodów, to z pewnością tak. Wysoko także cenię sobie złoty medal mistrzostw Europy, który wywalczyłam w zeszłym sezonie w Dusznikach Zdroju. Nie ukrywam, że jestem bardzo dumna z tego osiągnięcia.
W marcu 2021 roku Michaela Greisa na stanowisku trenera kadry kobiet zmienił Adam Kołodziejczyk. Uważasz to za rozsądny ruch?
Tak. Praca z trenerem Kołodziejczykiem przebiega w bardzo dobrej atmosferze. Udanie przepracowaliśmy okres przygotowawczy, co mam nadzieję przełoży się na dobre starty w nadchodzącym sezonie.
Jakie są główne różnice, jeśli chodzi o metodykę treningową między tymi dwoma szkoleniowcami?
Jedyną różnicą jest to, że z trenerem Greisem bardzo mało czasu spędzałyśmy na siłowni, w przeciwieństwie do tego, co zaleca nam trener Kołodziejczyk.
W ciągu ostatnich pięciu lat polską kadrę kobiet prowadziło czterech trenerów. Stanowi to duży problem, patrząc z perspektywy zawodniczki?
Według mnie tak częste zmiany nie są potrzebne. Gdy przychodzi nowy trener, to z reguły musi minąć sporo czasu, aby zawodniczki przyzwyczaiły się do jego zasad, warunków pracy oraz metodyki treningowej.
Moim zdaniem praca wykonana z nowym trenerem daje owoce po około dwóch latach. Wtedy można zindywidualizować plan szkoleniowy pod danego zawodnika i dopiero wtedy zobaczyć, czy ewentualny postęp jest widoczny.
Od kilku miesięcy borykasz się z różnymi problemami zdrowotnymi. Jak bardzo w takim razie musiałaś zmienić swój plan przygotowań do sezonu olimpijskiego?
Każda nawet najmniejsza choroba zaburza zaplanowany wcześniej cykl przygotowawczy. Mimo tego starałam się być cały czas w treningu, głównie z tego względu, że nie chciałam tracić za dużo poszczególnych jednostek. Czułam jednak, że mój organizm regenerował się zdecydowanie wolniej.
Osobiście byłam mocno wkurzona, że nie mogę na maksa przygotowywać się do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Jest to sezon, w którym każda godzina treningu jest na wagę złota. Widząc, że mój organizm się buntuje, nabrałam pewnego dystansu. Ostatnie dwa zgrupowania przebiegły jednak znakomicie i mam nadzieje, że problemy zdrowotne będą mnie już omijać.
Jakie cele stawiasz sobie na sezon 2021/2022?
Większa stabilizacja formy na przestrzeni całej zimy niż to było w zeszłym sezonie. Jeśli chodzi o konkretne wyniki, to walka o pierwszą "15" zawodów Pucharu Świata oraz na igrzyskach olimpijskich jest moim realnym do osiągnięcia celem.
Czytaj także:
- Jak się czuje i jaki był wynik testu? Mamy nowe informacje o Klemensie Murańce
- Kolejne loteryjne konkursy? Wiadomo, jaka będzie pogoda w Kuusamo